Znicze za darmo? To możliwe. Oto "najprostszy sposób na oszczędzanie"

Maria Glinka
26 października 2022, 13:26 • 1 minuta czytania
W tym roku cmentarze na Wszystkich Świętych będą mniej rozświetlone. Ceny zniczy podskoczyły o około 25 proc. Tej drożyzny można uniknąć, odwiedzając zniczodzielnie. Stoiska, dzięki którym dajemy lampkom "drugie życie", działają w kilku polskich miastach. W tej sprawie Warszawa i Świdnik mówią jednym głosem – "to był strzał w dziesiątkę". Korzystają na tym nie tylko nasze portfele, lecz także środowisko.
Zniczodzielnie cieszą się coraz większą popularnością Fot. Stanislaw Bielski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ceny zniczy w górę

Z badania UCE Research i Hiper-Com Poland wynika, że ceny zniczy wzrosły średnio o 19,1 proc. rdr. Jednak zdaniem ekspertów realny wzrost może oscylować wokół 20-30 proc. 

Dlaczego? Bo rosną ceny wszystkich składników niezbędnych do produkcji zniczy.  Joanna Karpeta z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Producentów Świec i Zniczy wskazała na antenie TOK FM, że od początku roku szkło w hutach podrożało od 600 do 1000 proc., plastik o 20-30 proc., a parafina o 30 proc.

To wszystko sprawia, że dla wielu osób tegoroczne obchody Wszystkich Świętych będą bardziej kosztowne. Niektórzy szukają okazji w marketach, choć jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, łatwo się naciąć. W tych trudnych czasach nie każdego stać na zakup kilku lub kilkunastu drogich lampek. 

Jednak czy faktycznie musimy zaciskać zęby, przeglądając asortyment na przycmentarnych stoiskach? Niekoniecznie. Odpowiedzią na listopadową drożyznę mogą być zniczodzielnie

Zniczodzielnia na Bielanach podbija serca mieszkańców. Wydatek "niewielki", a korzyści ogromne

Zniczodzielnia to specjalny stojak, na którym każdy może postawić zużyty znicz, pod warunkiem że nie jest zniszczony. Dzięki temu inni nie muszą kupować lampek - wystarczy, że skorzystają z dobrodziejstwa zniczodzielni i do starego znicza dołożą nowy wkład. Tym samym dajemy zniczom "drugie życie" i jednocześnie oszczędzamy.

Pierwsza zniczodzielnia w Polsce pojawiła się na Cmentarzu Komunalnym Północnym na Bielanach w Warszawie dwa lata temu. Są to w sumie cztery zniczodzielnie przy czterech bramach wejściowych na cmentarz. Każda z nich posiada 10-12 półek, na których mieści się co najmniej 30-40 zniczy. Nie da się ich pominąć.

Te cztery stoiska zostały utworzone w ramach projektu "Zero Waste dla Bielan", który zdobył szerokie poparcie społeczne. Poza tym powstała jadłodzielnia i były prowadzone warsztaty, podczas których eksperci opowiadali mieszkańcom, jak nie marnować rzeczy i produkować coraz mniej śmieci.

– My zgłosiliśmy pomysł, który trafił do weryfikacji urzędu miasta. Urząd ocenił go pozytywnie, bardzo spodobał mu się ten pomysł – przyznaje w rozmowie z INNPoland.pl Krystian Lisiak, mieszkaniec Bielan, radny i pomysłodawca projektu, którego elementem była zniczodzielnia.

Skąd ten pomysł? – Chcieliśmy wpisać się w ideę "zero waste" i szukaliśmy miejsc, w których dochodzi do marnowania rzeczy. Zobaczyliśmy, że dużo zniczy trafia na śmietnik, więc uznaliśmy, że większość z nich może dostać "drugie życie" – tłumaczy. 

Jak przekazuje nam Grzegorz Pietruczuk, burmistrz dzielnicy Bielany, zniczodzielnia kosztowała "około 2,5 tys. zł, łącznie z przewiezieniem i ustawieniem". – To wydatek znikomy w porównaniu do zysków. Uważamy, że to jest strzał w dziesiątkę i przede wszystkim duża oszczędność dla środowiska – przyznaje.

Polacy są kulturowo przyzwyczajeni, że groby bliskich muszą być rozświetlone. Zdaniem burmistrza "ten trend widać w zniczodzielniach". – Znicze są myte i wracają do użycia. Takie znicze mogą działać nie tylko przez jeden sezon, ale nawet latami – przekonuje.

A dzięki temu portfele mieszkańców mogą złapać drugi oddech. – Myślę, że jest to dobre rozwiązanie dla osób uboższych zwłaszcza w czasach, gdy wszystko drożeje. Wiele z tych zniczy jest w naprawdę dobrym stanie. Wystarczy tylko włożyć wkład i pamięć o zmarłym jest zachowana – wskazuje Lisiak.

Jakie znicze należy umieszczać w zniczodzielni?

Jednak nie każda lampka powinna trafić do specjalnego regału. Warto przestrzegać kilku prostych zasad, aby nie dokładać pracy zarządcom cmentarza. W zniczodzielni można zostawiać tylko te lampki, które będą nadawały się do ponownego użytku.

– Na pewno nie mogą to być znicze zniszczone, wyszczerbione czy połamane. Powinny to być takie lampki, które sami chcielibyśmy postawić na grobach swoich bliskich – wyjaśnia pomysłodawca projektu.

Zniczodzielnie cieszą się na Cmentarzu Północnym bardzo dużą popularnością.

– Kiedy bym nie był na cmentarzu, to widzę, że jest ruch na zniczodzielni. Zainteresowanie jest tak duże, że czasami znicze są ustawiane nie na półkach tylko obok zniczodzielni. To wiąże się z tym, że zarządca cmentarza musi o to dbać, ponieważ zdarzały się incydenty, że ktoś potknął się o poustawiane dokoła znicze, czy przewrócił je wiatr i panował nieporządek – wskazuje. 

Jednak jak przekonuje, już zostało ustalone z zarządcą cmentarza, aby "częściej i lepiej dbać o zniczodzielnie". - Z moich obserwacji wynika, że o zniczodzielnie dbają też sami mieszkańcy. Sami sprzątają i stawiają już umyte znicze. Ruch przy zniczodzielniach jest cały czas - dodaje burmistrz Bielan.

To żaden "wstyd" korzystać z używanych lampek. To "najprostszy sposób na oszczędzanie"

Duże zainteresowanie świadczy także o tym, że coraz więcej osób chce troszczyć się o środowisko.

– Jestem nauczony, żeby oszczędzać i nie marnować. Niektórzy wskazywali, że stawianie zniczy z odzysku na grobach bliskich to wstyd. Moim zdaniem nie. Moja babcia, którą odwiedzam na cmentarzu, byłaby dumna, że nie wydaję pieniędzy, tylko biorę coś, co jest w dobrym stanie – przyznaje Lisiak.

Jak wskazuje, sam korzysta ze zniczodzielni od momentu jej utworzenia, a miesięcznie wydawał na znicze około 20–30 zł. – Teraz po prostu tego kosztu nie mam – przekonuje radny.

Ile można zaoszczędzić, odwiedzając zniczodzielnię? Zakładając, że za najmniejszy znicz zapłacimy w tym roku około 5 zł (w 2021 r. - 3,50 zł), a chcemy odwiedzić 5 grobów, to na wizycie w zniczodzielni zaoszczędzimy 25 zł. Różnice są jeszcze bardziej wyraźne, gdy na grobach bliskich chcemy postawić większe, bardziej ozdobne lampki. Jeśli przykładowa cena takiego znicza to 16 zł, to w kieszeni zostanie nam około 80 zł

Jednak w niektórych przypadkach oszczędności mogą być znacznie większe.

– Obecnie za ładny znicz trzeba zapłacić czasami nawet około 50 zł, więc jeśli odwiedzamy kilka grobów, to korzystając ze zniczodzielni, możemy zaoszczędzić 100–200 zł. W czasach, gdy niektórzy liczą każdy grosz, żeby mieć co włożyć do lodówki, myślę, że to jest duża oszczędność. Dodatkowo dbamy o środowisko i produkujemy mniej śmieci – przyznaje Lisiak.

Zdaniem burmistrza obecnie "każdy oszczędza, gdzie może, więc 1 listopada to idealny moment, aby wykorzystać zniczodzielnie jak najbardziej". – Nie każdego będzie stać na drogie znicze, jak ma na głowie wysokie rachunki – ocenia.

Tymczasem na śmietnikach bardzo często lądują obudowy lampek, które nadają się do ponownego użytku. – Szczególnie w czasie Wszystkich Świętych kontenery są wypchane ogromną ilością zniczy. To jest absolutnie bez sensu, bo ponosi się same straty - materiałowe, ekologiczne i finansowe. Zniczodzielnie to najprostszy sposób na świecie jak zaoszczędzić, w zasadzie bezkosztowo – przekonuje burmistrz.

Dzięki zniczodzielni Świdnik zmniejsza ilość odpadów

Pietruczuk wskazuje, że Bielany pokazały, jak "za bardzo niewielki wydatek" można uzyskać "duży efekt społeczny i ekologiczny". Tym pomysłem zainteresowały się też inne miasta.

W ślady Bielan poszła Świdnik. Tam pomysł na zniczodzielnię narodził się w zeszłym roku. Na terenie cmentarza postawiono jedną zniczodzielnię - to dość duży, kilkusegmentowy regał niedaleko budynku administracyjnego. Koszty poniosło miasto, które jest administratorem cmentarza i dba o jego utrzymanie.

W tym wypadku koszty zniczodzielni były jeszcze mniejsze w Warszawie, bo sprowadzały się tak naprawdę do ustawienia metalowego regału.

– To wydatek rzędu kilkuset złotych. Obsługa nic nas nie kosztuje, bo mamy dwóch administratorów cmentarza. To nie są wymagające zadania, raz na jakiś czas trzeba zrobić porządek przy regałach. Nie sprawia to nam żadnego problemu – przekonuje nas Jerzy Irsak, prezes Zarządu Przedsiębiorstwa Komunalnego"Pegimek" w Świdniku.

O zniczodzielnię dba administracja cmentarza, która regularnie sortuje i segreguje znicze. - W tym roku wymieniliśmy też półki – wskazuje nasz rozmówca.

Podobnie jak burmistrz Bielan, prezes "Pegimek" uważa, że zniczodzielnia to "strzał w dziesiątkę".

– Chodziło głównie o ekologię, bo dzięki zniczodzielni mamy mniej odpadów, a to duża korzyść dla miasta. Znicze po prostu krążą – jeden odstawia, drugi bierze. Poza tym nie wszystkich stać na znicze, które są coraz większe i coraz bardziej okazałe, a jego najdroższa część to właśnie obudowa – tłumaczy. 

Mieszkańcy, którzy korzystają ze zniczodzielni nie tylko oszczędzają, lecz także pomagają miastu. – Zauważyliśmy, że zwłaszcza w czasie Wszystkich Świętych wywozimy nawet po kilkanaście kontenerów ze śmieciami, w tym ze zniczami. Stąd pomysł, aby te lampki wykorzystać ponownie – dodaje.

Jak mówi, w tym roku zniczodzielnia cieszy się ogromnym powodzeniem. – Więcej jest biorących niż oddających, ale na półki nie świecą pustkami – podkreśla nasz rozmówca.

Będą kolejne zniczodzielnie

W Świdniku obecna zniczodzielnia spełnia potrzeby mieszkańców. – W tym roku dostawiliśmy drugi regał i na dzień dzisiejszy to w zupełności wystarcza – przekonuje Irsak. 

Jednak inicjatorzy zniczodzielni wpadli ostatnio na nowy pomysł. Od kilku dni na terenie cmentarza działa bezpłatna wypożyczalnia inspirowana cmentarzem w Bawarii. Jest tam cały sprzęt ogrodniczytaczka, grabki, łopata czy konewka do podlewania.

Jak przekonuje Irsak, to porządne narzędzia dobrej marki. Każdy, kto przychodzi na cmentarz, wkłada 2 zł (które potem dostaje z powrotem) i wypożycza, co chce. Dzięki temu może zrobić porządek na grobach, nie ponosząc dodatkowych kosztów.

Z kolei Bielany nie spoczywają na laurach. W planach są bowiem kolejne zniczodzielnie. – Rozmawiamy z cmentarzem, aby rozszerzyć zniczodzielnie o kolejne lokalizacje albo rozbudować obecne. Rozmawiamy też z zarządcami prywatnych cmentarzy m.in. Cmentarza Wawrzyszewskiego. Myślę, że to będzie kolejny cmentarz, na którym pojawi się zniczodzielnia, bo proboszcz i zarząd cmentarza są bardzo "za" – ujawnia Lisiak. 

Natomiast burmistrz Bielan wskazuje, że "za" powinny być nie tylko kolejne cmentarze w Warszawie. – Uważam, że coś takiego powinno normą na wszystkich cmentarzach w Polsce. W takiej sytuacji uzysk byłby naprawdę ogromny, bo zadziałałby efekt skali. Im więcej ustawimy zniczodzielni, tym mniej będzie kontenerów i mniej odpadów - tłumaczy.

Jeśli do korzystania ze zniczodzielni nie przekonuje nas argument, że w ten sposób możemy zadbać o środowisko, to pomyślmy o własnych finansach. W dobie szalejącej inflacji naszym portfelom przyda się chwila wytchnienia. 

Czytaj także: https://innpoland.pl/186079,sytuacja-sprzedawcow-zniczy-czy-oplaca-sie-je-sprzedawac