W aptekach brakuje popularnych leków. Branża bije na alarm, a resort ma inny pomysł
- W aptekach zaczyna brakować coraz większej liczby preparatów – część z nich jest popularna i służy do walki z podstawowymi chorobami
- Naczelna Izba Aptekarska uważa, że konieczne jest wprowadzenie nowego systemu, aby lekarze wiedzieli, których leków brakuje i nie przepisywali ich pacjentom
- Ministerstwo Zdrowia chce ograniczyć sprzedaż niektórych leków od przyszłego roku
Tych leków brakuje. Apteki bezradne
Apteki mierzą się z niedoborami leków. Jak wskazuje właścicielka apteki przy ul. Pańskiej w Warszawie Monika Wąsowska–Imielska, każdy dzień pracy rozpoczyna od telefonu do hurtowni. – Problem dotyczy preparatów przeciwzapalnych i leków hormonalnych – ujawnia w rozmowie z RMF FM. Uskarża się, że "z każdym dniem leków jest coraz mniej".
Ten problem dostrzega też Naczelna Izba Aptekarska. Prezes tej instytucji wystosowała list do Ministerstwa Zdrowia (MZ) w tej sprawie. Zaznacza w nim, że resort powinien przewidzieć, że leków zacznie brakować.
Zdaniem farmaceutów obecnie brakuje kilkunastu leków. Wśród nich są popularne preparaty np. na anginę. Do tej pory sprzedawano 3,5 mln opakowań tego preparatu rocznie.
System, który nie działa. Branża domaga się nowego
Sprawdzanie dostępności leków powinien ułatwiać Zintegrowany System Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi. Zarówno apteki, jak i hurtownie muszą udostępniać w nich informacje o brakach, stanach magazynowych i dokonanych transakcjach.
W związku z tym, że system jest nieefektywny, Naczelna Rada Aptekarska apeluje o utworzenie nowego mechanizmu. Jej zdaniem konieczne jest wprowadzenie oddzielnego systemu dla farmaceutów i lekarzy, który zawierałby informacje o brakujących lekach.
Dzięki temu lekarze wiedzieliby, których leków nie przepisywać pacjentom i mogliby zaproponować zamienniki. W rezultacie pacjenci nie musieliby tracić czasu na wizyty w kilku aptekach w poszukiwaniu leku, którego i tak nie dostaną.
Ministerstwo Zdrowia chce ograniczyć sprzedaż niektórych leków
Co na temat tego postulatu uważa MZ? Wiceminister zdrowia Michał Miłkowski tłumaczy, że "to nie jest takie proste". – Nie powiem, że możemy zrobić informatycznie system w ciągu tygodnia, że każdy lekarz z każdą apteką, każdym farmaceutą może się porozumieć – wskazuje.
Jak dodaje, "lekarze są zajęci" i nie czekają na informacje od farmaceutów, że danego preparatu nie ma. Jego zdaniem dostępność leków wcale nie jest gorsza niż w ciągu ostatnich siedmiu lat.
– Cały czas są jakieś braki. Jeśli ktoś ma problem losowy, fabryka jest jedyną w kraju czy Europie, nie jesteśmy w stanie zbudować alternatywnej fabryki tego produktu leczniczego – podkreśla. Do MZ dociera około kilkadziesiąt zgłoszeń miesięcznie w sprawie wstrzymanych dostaw leków.
Jak na tę sytuację reaguje resort? Po pierwsze, wprowadził import interwencyjny. W ramach tego mechanizmu część leków może być dopuszczona do obrotu w obcojęzycznych opakowaniach, ale tylko na wniosek hurtowni farmaceutycznych.
Po drugie, MZ chce wprowadzić ograniczenia tych preparatów, których brakuje. W planach jest wprowadzenie zasady, że wybrane leki będą przepisywane pacjentom z dokładnie wskazanymi chorobami. W rezultacie osoby, które chcą schudnąć, nie otrzymają leku na cukrzycę (również ma takie działanie).
W ten sposób będzie można ograniczyć sprzedaż brakujących leków. Wiceminister zdrowia zdradził, że te przepisy zaczną obowiązywać już w przyszłym roku.
Jednak brakujące leki to niejedyny problem. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, ceny tych, które są dostępne, mogą niedługo wzrosnąć. Wszystko z powodu rosnących cen opakowań kartonowych. Branża szacuje, że w najbliższym czasie koszty wzrosną o kilkadziesiąt procent.
Czytaj także: https://innpoland.pl/184483,rosna-ceny-opakowan-leki-moga-podrozec