Już nie tylko cukier. Polacy masowo wykupują też inne produkty
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Historia znów się powtarza. Na przełomie lutego i marca Polacy kupowali więcej, ponieważ byli zaniepokojeni wybuchem wojny w Ukrainie. Teraz do wzmożonych zakupów zachęca nas najwyższa od ćwierć wieku inflacja.
Cukier produktem luksusowym? Sieci wprowadzają limity
Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, cukier znika ze sklepów w ekspresowym tempie. W związku z tym już trzy sieci — Biedronka, Netto i Aldi, zdecydowały się wprowadzić limity.
W Biedronce i Netto na jeden paragon można kupić maksymalnie 10 kg cukru. Z kolei w Aldi próg jest bardziej restrykcyjny - 5 kg na jeden paragon. W ten sposób sieciówki chcą przeciwdziałać hurtowemu wykupywaniu cukru.
Producenci cukru uważają, że limity wprowadzane przez sieciówki to "nieuzasadniona panika". Czy na pewno? "Rzeczpospolita" pisze, że w czerwcu cukier był droższy o 40 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem w roku ubiegłym.
Jednak producenci starają się studzić emocje i przekonują, że cukru nie zabraknie, ponieważ Polska jest jego trzecim największym producentem w Unii Europejskiej. Rocznie wytwarzamy ponad 2 mln ton. Co więcej, mamy go na tak dużo, że część eksportujemy.
Polacy wykupują nie tylko cukier
Marcin Lechowski, prezes Nordzucker Polska, przyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że Polacy rzucili się nie tylko na cukier. Z jego obserwacji wynika, że wzrosło zainteresowanie m.in. produktami o przedłużonych terminach ważności.
Z kolei Magdalena Mucha z firmy NilsenIQ twierdzi, że "tendencję do zaopatrywania się na zapas" widać także w przypadku "produktów sypkich i pierwszej potrzeby". "Rz" wskazuje, że w ostatnim czasie najbardziej zwiększyła się sprzedaż ryżu, mąki, a także kaszy, oleju i cukru.
Skąd to nagłe zainteresowanie? Lechowski uważa, że problemy z dostępnością podstawowych produktów są związane z obawami klientów przed drastycznie rosnącą inflacją i ewentualnymi kolejnymi podwyżkami cen.
Eksperci ostrzegają, że najgorsze dopiero przed nami. Jeszcze niedawno prognozowali, że szczyt inflacji nastąpi pod koniec wakacji. Podobnego zdania był prezes NBP Adam Glapiński. Jednak w ubiegłym tygodniu analitycy skorygowali swoje projekcje i większość z nich twierdzi, że wzrost cen osiągnie apogeum dopiero w pierwszym kwartale 2023 r.
Polska ma produktów pod dostatkiem
Mimo niekorzystnej sytuacji, o spokój w trakcie zakupów apelują także rządzący. - W Polsce nie zabraknie cukru, bądźmy pewni, że zawsze go kupimy — zadeklarował w czwartek minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk.
Co więcej, szef resortu zaprosił wszystkich handlowców, którzy mają problem, aby zaopatrzyć swoje sklepy w cukier, do Krajowej Grupy Spożywczej. Przekonywał, że są tam duże zapasy. Ta spółka uchodzi za największego dostawcę cukru w Polsce — produkuje rocznie 900 tys. ton i kontroluje około 40 proc. rynku.