Płacą za prąd i płaczą. Przedsiębiorcy powiedzieli nam, o ile wzrosły ich rachunki grozy

Konrad Bagiński
23 października 2022, 08:59 • 1 minuta czytania
W Polsce mamy ok. 2,5 mln działalności gospodarczych i ponad pół miliona spółek. Większość z nich to firmy mikro i małe. Wszystkie mają jeden wspólny problem – rosnące ceny prądu. Nie mają już gdzie szukać oszczędności, niektórzy będą teraz płacić ponad 8 razy więcej niż przed rokiem.
Przedsiębiorcy pokazali nam swoje rachunki za prąd Fot. Monkpress/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Niektóre firmy planują zwolnienia, inne się zamykają. Ceny prądu niszczą polski biznes, zarówno mały, jak i duży. Przedsiębiorcy, z którymi rozmawialiśmy w INNPoland.pl nie planują drastycznych kroków. Ale ostrzegają, że kilkakrotne podwyżki cen prądu nie pozostaną bez wpływu na ich cenniki. Będzie drożej i zapłacimy za to my – klienci.

– U nas już kilka miesięcy temu stawka wzrosła dwukrotnie. Pamiętam, że ze zdziwieniem patrzyliśmy na rachunek – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Błażej Witulski. Wraz ze wspólnikiem prowadzi między innymi hotel robotniczy przy ul. Księżycowej w Warszawie.

Przed wojną w Ukrainie mieszkało w nim kilkudziesięciu pracowników zza wschodniej granicy. Po ataku Rosji na naszych sąsiadów, ich miejsce zajęły kobiety z dziećmi, które uciekły przed koszmarem wojny. Teraz wiele z nich pojechało albo na Zachód, albo wróciło do Ukrainy.

- Od marca do około końca lipca, sierpnia mieliśmy kilkanaście rodzin, przeważnie 3-4 osobowych (mama z dziećmi), ale była też siedmioosobowa. Obecnie zostały w hotelu trzy ukraińskie rodziny. Poza tym sytuacja wróciła do stanu zbliżonego sprzed wybuchu wojny. Różnica jest taka, że przed agresją Rosji na Ukrainę mieliśmy kilka różnych grup pracowniczych z Ukrainy, teraz Ukraińców nie ma — mówi nam Błażej Witulski.

- Rachunki za prąd mamy ponad dwukrotnie wyższe niż jeszcze rok temu. Trudno oszczędzać w hotelu pracowniczym, gdzie ludzie chcą mieć po prostu ciepło. Oczywiście zwracamy uwagę mieszkańcom, żeby nie przegrzewali pomieszczeń, bo to jest zwyczajnie niezdrowe. Tyle możemy zrobić. Przypominamy o zamykaniu drzwi, intensywnym, ale krótkim wietrzeniu, uszczelniamy okna i tym podobne — mówi Witulski.

Dodaje, że w każdym pokoju jest grzejnik elektryczny i w okresie zimowym rachunki będą na pewno wyższe niż latem.

- Właśnie te grzejniki głównie przez łączną ich liczbę - generują największe zużycie energii. Czekamy z dużą obawą na pierwsze rachunki z okresu jesiennego i później zimowego. Przykład — rachunek za energię w maju 2021 wyniósł 4200 zł. Przy zbliżonym obłożeniu rok do roku rachunek z maja 2022 opiewał już na 9381 zł. Ponad dwa razy więcej — mówi przedsiębiorca.

Dodaje, że dwukrotna podwyżka cen prądu była nie do uniknięcia. Cały budynek razem ze wspólnikiem dzierżawią od Agencji Mienia Wojskowego i to AMW refakturuje ich za prąd.

- AMW zapewnia, że nie dokłada do tego swojego narzutu — dodaje Błażej Witulski. Ale prąd to drugi — po czynszu — największy koszt hotelu pracowniczego.

W biurze jak w domu

– U mnie w firmie wzrosty nie są bolesne. Znaczne, ale nie dobijają firmy. To niewielkie biuro, od zawsze staramy się oszczędzać prąd. Nie dlatego, że brakuje nam pieniędzy, ale takie mamy zasady – mówi w rozmowie z INNPoland.pl Paweł, szef niewielkiej firmy doradczej. Do niedawna rachunki za prąd w jego biurze zatrudniającym kilka osób wynosiły około 400 złotych za dwa miesiące. Teraz dobiły do 800 złotych.

– Oczywiście znam przyjemniejsze i bardziej efektywne sposoby na wydanie 400 złotych, ale nie jest to coś, co nam zagraża. Mamy większe zmartwienia na głowie, wzrost cen prądu nie spędza mi snu z powiek. Ale dwukrotnej podwyżki nie da się nie zauważyć – mówi Paweł.

Pieczywa bez energii nie sprzedasz

Joanna prowadzi niewielki franczyzowy punkt piekarniczy. We wrześniu 2021 roku zapłaciła fakturę na 1880 złotych. We wrześniu tego roku już 4260 złotych. Jej piekarnia potrzebuje prądu do klimatyzacji, ogrzewania, lodówek, niewielkiego odpieku pieczywa.

– To jest mniej więcej tak, jakbym zatrudniła osobę na pensji minimalnej i ona nie musiała robić nic oprócz generowania kosztów – mówi nam Joanna.

Dodaje, że teraz i tak nie jest dramatycznie, przerażają ją kolejne rachunki. Te, które dopiero nadejdą.

– Właśnie podpisałam nową umowę na dostawę prądu. Najlepsza oferta, którą udało mi się znaleźć, jest sześć razy wyższa od dotychczasowej. Płaciłam 300 złotych za megawatogodzinę, teraz będę płaciła 1600 złotych za tę samą ilość prądu – wyznaje.

"Czajnika ludziom nie odetnę"

Robert ma niewielką firmę wielobranżową. Zajmuje się reklamą, handlem, transportem dostawczakami. Zatrudnia 10 osób, firma zajmuje dom na jednym z warszawskich osiedli.

– Jeszcze latem płaciłem za prąd poniżej 2 tysięcy za dwa miesiące. Teraz już 4 tysiące, na razie szukam dostawcy na nowy rok. Ale boję się tego rachunku. Najgorsze jest to, że ja już nie mam gdzie szukać oszczędności. Oświetlenie i tak mamy energooszczędne, ogrzewanie skręcamy na noc, urządzenia biorą tyle prądu, ile biorą i brać mniej nie będą – mówi INNPoland.pl.

– Przecież nie odetnę pracownikom ekspresu do kawy i czajnika. Ani nie każę im zimą siedzieć w swetrach. Myślałem przez chwilę, żeby wysłać ich do domów, ale my wszyscy jesteśmy ze sobą zżyci, fajnie nam się pracuje. Mogę poszukać mniejszego miejsca na biuro, ale i tak potrzebujemy warsztatu do produkcji reklam. Tu mam wszystko w jednym miejscu, więc jestem w kropce. Pozostaje płakać i płacić – dodaje.

Mówi, że już podniósł pensje pracowników i stawki dla klientów. Ale drożeje dosłownie wszystko.

– O ile kilka lat temu, rok temu, mogłem mniej więcej zaplanować wydatki, wiedziałem ile zarobimy, to teraz działamy z dnia na dzień. Może się okazać, że materiały drożeją o 100 procent i ja z tym nic nie zrobię. Wszystko jest rozregulowane, zarządzam małym chaosem – wyznaje.

Poszli do "normalnej" pracy

Marek prowadzi pub. Niewielki, osiedlowy.

– Największy ruch mamy wieczorami, ale na oświetlenie prądu idzie akurat niewiele. Najwięcej pochłaniają lodówki i nalewaki. Piwo musi mieć odpowiednią temperaturę i tego nie przeskoczę. Na razie radzimy sobie podnosząc ceny. Każdy u nas wie, z czego wynikają, klienci nas znają i wiedzą, że z nich nie zdzieramy, bo mamy taki kaprys – mówi Marek w rozmowie z INNPoland.pl.

Jeszcze latem za prąd płacił około 1500 złotych za dwa miesiące. Teraz rachunki dobijają do 2500 złotych.

Dodaje, że ze względu na charakterystykę zajęcia, pub nie jest jego jedynym miejscem pracy. Zarówno on, jak i jego pracownicy kilka lat temu nie potrzebowali dodatkowego źródła zarobku. Teraz wszyscy przez większość dnia mają "normalną" pracę. Pub otwierają popołudniem i dzielą się robotą tak, by pogodzić swoje zajęcia.

Płaci za prąd ponad osiem razy więcej, niż rok temu

Maria prowadzi rodzinną firmę, zajmującą się techniką grzewczą. Ma halę produkcyjno-montażową, zatrudnia kilkadziesiąt osób. Jeszcze w lutym firma potrzebowała ok. 6 MWh prądu, teraz pracy jest mniej i zużycie spadło o połowę. Ale nie rachunki.

– W zeszłym roku za wrzesień płaciliśmy 450 złotych za MWh, a w tym roku za wrzesień już 3680 złotych. Do września mieliśmy stawkę 1680 zł za MWh. Czyli płaciliśmy prawie 4 razy więcej niż rok wcześniej, a teraz będziemy płacić ponad osiem razy więcej – mówi Maria w rozmowie z INNPoland.pl.

Kilka miesięcy temu jej firma płaciła więc około trzech tysięcy miesięcznie za prąd. Teraz potrzebuje dwa razy mniej prądu, a płaci pięć tysięcy. Zaś rachunek, który przyjdzie za kilka dni, będzie opiewał na ponad dziesięć tysięcy.

– Każda podwyżka boli. Ale jest to jeszcze do udźwignięcia. Z tego co słyszę, ludzie mają ponad milionowe rachunki. W restauracjach płacą po 30 tys. miesięcznie. Strasznych czasów dożyliśmy... Nie tylko z uwagi na podwyżki prądu oczywiście – dodaje.

Czytaj także: https://innpoland.pl/184120,ceny-pradu-zabijaja-przedsiebiorcow-biznesy-zbankrutuja