Grzyby to nowe czereśnie. Sprzedawcy bardzo poszaleli z cenami
- Ceny grzybów na bazarach i targowiskach są wysokie
- Sporo trzeba też zapłacić u dostawców z internetu
- Sezon na grzyby w pełni, ale w wielu miejscach kraju jest ich po prostu mało
- Grzyby lepiej zebrać samemu, ale warto uważać — za niewłaściwe zachowanie w lesie można zapłacić słony mandat
Kto ma apetyt na grzyby, ale nie ma czasu czy cierpliwości na poszukiwania, musi mieć pełen portfel. Dosłownie! Kilogram kurek potrafi kosztować nawet 78 zł — czytamy w "Fakcie". Dziennik sprawdził ceny grzybów w kilku miastach w Polsce.
W warszawskiej Hali Mirowskiej za kilogram prawdziwków trzeba zapłacić 85 zł. Kurki są niewiele tańsze — kosztują 78 zł. Podgrzybki i maślaki chodzą po 48 zł a kozaki po 45 zł. Dziennikarze zauważyli, że najtańsze maślaki można było kupić po 35 zł za kilo. Hala Mirowska to jednak tylko jedno z warszawskich targowisk, na dodatek jedno z najdroższych.
W Katowicach grzyby o wiele tańsze. Borowiki kosztują 45 złotych, kurki - 68 złotych. Za podgrzybki trzeba zapłacić 34 złote. Dziennikarze sprawdzili też toruńskie bazary — grzybów na nich nie znaleźli.
Rzućmy okiem na oferty sprzedaży w internecie. Sporo można ich znaleźć w popularnym serwisie OLX. Mowa zarówno o świeżych, jak i suszonych. Grzyby świeże kosztują od 15 do 35 złotych za kilogram. To oczywiście oferty lokalne — do sprzedawcy trzeba dojechać albo umówić się z nim na odbiór. Wysyłki kurierem pewnie by nie wytrzymały.
Do transportu świetnie nadają się za to grzyby suszone. To rozstrzał cen jest bardzo duży. Świeżo suszone kapelusze borowików kosztują od 100 do 300 zł za kilo. Dziennikarze "Faktu" znaleźli też suszone kurki (pieprzniki) za 350 złotych za kilo. Borowiki kosztują na ogół 200 - 250 zł za kilo — mowa oczywiście o suszonych i tegorocznych.
Skąd tak wysokie ceny i duże różnice?
"Fakt" zapytał o to Janusza Piechocińskiego, byłego wicepremiera i eksperta rynku żywności.
— Dramat. W lasach praktycznie nie ma grzybów. Nasze grzyby z wołowiną świecą triumfy w azjatyckich restauracjach. Obawiam się, że przez deficyt, Polska wypadnie z kilku rynków. Problem jest poważny — powiedział Piechociński dziennikarzom. Dodał, że on sam ostatnio nie znalazł ani jednego grzyba a najwięcej jest ich na południu kraju.
Ile można zarobić na grzybach i kiedy je zbierać?
Łukasz Kazberuk, prezes Ogólnopolskiej Izby Przetwórców i Eksporterów Runa Leśnego, wskazuje w rozmowie z "Faktem", że rekordową "dniówkę" wypracowała czteroosobowa rodzina spod Sokółki, która dwa lata temu zebrała aż 100 kg kurek. Cena za 1 kg wynosiła wtedy 15 zł, co oznacza, że grzybiarze zarobili 1,5 tys. zł. To jednak wyjątek od reguły.
Jak planować leśne wyprawy po grzyby, aby choć trochę zbliżyć się do rekordu "dniówki"? Ekspert podpowiada, że grzyby pojawiają się tam, gdzie wyrosły już wcześniej. - Grzybnia rośnie w symbiozie z korzeniami drzew, więc jeśli znaleźliśmy miejsce pełne grzybów, warto do niego wracać — tłumaczy.
Warto też spojrzeć na pogodę, bo faktycznie najwięcej grzybów wyrasta po deszczu. Jednak specjalista nie poleca wypraw do lasu w trakcie opadów, tylko dzień później. To właśnie wtedy są duże szanse na zebranie największej ilości grzybów.
Uważaj na przepisy, kary będą wysokie
Jak pisaliśmy w INNPoland, grzybobranie to świetny sposób na obcowanie z naturą i spędzenie wolnego czasu, ale warto uważać, bo nieświadomie można się narazić na sporą karę. Ścięcie niewłaściwego grzyba albo wędrowanie z nożem i koszykiem po rezerwacie może nas kosztować nawet 5000 złotych.
Jak to możliwe? Mandat w wysokości do 500 złotych może zostać nałożony za zbieranie grzybów w miejscach, gdzie jest zakaz wstępu. Stałym zakazem objęte są uprawy leśne do 4 m wysokości, powierzchnie doświadczalne i drzewostany nasienne, ostoje zwierząt, źródliska rzek i potoków czy obszary zagrożone erozją. Grzybów nie wolno także zbierać na obszarach chronionych: w rezerwatach i parkach narodowych.