Zimą zapłacimy więcej za prąd, o ile będziemy go mieć. Prezes URE odsłania karty

Kamil Rakosza-Napieraj
07 lipca 2022, 13:43 • 1 minuta czytania
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki przyznaje, że być może zimą będziemy zmuszeni do oszczędzania energii elektrycznej. Czeka nas ciężki przełom roku z wysokimi cenami prądu.
Zimą możemy się spodziewać wysokich cen energii elektrycznej Fot. Bartłomiej Magierowski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Cena energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii jest bardzo wysoka. W połowie tygodnia 1 MWh energii kosztuje ponad 1350 zł. Jeszcze dwa miesiące temu koszt takiej samej ilości energii był o połowę niższy. Rok temu natomiast za taki sam kontrakt płacono około 350 zł.


Jest drogo, co w perspektywie nadchodzącej za kilka miesięcy zimy może napawać grozą. Z analiz BM Pekao wynika, że jeśli tak wysoka cena utrzymałaby się do jesieni, cena energii w taryfie G (większość gospodarstw domowych), wzrośnie o około 115 proc.

Będziemy musieli oszczędzać prąd?

– Ta zima nie będzie łatwa. Ryzyko niedoboru gazu staje się realne w całej Europie, mogą być też problemy z transportem węgla. Ciepła w polskich domach nie zabraknie, ale być może trzeba będzie oszczędzać energię elektryczną – stwierdził w rozmowie z radiem TOK FM Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Gawin podkreślaj jednak, że "nie powinniśmy dzisiaj mówić w kategoriach niedoboru" surowców energetycznych, a raczej "możliwości zapewnienia (ich) dostępności (...) i ceny".

Ceny energii w górę

Analitycy Goldman Sachs podwyższyli prognozy cen gazu w kontraktach w holenderskim hubie TTF do 153 euro/MWh z 104 euro/MWh w III kw. 2022 r., 121 euro/MWh ze 105 euro/MWh w IV kw. oraz 77 eur/MWh z 76 euro/MWh w I kw. 2023 r.

To te "optymistyczne prognozy", bowiem ceny mogą równie dobrze przekroczyć 200 euro za MWh.

Cena gazu w górę

O prognozie Goldman Sachs pisze Bloomberg. Jak czytamy, na zmianę prognoz wpłynęło zmniejszenie o 60 proc. eksportu rosyjskiego gazu przez gazociąg Nord Stream 1 (NS1). Nastąpiło ono od połowy czerwca. Na jego skutek wzrosła niepewność dostaw gazu w Europie, co doprowadziło do wzrostu cen notowanych w Holandii kontraktów TTF o 70 proc. do 164 euro/MWh. Analitycy banku Goldman Sachs oceniają, że szanse na szybkie i pełne przywrócenie przepływów przez gazociąg nie są wielkie.

"Chociaż początkowo zakładaliśmy pełne przywrócenie przepływu przez NS1 po najbliższym przeglądzie, nie uważamy już tego za najbardziej prawdopodobny scenariusz ze względu na brak rozwiązania kwestii wymaganych napraw turbin, jak również brak zmiany trasy zredukowanych przepływów NS1 przez alternatywne rurociągi. W związku z tym rewidujemy nasze prognozy cen TTF, aby odzwierciedlić ważony prawdopodobieństwem scenariusz dotyczący przepływów NS1 po remoncie" – czytamy.

Remont gazociągu ma trwać od 10 do 11 lipca.

Strajk w Norwegii

Sytuację w Europie dodatkowo mogło pogorszyć zmniejszenie wydobycia na norweskich złożach. Od wtorku 5 lipca na Północy trwał strajk pracowników wydobywających ropę i gaz. Domagali się oni wyższych płac.

Protest skończył się jednak we wtorek. Rząd norweski skorzystał z prawa do interwencji. Przewodniczący związku Lederne, Audun Ingvartsen powiedział, że pracownicy anulują strajk i wracają do pracy tak szybko, jak to możliwe.  

"Zgodnie z porozumieniem pracownicy otrzymają takie same warunki płacowe, jak dwa inne związki naftowe, które wynegocjowały umowy z pracodawcami, chociaż szczegóły zostaną uzgodnione na późniejszym etapie, powiedział Ingvarsten, lider związku" – podał e-petrol.pl.