Cieszycie się ze spadku inflacji? To przestańcie. Oto dlaczego ceny nie spadną
W środę Główny Urząd Statystyczny opublikował tzw. szybki szacunek dot. wysokości wskaźnika cen i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2022 r., a zatem inflacji. Ta pierwszy raz od lutego spadła z 17,9 proc. w październiku (r/r) do 17,4 proc. Ogólnie super, ale jak się wejdzie w szczegóły, wcale nie jest tak kolorowo.
Atak szczytowy przed nami
Po pierwsze dlatego, że szczyt inflacji dopiero przed nami. Ekonomiści (w tym ci z NBP) twierdzą, że przypadnie ona pierwszy kwartał 2023 r. Skończy się ochrona z tarczy paliwowej, co spowoduje wzrost cen paliwa o dodatkowe 23 proc.
Wzrosną także ceny energii. Połączenie tych czynników przyniesie ze sobą inflacyjny atak szczytowy na 20 proc.
Po drugie słowo klucz – deflacja. Ta jednak w tej historii nie bierze udziału. Deflacja to sytuacja, w której ceny spadają w ciągu roku, a inflacja jest ujemna. Ostatni raz mieliśmy z nią w Polsce do czynienia w latach 2014-2016. Wtedy ceny rzeczywiście nieznacznie spadły.
To, co przyszło do nas w listopadzie, to dezinflacja. Inflacja rosła, ale wolniej. Ceny rosły, ale wolniej. I rosnąć będą. 17,4 proc. w skali roku to nadal wysoki wskaźnik cen towarów i usług. Kiedy wyszczególnimy samą żywność i napoje – ich ceny wzrosły w porównaniu do listopada 2021 r. o 22,3 proc. Ceny nośników energii wzrosły natomiast o 36,8 proc. r/r.
Skumulowana inflacja przeraża
Były prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło na kongresie poświęconym wyzwaniom polskiej gospodarki zorganizowanym przez Federację Przedsiębiorców Polskich (FPP) wskazał, że skumulowana inflacja za lata 2019-2021 wyniosła 14 proc. Z kolei w latach 2022-2024 wyniesie aż 40 proc.!
Jak policzył w związku z najnowszym odczytem dziennikarz ekonomiczny Rafał Hirsch, "kwota, do której należałoby zwaloryzować 500 plus, gdyby ktoś chciał zachować realną wartość tego świadczenia, przekroczyła właśnie 700 zł". Ta kwota wynosi obecnie 700,90 zł.
Taniej nie będzie
Na tym przykładzie widać wyraźnie, jak bardzo spadła siła nabywcza w Polsce. Dzisiaj nie kupilibyście już tych samych rzeczy, co sześć lat temu, za pięć stów. Musielibyście wydać siedem i jeszcze 90 groszy. Tak – w dużym uproszczeniu – działa inflacja.
Dlatego szykujcie się na lata, w których za 500 zł kupicie jeszcze mniej niż dzisiaj. To, że inflacja wróci do celu (2,5 proc.) w 2026 r., nie oznacza, że ceny spadną. One nadal będą rosły, tylko wolniej.
Jeśli zatem, jakimś cudem, znajdziecie w kieszeni płaszcza zwinięty w kulkę paragon z zakupów z nieodległej przeszłości, zachowajcie go. Kiedyś spojrzycie na niego z rozrzewnieniem.
Przypomnicie sobie Kanapkę Drwala za niecałego piętnastaka (dzisiaj 24,90 zł), benzynę za trójkę (dzisiaj za 6,54 zł) albo masło za czwórkę (dzisiaj 8 zł). I wiele, wiele innych rzeczy, które kiedyś wydawały wam się drogie.
Dlatego z okazji zbliżających się świąt już dzisiaj życzę wszystkim podwyżek i dużej siły nabywczej pieniądza. Trzymajcie się w tej Polsce.
Czytaj także: https://innpoland.pl/187750,inflacja-17-4-proc-gus-podal-dane-zywnosc-wciaz-drozeje