O mały włos od katastrofy. Potężny samolot leciał wprost na awionetkę, pilot pokazał nagranie
- Nad lotniskiem w Orlando awionetka omal nie zderzyła się z ogromnym Boeingiem 757, ale pilot mniejszej maszyny wykonał manewr wymijający
- W pewnym momencie samoloty zbliżyły się na znacznie mniejszą odległość niż przewidują przepisy
- Z nagrań rozmów z wieży wynika, że kontrolerzy nie byli świadomi zagrożenia
Ogromny Boeing leciał prosto na awionetkę. Pilot pokazał nagranie
Incydent miał miejsce nad międzynarodowym lotniskiem Orlando we Florydzie 17 sierpnia, ale amerykańskie media nagłośniły go dopiero na początku września. Nagranie z tego zdarzenia opublikował w mediach społecznościowych pilot awionetki Malik Clarke.
Na filmiku widać, jak Boeing 757 linii lotniczych Delta Airlines startuje i szybko unosi się w powietrze. Problem w tym, że był na kolizyjnym kursie z niewielką cessną, która również zdążyła unieść się z pasa startowego.
Pilot awionetki przyznał, że chcąc uniknąć zderzenia, w ostatnim momencie musiał wykonać manewr wymijający i zmienić kierunek lotu. - Wiedziałem, że nie wyglądało to dobrze, więc natychmiast skręciłem w prawo i uniosłem się tak pionowo, jak było to możliwe — relacjonował Clarke, cytowany przez telewizję WLS-TV. Jak tłumaczył, Boeing 757 "ma zdecydowanie większą prędkość wznoszenia" niż cessna, którą kierował.
- Gdybym nie wykonał manewru wymijającego, najpewniej doszłoby do zderzenia w powietrzu — ocenił. Ostatecznie samoloty minęły się w odległości zaledwie kilkuset metrów. To zdecydowanie bliżej niż wskazują przepisy.
Tak blisko było od zderzenia. Kontrolerzy nie wiedzieli o zagrożeniu
Kto zawinił? Clarke tłumaczy, że kontrolerzy z lotniska w Orlando pozwolili na strat cessny z pobliskiego pasa i wskazali, aby kierował się w stronę korytarza. Dokładnie w tym samym miejscu przelatywał Boeing 757. Piloci dostrzegli, że ich maszyny niebezpiecznie zbliżyły się do siebie, ale zgłosili to wieży już po uniknięciu zderzenia.
Jak wskazuje ABC News, choć pilot awionetki wykonał manewr, to samoloty w pewnym momencie zbliżyły się na odległość około 150 m w pionie i niecałe 500 m w poziomie. Przepisy wskazują, że minimalnie może to być około 300 m w pionie i około 5,5 km w poziomie.
Te odległości są tylko pozornie dość duże — dla maszyn, które mają ograniczone pole manewru i rozpędzają się do kilkuset kilometrów na godzinę to bardzo niewiele. Steve Ganyard ocenił na antenie ABC News, że samoloty były "znacznie zbyt blisko siebie. - Ktoś popełnił błąd, kierując je w tę samą część nieba — przekonywał.
Samoloty mogą uzyskać zgodę na przelot w mniejszej odległości, niż wskazują przepisy, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach. Na ten moment nic nie wskazuje na to, aby piloci uczestniczący w tym niebezpiecznym zdarzeniu otrzymali takie zezwolenie.
Amerykańskie media cytują fragmenty rozmów z wieży kontrolnej z dnia incydentu. Wynika z nich, że kontrolerzy najprawdopodobniej nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia.
Ruszyły dwa śledztwa
W tej sprawie Federalna Administracja Lotnictwa już wszczęła śledztwo. Odrębne dochodzenie prowadzi Delta Airlines. Nie wiadomo, ile osób znajdowało się na pokładzie Boeinga 757 tych linii lotniczych. Takie samoloty są w stanie pomieścić od 200 do prawie 300 osób. Z kolei z relacji pilota awionetki wynika, że podróżowały z nim jeszcze dwie osoby.
TVN24 przypomina, że zaledwie dzień później (18 sierpnia), doszło do podobnego zdarzenia, ale skutki były tragiczne. Na lotnisku Watsonville w północnej Kalifornii zderzyły się dwie cessny podchodzące do lądowania. W wyniku tego wypadku zginęły dwie osoby.
Czytaj także: https://innpoland.pl/183793,najbrudniejszy-lot-ryanair-w-historii-internauci-podzieleni