Ludzie będą palić plastikowymi śmieciami? Ekspert: Ta zima jest już stracona
Rady prezesa PiS na sezon grzewczy. "Gminy raportują, że ilość odpadów spadła"
- Trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami i podobnymi szkodliwymi rzeczami – stwierdził podczas spotkania w Nowym Targu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Te słowa, połączone z największym kryzysem energetycznym od dziesięcioleci rodzi obawy, że w trakcie tegorocznej zimy będziemy wdychać znacznie większe ilości szkodliwych substancji.
Podziela je Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego, który w rozmowie z INNPoland.pl, ocenia, że "ta zima jest już stracona". - Bardzo obawiam się tego, co wydarzy się w nadchodzącym sezonie grzewczym – przyznaje. Jego zdaniem wypowiedź Kaczyńskiego była "nieodpowiedzialna", a część ludzi może ją uznać "za przyzwolenie do palenia czymkolwiek".
Z doniesień Polskiego Alarmu Smogowego z terenu wynika, że niektórzy już przygotowują się do trudnej zimy. Metody pozostają dyskusyjne. – Gminy raportują, że ilość odpadów spadła. Słyszymy, że żółte worki z plastikiem i niebieskie worki z papierem znikają, zanim przyjadą samochody, które odbierają recykling. Spod sklepów giną wielkie, pozwijane drutem kartony przygotowane do recyklingu – ujawnia Siergiej. Polski Alarm Smogowy podejrzewa, że wszystkie te rzeczy będą spalane w najbliższych miesiącach.
"Głównymi ofiarami będziemy my", nasze płuca i portfele
Takie działanie będzie miało katastrofalne skutki tak dla jakości powietrza, jak i dla zdrowia mieszkańców. - Głównymi ofiarami zanieczyszczenia powietrza będziemy my, zwłaszcza osoby starsze i osoby z chorobami towarzyszącymi np. przewlekłą obturacyjną chorobą płuc, astmą i chorobami układu sercowo-naczyniowego – wymienia ekspert. Jego zdaniem "osoby podatne na udary i zawały będą bardziej chorować, a w rezultacie – częściej umierać".
Potwierdzają to badania, z których wynika, że w dniach smogowych i tuż po nich odnotowuje się wzrost zgonów z powodu zawałów czy udarów. - To jest bezpośredni efekt wysokich poziomów zanieczyszczenia powietrza, a nie skutek spalania śmieci – tłumaczy rzecznik. Tymczasem w nadchodzącym sezonie grzewczym w zimowym powietrzu pojawi się dodatkowo toksyczna domieszka spalin z odpadów, co tylko wzmacnia obawy o kondycję zdrowotną mieszkańców.
Źródła ogrzewania jasno regulują przepisy. W gospodarstwach domowych nie można palić odpadami, torfem, flotokoncentratami, mułami kopalnianymi, a także węglem brunatnym. Tymczasem Polski Alarm Smogowy już otrzymał doniesienia, że Polacy kupują węgiel brunatny w Czechach.
Konsekwencje będą dotkliwe nie tylko dla zdrowia, lecz także dla portfela. Mandat za spalanie zakazanych produktów wynosi 500 zł, a w przypadku nagminnego łamania prawa sprawa trafia do sądu, który może nałożyć karę administracyjną w wysokości do 5 tys. zł.
Poprawka do ustawy, która będzie "katastrofą"
W obliczu nadchodzącego sezonu grzewczego ogromne wątpliwości budzi również ustawa w sprawie dopłat do źródeł ciepła, którą 2 września 2022 r. przegłosował Sejm. Partia rządząca przepchnęła w niej poprawki, które wskazują na możliwość zawieszenia norm jakości węgla na dwa lata i odstępstwa od dopuszczalnych wartości emisji "w przypadku nadrzędnej potrzeby utrzymania dostaw ciepła" dla ciepłowni powyżej 1 MW. Senat już odrzucił tę poprawkę, ale ostateczna decyzja i tak należy do posłów.
Ewentualne przyjęcie tego rozwiązania oznacza, że węgiel sprzedawany w składach będzie bardziej zasiarczony. Poza tym będzie zawierał więcej wilgoci i popiołu. - Ta poprawka to katastrofa dla powietrza i naszych płuc. Po to zawiesza się normy jakości węgla, żeby można było sprzedawać paliwa dowolnej jakości. Zapewne będą sprzedawane różne dziwne mieszanki, w których będzie wszystko bez żadnej gwarancji jakości paliwa – tłumaczy Siergiej. – To będzie wolna amerykanka i złoty czas dla sprzedawców. Będzie można sprzedawać cokolwiek o wartości opałowej – ocenia.
Wiele zatem wskazuje na to, że w tym sezonie grzewczym możemy zaprzepaścić cały wysiłek, który od lat wkładamy jako społeczeństwo w poprawę swojego zdrowia i w walkę ze smogiem. Przesądzi o tym przede wszystkim pogoda.
- Jeżeli nadchodząca zima będzie mroźna, słoneczna, z wyżowymi warunkami, to będziemy mieli bardzo wysokie poziomy stężenia zanieczyszczenia – przekonuje Siergiej i przypomina, że z taką sytuacją mierzyliśmy się w 2017 r.
– W lutym i styczniu, w czasie warunków wyżowych, nadmiarowo zmarło 11 tys. osób, najprawdopodobniej większość tych osób zmarła z powodu zanieczyszczenia powietrza. Teraz fundujemy sobie podobny problem i zaprzepaszczamy zyski, które osiągnęliśmy w walce ze smogiem. Normy jakości węgla obowiązywały przez dwa lata i ich efekt powoli zaczął się pojawiać – wyjaśnia.
Miały być miliardy na efektywne piece, są miliardy na kopciuchy
Program "Czyste Powietrze" funkcjonuje od czterech lat, ale rezultaty nie są spektakularne. W momencie jego startu premier obiecywał, że każdego roku rząd przekaże w dotacjach dziesiątki miliardów złotych.
Zatem do obywateli powinno trafić już około 40 mld zł – mniej więcej tyle samo co rocznie pochłania program "Rodzina 500 plus". Tymczasem w ramach programu "Czyste Powietrze" wypłacono zaledwie 3,3 mld zł.
– Gdyby program był waloryzowany inflacyjnie i gdyby przeznaczono większe kwoty na ocieplenie domów, to nie mówilibyśmy teraz o kryzysie energetycznym. Ocieplone polskie domy potrzebowałyby o połowę mniej węgla, gazu czy pelletu – tłumaczy rzecznik.
Jednak rządzący zdecydowali się na inną strategię. – Zamiast przekazać kolejne środki na ocieplenie domów, rząd ratuje się, dosypując obywatelom dziesiątki miliardów złotych na wysokie koszty ogrzewania, np. na węgiel i inne surowce. A to i tak nie pomoże przy tych niedoborach węgla – przekonuje. – To pokazuje dużą słabość i zaniedbania rządu w obszarze polityki energetycznej – ocenia.
Choć wszystko wskazuje na to, że sytuacja z gazem będzie lepsza niż z węglem (którego przecież miało nam wystarczyć na 200 lat), to w tym sezonie grzewczym niewiele już da się zrobić. - Jest szansa, że przed kolejną zimą udałoby się ocieplić domy i wymienić kotły na bardziej efektywne — wskazuje rzecznik.
Tym bardziej że spalanie węgla to najdroższy sposób ogrzania domu. Z wyliczeń Polskiego Alarmu Smogowego wynika, że roczny koszt spalania węgla w kopciuchu to 12 460 zł. Z kolei najtańsze jest ogrzewanie pompą ciepła – 2350 zł. – Węgiel nie jest już ani tani, ani zdrowy, ani dostępny. Dopłacanie obywatelom do spalania węgla jest drogą donikąd – dodaje Siergiej.
Poza tym w dobie kryzysu energetycznego polityka antysmogowa powoli zamienia się w politykę prosmogową. Uchwały antysmogowe zostały przejęte w 14 województwach. Jednak w jednym z nich – w woj. małopolskim, już pojawiają się próby burzenia tych rozwiązań. Kopciuchy miały być zakazane od stycznia 2023 r., ale Zarząd Sejmiku Województwa Małopolskiego planuje przesunięcie tego terminu o kolejny rok.
– Obawiam się, że w ślad za Małopolską mogą pójść inne województwa i to będzie porażka polityki antysmogowej, która w dużej mierze była dziełem tej ekipy rządzącej – wskazuje Siergiej. Działania podejmowane od 2017 r. są w jego ocenie "błyskawicznie rozmontowywane".
Nadciąga smogowa apokalipsa?
Jak w dobie kryzysu energetycznego i wysokiego stężenia zanieczyszczeń w powietrzu zadbać o kondycję zdrowia? Podstawowa jest ochrona, bo jest już za późno, aby wymienić źródło ciepła przed zimą. Zdaniem Siergieja musimy patrzeć, jakie są stężenia pyłów zawieszonych w powietrzu i sprawdzać, czy lokalne władze wydają ostrzeżenia. – Chrońmy nasze dzieci. W dni smogowe nie powinny wychodzić na spacery w żłobkach czy przedszkolach. Podobnie powinny postępować osoby starsze – apeluje.
Pomocna w kontekście ochrony może być również aplikacja, która pokazuje jakość powietrza. Warto rozważyć zakup oczyszczacza powietrza, aby przynajmniej w domu zadbać o własne zdrowie. – To są rady rozpaczliwe, ale będą konieczne przy takich problemach z paliwami, paleniu odpadami i zawieszeniu norm jakości węgla – ostrzega rzecznik.
Niewykluczone, że będą ostatnią deską ratunku, ponieważ chmura smogu znów stanie się nieodłącznym elementem zimowego krajobrazu. I to nie tylko z powodu obecnego kryzysu i bezmyślnych rad prominentnych polityków, lecz także przez lata zaniedbań.
Czytaj także: https://innpoland.pl/184021,czy-zima-bedziemy-mieli-cieplo-w-domach-pytamy-eksperta