Coraz mniej osób pracuje na nasze emerytury. Prezes ZUS nie widzi problemu
- Obecnie 1000 pracowników musi utrzymać średnio 390 emerytów
- W 2080 r. liczba ta wzrośnie do 839 osób
- Mimo to sytuacja ZUS-u się nie pogorszy - zapewnia jego szefowa
- Dodaje, że w Polsce będzie lepiej, niż w wielu krajach Zachodu
Zakład Ubezpieczeń Społecznych pokazał właśnie prognozy na przyszłość. Wynika z nich, że dziś tysiąc pracowników utrzymuje średnio 390 osób na emeryturze. Słowem: składki tysiąca osób starczą średnio na emerytury dla 390 ludzi. W 2061 roku będzie to już 806 osób, w 2080 - 839 osób.
Jednocześnie z wcześniejszych prognoz ZUS (z listopada 2022) wiadomo, że w wariancie optymistycznym deficyt roczny FUS w 2023 r. wyniesie 54,9 mld zł, a w 2027 r. – 91,4 mld zł. Natomiast w wariancie pesymistycznym będzie to odpowiednio 75,7 mld zł i 143,8 mld zł.
- We wszystkich wariantach przez cały okres prognozy obserwujemy deficyty roczne Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, tzn. bieżące składki, dotacja celowa na pokrycie świadczeń finansowanych z budżetu państwa oraz środki przekazywane z otwartych funduszy emerytalnych do funduszu emerytalnego FUS w ramach tzw. "suwaka bezpieczeństwa" nie pokrywają wydatków (sumy wydatków na świadczenia, odpisu na ZUS oraz kosztów prewencji rentowej i wypadkowej) – czytamy w informacji ZUS o raporcie.
Przez najbliższe lata będziemy więc dopłacać do działalności ZUS - czyli głównie wypłat emerytur - dziesiątki miliardów.
- Wchodzimy w czas, kiedy powojenne roczniki wyżu demograficznego osiągają wiek emerytalny i zaczną pobierać świadczenia. Deficyt funduszu emerytalnego – od 2,24 proc. PKB w 2023 r. do 2,95 proc. PKB w 2027 r. – wynika również z ogromnych zobowiązań zaciągniętych przez stary system emerytalny, obowiązujący do 1998 r. Pokolenie pracujące nie jest w stanie sfinansować tych zobowiązań wyłącznie ze składki na ubezpieczenie emerytalne – twierdzi prezes Uścińska.
Dalsze prognozy są optymistyczne?
Przy okazji prezentacji najnowszych danych o liczbie emerytów na utrzymaniu osób pracujących, prezes Uścińska uspokoiła, że Fundusz Ubezpieczeń Społecznych na zmiany demograficzne będzie odporny i o żadnym bankructwie nie może być mowy.
– W wariancie podstawowym deficyt roczny funduszu emerytalnego wyrażony w procencie PKB rośnie z poziomu 2,2 proc. w 2023 roku do 2,9 proc. w latach 2025–2030, po czym maleje do poziomu 0,7 proc. w 2080 r. Również wydolność funduszu, czyli stopień pokrycia wydatków ze składek, spadnie z 71 proc. w 2023 r. do 65 proc. w latach 2026–2029, a następnie wzrośnie do 88 proc. w 2080 r. - wyjaśniła szefowa ZUS w rozmowie z PAP.
ZUS powołując się na OECD podaje, że udział publicznych wydatków emerytalno-rentowych w PKB Polski w 2019 r. wyniósł 10,6 proc., a w 2060 r. ma wynieść 10,8 proc., czyli mniej więcej tyle samo.
W innych państwach obciążenie wydatkami emerytalnymi ma w przyszłości znacznie wzrosnąć, np. w Belgii o 25 proc., zaś w Czechach, Irlandii, Nowej Zelandii, na Słowacji, w Słowenii i na Węgrzech o 50–70 proc.
Czytaj także: https://innpoland.pl/189169,tym-sie-pis-nie-chwali-nizszy-wiek-emerytalny-to-glodowe-emerytury