PZU i PKO BP kupiły kawałek Orlenu. Inwestorzy oburzeni, akcje obu spółek idą w dół
- PKO BP i PZU niespodziewanie ogłosiły decyzje o kupnie akcji Orlenu
- To skoordynowana akcja - obie firmy kupią identyczne pakiety po 756,2 mln zł
- Giełda zareagowała spadkiem akcji firm kupujących
- Zawrzało wśród inwestorów giełdowych
- Nikt nie ma wątpliwości, że to decyzja polityczna a nie biznesowa
PZU i PKO BP podpisały umowę ze Skarbem Państwa na zakup akcji PKN Orlen. PZU kupi 14 161 080 akcji koncernu i PKO BP także kupi 14 161 080 akcji Orlenu. Cena jednej akcji została ustalona zgodnie z kursem zamknięcia notowań akcji PKN Orlen w dniu zawarcia umowy, czyli 53,40 zł za sztukę.
Oznacza to, że obie spółki zapłacą za zakup wspomnianych pakietów po 756,2 mln zł. Skarb Państwa wzbogaci się na tej transakcji o nieco ponad półtora miliarda złotych. SP miał do tej pory 223.414.424 akcji PKN Orlen stanowiących 35,66 udziałów w kapitale podstawowym tej spółki.
Wieść o tej transakcji zaskoczyła giełdę i inwestorów giełdowych. Mnożą się teorie dotyczące tego zakupu i jego celowości. Obie spółki – PZU i PKO BP – zapłaciły za ten zakup spadkiem wartości akcji. Wśród komentarzy przeważa oburzenie nieliczeniem się z małymi inwestorami. Obie spółki, które wydały po 756 mln zł, są teoretycznie na giełdzie, ale Skarb Państwa ma w nich głos decydujący. Dlatego też nazywane są spółkami państwowymi.
Jedna z teorii zakłada, że obie spółki kupiły akcje Orlenu, by w ten sposób zniwelować swój zysk. Dzięki temu dywidenda (ewentualna oczywiście) dla małych inwestorów była odpowiednio niższa. Równocześnie Skarb Państwa, który również jest inwestorem, na tej transakcji nic nie straci.
W komentarzach podkreśla się, że Skarb Państwa nieco się wzbogacił, ale względy finansowe raczej nie miały tu znaczenia. Stan budżetu teoretycznie jest niezły, mamy nadwyżkę. Rząd nie potrzebuje więc – przynajmniej na razie – łatać dziur stosunkowo małymi kwotami. Nadwyżka budżetu po sierpniu 2022 r. zmalała do 27,5 mld zł z 34,7 mld zł w lipcu – wynika z informacji, jakie podało w środę Ministerstwo Finansów. Półtora miliarda jest kwotą znaczną, ale w całości budżetu znaczy niewiele.
Jednocześnie komentujący zwracają uwagę na fakt, że zarządy PKO BP i PZU dokonały bardzo dziwnej transakcji. Zamiast skupiać się na swojej podstawowej działalności, kupują akcje innych państwowych spółek. Nie wiadomo, czy ten zakup nie będzie w przyszłości podstawą do oskarżenia ich o działanie na szkodę spółek – bo nie wiadomo, czy ma jakiekolwiek racjonalne i biznesowe uzasadnienie. Wydaje się, że transakcja jest podyktowana względami politycznymi, a podczas jej zawierania nie uwzględniono interesów małych akcjonariuszy.
To już zresztą zemściło się na PKO BP i PZU, bo w czwartek ich akcje poszły w dół, dziś indeksy też tracą. Oznacza to, że inwestorzy nie bardzo chcą być wikłani w polityczne gry i tracą zaufanie do państwowych spółek.
Gdyby nie Sasin, państwo zarobiłoby więcej
Zwraca uwagę fakt, że akcje Orlenu poszły dość tanio. To efekt zapowiedzi Jacka Sasina sprzed kilku dni – mówił on o wprowadzeniu tzw. windfall tax, czyli podatku od nadmiernych zysków firm, również prywatnych. Spowodowało to tąpnięcie na giełdzie. Mówiła o tym choćby była prezes PGNiG, Grażyna Piotrowska-Oliwa w TVN24.
PKN Orlen informował ostatnio, że podpisał porozumienie ze Skarbem Państwa w związku z planowanym przejęciem Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). Jak podawał koncern, porozumienie zawiera deklaracje realizacji polityki energetycznej Polski, chodzi o dywersyfikację źródeł dostaw gazu ziemnego, utrzymania polityki zatrudnienia w grupie PGNiG oraz zobowiązanie do kontynuacji kluczowych inwestycji realizowanych lub przygotowywanych przez PGNiG przed połączeniem.