Za wywóz śmieci zapłacimy jeszcze więcej. Bo rząd znów nie zdążył z przepisami
- 5 stycznia mija termin na wprowadzenie w Polsce nowego systemu gospodarki odpadami
- Nie ma szans, żeby rząd zdążył wprowadzić nowe przepisy
- Efekt jest taki, że za śmieci będziemy płacić coraz więcej i więcej
- UE szykuje już kolejne przepisy dotyczące ograniczające wyrzucanie plastiku
Czas na wprowadzenie w Polsce systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów, czyli nowych zasad organizacji gospodarki odpadami opakowaniowymi mija 5 stycznia. Nie ma najmniejszych szans na to, by rząd zdążył wdrożyć odpowiednie przepisy. Efekt jest taki, że wszyscy zapłacimy jeszcze więcej za odbiór śmieci.
Dziś koszty zagospodarowania odpadów opakowaniowych ponoszą głównie mieszkańcy gmin. Jednocześnie Polska jest jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, które nie wdrożyły jeszcze wymaganego w UE systemu.
To oznacza nie tylko wyższe koszty dla obywateli, ale i groźbę kar ze strony Komisji Europejskiej. O kosztach środowiskowych i społecznych nie ma nawet co wspominać.
Polskie przepisy są opóźnione, a w UE trwają już prace nad kolejnym zaostrzeniem wymogów dotyczących recyklingu odpadów opakowaniowych.
– Rozszerzona odpowiedzialność producentów powinna zostać wprowadzona do polskiego porządku prawnego do 5 stycznia 2023 roku. Czas ucieka, ale jak wiadomo, trwają przepychanki między różnymi interesariuszami i w tej chwili sytuacja wygląda tak, że dziś nikt nie jest w stanie precyzyjnie powiedzieć, kiedy to zostanie wprowadzone – mówi agencji Newseria Biznes Grzegorz Piotr Rękawek, dyrektor biura Stowarzyszenia "Polski Recykling".
Do wdrożenia rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) zobowiązuje Polskę przyjęty w 2018 roku unijny pakiet odpadowy. Zgodnie z tą regulacją firmy wprowadzające na rynek produkty opakowane m.in. w tworzywa sztuczne, takie jak folie czy twarde plastiki, powinny partycypować w kosztach ich selektywnej zbiórki, segregacji i przygotowania do recyklingu.
W Polsce prace nad nowym systemem trwają od 2019 roku, kiedy ówczesne Ministerstwo Środowiska zainaugurowało cykl konsultacji w tej sprawie. Kilka miesięcy temu utknęły w martwym punkcie po tym, jak projekt rządowej ustawy przygotowanej przez resort klimatu i środowiska znalazł się w ogniu krytyki ze strony przedstawicieli biznesu.
Opracowywane przepisy zakładają wdrożenie ROP w połączeniu z systemem kaucyjnym, który ma skłonić konsumentów do oddawania zużytych opakowań do punktów zbiórek.
Plastikowe widelce ciągle legalne
Drugą regulacją dotyczącą odpadów, której Polska nie wdrożyła w terminie narzuconym przez KE, jest dyrektywa plastikowa Single-Use Plastics. Jej zadaniem jest ograniczenie produkcji i stosowania jednorazowych wyrobów plastikowych takich jak sztućce, talerze, kubki czy torby.
– W drugiej połowie grudnia 2022 roku Rada Ministrów przyjęła już projekt ustawy wdrażającej Single-Use Plastics, jednocześnie w Sejmie wciąż dyskutowana jest też kwestia systemu kaucyjnego. Dobrze by było, gdyby to wszystko szło w jednym kierunku. Te akty prawne, które są dyskutowane bądź są już w przygotowaniu, powinny być spójne, tymczasem w tej chwili trochę się ze sobą nie zazębiają – zauważa Grzegorz Piotr Rękawek.
Dodaje, że w dodatku mamy teraz rok wyborczy. Prawdopodobnie spowoduje to, że być może część rzeczy znowu trafi do zamrażarki lub będzie tworzona na nowo.
Co to dla nas znaczy?
Polska będzie musiała się liczyć z kolejnymi sankcjami finansowymi ze strony Komisji Europejskiej, ale to niejedyne finansowe konsekwencje, jakie wiążą się z brakiem ROP. System ten, który funkcjonuje już w większości krajów UE, zakłada, że koszty gospodarowania odpadami są dzielone pomiędzy mieszkańców a biznes, który wprowadza na rynek produkty opakowane m.in. w folie czy plastiki.
Im więcej dany producent wprowadza na rynek plastikowych opakowań, tym więcej powinien dołożyć się do kosztu późniejszego zagospodarowania odpadów, które z nich powstają. Dzięki temu gospodarstwa domowe są obciążone niższymi opłatami. W Polsce przez brak systemu ROP to gospodarstwa domowe w ramach opłat gminnych wciąż ponoszą wyłączne koszty zbiórki i zagospodarowania odpadów po opakowaniach.
– Szacujemy, że przez brak ROP w polskim systemie gospodarowania odpadami brakuje przynajmniej 5 mld zł z tzw. opłaty opakowaniowej – podkreśla Rękawek. Dodaje, że istnieje ryzyko, że te koszty będą dalej przerzucane na mieszkańców, którzy będą obciążeni coraz wyższymi stawkami.
Oprócz niższych opłat po stronie mieszkańców ROP ma też wymierne korzyści prośrodowiskowe. Wymusza bowiem na producentach oszczędniejsze gospodarowanie surowcami, ograniczenie liczby opakowań wprowadzonych na rynek i rozwój projektowania takich systemów pakowania produktów, które wykorzystują mniej surowców.
– W dłuższej perspektywie brak wdrożenia w Polsce systemu ROP może skutkować karą w postaci tego, że nadal będziemy ponosili wysokie opłaty z tytułu Plastic Levy, czyli odpadów opakowaniowych niepoddanych recyklingowi – zauważa Grzegorz Piotr Rękawek. Obecnie budżet państwa traci z tego tytułu ok. 6 mln zł dziennie.
Będzie jeszcze gorzej
Te opłaty będą coraz wyższe, ponieważ Komisja Europejska zamierza zastąpić dyrektywę opakowaniową nowym rozporządzeniem, które będzie obowiązywać wprost we wszystkich państwach członkowskich. Nowe przepisy mają zaostrzać wymogi dotyczące tego, w jakiej części dane opakowanie z tworzywa sztucznego ma pochodzić z surowców z recyklingu.
– Rozporządzenie będzie dotyczyć nie tylko opakowań z tworzyw sztucznych, ale też zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. W momencie, kiedy ta regulacja wejdzie w życie, Polska też będzie musiała się liczyć z określonymi konsekwencjami finansowymi z tytułu braku ROP – mówi ekspert.
Głównym celem zaproponowanych pod koniec listopada nowych przepisów dyrektywy jest ograniczenie do 2040 roku odpadów opakowaniowych o 15 proc. na mieszkańca w każdym państwie członkowskim w porównaniu z 2018 rokiem. Doprowadziłoby to do całkowitego zmniejszenia ilości odpadów w UE o prawie 37 proc. w porównaniu ze scenariuszem bez zmiany przepisów.
Ile śmieci wytwarzamy?
Z danych KE wynika, że każdy Europejczyk co roku wytwarza średnio prawie 180 kg odpadów opakowaniowych. Bez podejmowania dodatkowych działań ich ilość do 2030 roku wzrosłaby o 19 proc., a w przypadku odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych nawet o 46 proc.
Opakowania są jednym z głównych sposobów wykorzystywania surowców pierwotnych, ponieważ 40 proc. tworzyw sztucznych i 50 proc. papieru używanych w UE jest przeznaczone na opakowania. Wdrożenie zaostrzonych przepisów mogłoby więc zmniejszyć zapotrzebowanie na surowce, ale też emisję gazów cieplarnianych pochodzących z opakowań.
Komisja Europejska szacuje, że do 2030 roku możliwa jest jej redukcja do 43 mln t w porównaniu do 66 mln t w sytuacji, gdyby przepisy nie zostały zmienione. Tym samym koszty szkód w środowisku dla gospodarki i społeczeństwa zostałyby zmniejszone o 6,4 mld euro w stosunku do poziomu bazowego.
System kaucyjny w Polsce
W Polsce wciąż nie doczekaliśmy się zakończenia prac nad przepisami wprowadzającymi system kaucyjny. Przygotowywany w Ministerstwie Klimatu i Środowiska projekt ma objąć jednorazowe i wielorazowe butelki szklane (o pojemności do 1,5 l), butelki z tworzyw sztucznych (do 3 l) i butelki szklane wielorazowego użytku na napoje (do 1,5 l).
Obowiązek przystąpienia do systemu kaucyjnego będą mieć sklepy o powierzchni powyżej 100 mkw., mniejsze będą mogły przystąpić do niego dobrowolnie.
Tymczasem w sąsiadujących z Polską krajach system kaucyjny działa już od dawna – i to z sukcesem. Litwa wprowadziła ten system w 2016 r., czyli jeszcze przed tym, jak Unia Europejska wypracowała koncepcję "gospodarki obiegu zamkniętego". Inicjatorem tego pomysłu były litewskie browary. Później do porozumienia dołączyli również producenci innych napojów.
Systemem kaucyjnym objęte są plastikowe butelki (o pojemności do 3 litrów), szklane butelki (zarówno po piwie, jak i innych napojach), a także puszki. Do ceny każdego z tych towarów doliczana jest opłata w wysokości 10 eurocentów.
Po spożyciu konsument może umieścić butelkę w specjalnej maszynie. W zamian otrzymuje wcześniej wpłaconą kaucję w formie vouchera, który może wymienić na gotówkę i zapłacić nim podczas kolejnych zakupów.
Z kolei Niemcy wprowadzili system kaucyjny już w 2003 r. W przypadku butelek jednorazowych wysokość kaucji wynosi 25 eurocentów. Z kolei cenę depozytu butelek wielokrotnego użytku (z plastiku PET i szkła) ustala producent – waha się ona między 8 a 25 eurocentów. W praktyce kaucja, czyli tzw. Pfand, to dodatek do ceny napoju.
Od 1 stycznia 2022 r. kaucja (również w wysokości 25 eurocentów) obejmuje wszystkie butelki plastikowe (o pojemności do 3 litrów) i puszki po napojach.
Wyniki są naprawdę imponujące. W Niemczech opakowania zwrotne wracają na rynek aż 40 razy. W całej Unii Europejskiej średnia wynosi 23 razy, a w Polsce – skromne 10 razy.
Czytaj także: https://innpoland.pl/187171,podatek-od-zacofania-polska-zaplaci-az-60-mln-zl-wiecej-niz-przed-rokiem