Imprezy integracyjne przy stole są już passé. Teraz ten model integracji zyskuje na popularności

Dawid Wojtowicz
20 września 2022, 11:07 • 1 minuta czytania
Dobre relacje między pracownikami są kluczowe, by firma funkcjonowała jak dobrze naoliwiona maszyna i osiągała stawiane sobie cele. O tym, jak je budować, można pewnie pisać książki, skupmy się więc na jednej fundamentalnej zasadzie, czyli integracji. To w niej tkwi bowiem sekret tego, jak skutecznie tworzyć silny i zgrany zespół pracowniczy.
Integracja ma rozwijać pozytywne relacje w zespole firmy, promować wzajemną pomoc i koleżeństwo, motywować pracowników do współpracy. Dlatego coraz większą popularnością cieszą się takie formy integracji jak Runmageddon, bieg z przeszkodami dla firm Materiały prasowe / Runmageddon
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Integracja ma rozwijać pozytywne relacje w zespole firmy, promować wzajemną pomoc i koleżeństwo, motywować pracowników do działania na zasadach współpracy, rozluźniać atmosferę, a niekiedy rozwiązywać narosłe w grupie problemy. Tyle teoria, ale jak poza godzinami pracy integrować zespół, aby to wszystko urzeczywistnić i wprowadzić w życie?

Skuteczna forma integracji

Przez wiele lat praktykowano model integracji oparty na luźnych spotkaniach w firmie po godzinach pracy, zewnętrznych wydarzeniach organizowanych w wynajętych salach czy wyjazdach integracyjnych do hoteli z restauracją i bazą rekreacyjną. Powoli odchodzi on jednak do lamusa. Dlaczego tak się dzieje? Otóż nie do końca wypełnia on cele stawiane integracji.

Choć takie sposoby integracyjne pomagają przełamywać lody i dostarczają rozrywki, to mimo wszystko nie stwarzają warunków do atmosfery wzajemnego wsparcia i pomocy. A są to filary skutecznej integracji, czyli takiej, która przekłada się na sukcesy osiągane przez całą firmę. Dlatego coraz częściej przedsiębiorstwa stawiają na przedsięwzięcia promujące te właśnie wartości.

– Jestem zwolennikiem teorii, że czasami nie wiemy, co ile kosztowało i co kiedy się odbyło, ale doskonale pamiętamy, jak się wtedy czuliśmy. Dla mnie skuteczna integracja to taka, gdy zespół wspólnie osiąga cel, który nie byłby możliwy do zrealizowania, gdyby każdy z uczestników chciał go osiągnąć w pojedynkę – mówi Piotr Łysik, dyrektor sprzedaży i komercji Runmageddonu, uczestnik tego biegu, który pracę zawodową łączy ze spełnianiem osobistych ambicji sportowych.

Runmageddon to bieg z przeszkodami, ale nie taki zwykły. To bieg, który wyzwala niezwykłe pokłady emocji, bo pomaga przekraczać granice możliwości dzięki team-upowi, czyli łączeniu sił. Ponadto sprawia, że każdy jego uczestnik może odczuwać satysfakcję z osiągniętego celu. A przy tym daje tę unikatową możliwość, że wszyscy członkowie grupy mogą czuć się równi, bez względu na to, kto zajmuje jakie stanowisko w firmie i kto jest czyim przełożonym.

Runmageddonu – bieg do integracji pracowników

Dla firm Runmageddon realizuje wydarzenia w całej Polsce, co 2-3 tygodnie, przez większą część roku. Jak zazwyczaj wygląda jego organizacja dla zespołu pracowniczego? W ramach tzw. serii dedykowanych pracownicy danej firmy biegną jako jeden zespół, co sprzyja jeszcze większej integracji. Grupy przyjeżdżają około półtorej godziny przed biegiem, rejestrują się, odbierają pakiety startowe i przystępują do wspólnej rozgrzewki.

Po rozgrzewce zawodnicy są puszczani na trasę. Czasami towarzyszy im "ambasador", jeden z trenerów Runmageddonu, który podczas biegu udziela im wskazówek, jak pokonać przeszkody, i pomaga podtrzymywać ducha walki. Po dobiegnięciu do mety mogą zrobić sobie na pamiątkę  wspólne zdjęcia na ściance. Jeśli przed biegiem zgłoszą taką prośbę, mogą też otrzymać relację wideo z ich Runmageddonu, nakręconą przez biegnących z nimi operatorów czy latające drony.

Runmageddon to prawdopodobnie jedyna szansa w życiu dla pracowników, aby zmieszać szefa z błotem i nie ponieść za to żadnych konsekwencji, a wręcz przeciwnie, nawet uzyskać od niego aprobatę i zobaczyć uśmiech na jego twarzy – śmieje się Piotr Łysik. –  Runmageddon to trzy słowa: współpraca, pomoc i empatia – podkreśla przedstawiciel organizatora biegu.

Przeszkody są tak skonstruowane, że nieraz wymagają od uczestników biegu współpracy i wzajemnej pomocy. – Przepadam za sformułowaniem, że grupa jest tak słaba i tak wolna, jak jej najsłabsze i najwolniejsze ogniwo. Podczas naszych biegów pomaga się właśnie tej osobie, która ma najsłabszą kondycję, i dopinguje ją, nie zostawia w tyle, żeby wszyscy mogli przebiec trasę.

Jak podkreśla nasz rozmówca, taka postawa generuje niesamowitą, transparentną wartość w relacjach pracowniczych, którą można przenieść do biura, gdy wróci się w poniedziałek do pracy. Bo ludzie pamiętają, jak wspaniale się wtedy czuli, gdy ktoś im pomagał i to wyzwala niesamowite emocje, które można przełożyć na wymierne korzyści w biznesie i codziennej pracy z innymi.

Runmageddon w świecie biznesu

Okazuje się, że coraz więcej klientów biznesowych zasila szeregi "Runmageddończyków". Po części wynika to z rosnącej świadomości troski o zdrowie i kondycję fizyczną wśród właścicieli i pracowników firm. Inną przyczyną wzrostu zainteresowania tę formą integracji jest dynamiczny w ostatnich latach rozwój modeli pracy hybrydowej i zdalnej, które warto (bo zdrowo) "odbić" sobie spotkaniami na tzw. outdoorze, a więc aktywną integracją na świeżym powietrzu.

Ponadto niemałą rolę w popularności tego największego biegu z przeszkodami o różnym stopniu trudności odgrywa trend poszukiwania bardziej skutecznych form integracji i łączenia ich z coraz ciekawszymi pracowniczymi benefitami przez działy HR i specjalistów od employer brandingu (budowania pozytywnego wizerunku pracodawcy w oczach przyszłych pracowników).

– Ok. 10-15 proc. naszych uczestników na każdym evencie stanowią zorganizowane grupy firmowe. Liczą one od czterech do kilkudziesięciu osób. Najczęściej wyróżniają się własnymi strojami albo innymi elementami brandingu, które budują wspólnotę wartości, co też niewątpliwie wspomaga wspólne wysiłki na trasie – komentuje Piotr Łysik.

Zdaniem naszego rozmówcy najważniejsze jest to, że taki bieg wyzwala emocje nieosiągalne do wyzwolenia w naturalnym środowisku. Doświadczenie tego, że przy tłumie, pokonując przeszkody i pomagając sobie w trudniejszych momentach, przekracza się granice swoich możliwości fizycznych i psychicznych, zostaje w każdym na długo. Tym bardziej że takie wyjazdy integracyjne wzmacniają relacje między pracownikami na różnych szczeblach hierarchii.

– Myślę, że taki bieg to dla pracodawcy świetny pomysł na to, by pokazać światu, jak firma dba o pracowników i ich integrację, by zaprezentować się jako ktoś, u kogo warto pracować, bo oferuje niestandardowe benefity. Ale to również promocja zdrowego stylu życia jako takiego, dowód na to, że ludzie mają ochotę wstawać od swoich biurek, integrować się w ramach firmy i wspólnie przekraczać granice, zostawiając po tym ślad na trasie i w internecie – konkluduje Piotr Łysik.