Paradoks przyszłego emeryta. Im mniej ludzi przeżyje, tym więcej pieniędzy dostanie
- Jak w Polsce liczona jest wysokość emerytur? Okazuje się, że w sposób oderwany od rzeczywistości.
- Z tabel GUS, którymi kieruje się ZUS, wynika, iż długość życia w Polsce spada, zamiast rosnąć.
- Im niższa (teoretycznie) długość życia, tym wyższe emerytury.
- Na ich wysokość miała też wpływ pandemia. W 2022 roku podwyższyła ona przyznawane po raz pierwszy świadczenia.
Sposób liczenia emerytur w Polsce potrafi przyprawić o siwiznę nawet osoby zaprawione w bojach z ZUS-em. O wysokości emerytury może przesądzić moment, w którym występuje się o świadczenie. Wiedzą powszechną jest to, że na emeryturę najlepiej jest przechodzić w lipcu, po waloryzacji rocznej i kwartalnej. Wtedy na dzień dobry nasze świadczenie będzie wyższe, niż gdybyśmy odeszli z pracy na przykład w czerwcu.
Teraz procesem wyliczania świadczeń zatrzęsła jeszcze pandemia. Tak, teoretycznie już się skończyła, ale dla osób wybierających się na emeryturę ma dziś kluczowe znaczenie. Przyjrzymy się temu, jak wylicza się w Polsce emerytury.
- Aby obliczyć wysokość świadczenia, należy podzielić kwotę składek zgromadzonych na koncie w ZUS przez przeciętne dalsze trwanie życia. W tablicy jest ono wyrażone w miesiącach. Im większy licznik oraz mniejszy mianownik tego matematycznego działania, tym jego wynik, czyli wysokość emerytury, będzie wyższy – wyjaśniała prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska w komunikacie.
Teoretycznie wygląda to prosto. Ale zawiera kilka nieścisłości i pułapek.
Po pierwsze: kobiety żyją dłużej
Tabele długości życia, które publikuje GUS na potrzeby ZUS, nie uwzględniają płci. A byłaby to różnica znacząca. Kobiety przeciętnie żyją dłużej od mężczyzn i to sporo.
W 2021 r. przeciętna długość życia mężczyzn w Polsce wyniosło 71,8 roku, natomiast kobiet 79,7 roku. W porównaniu z 2019 r., trwanie życia skróciło się odpowiednio o 2,3 i 2,1 roku, co było związane z epidemią COVID-19. Biorąc pod uwagę rok 1990, trwanie życia było wyższe o odpowiednio 5,6 i 4,5 roku. To dane zaprezentowano w roku 2022.
Gdyby jednak przy wyliczaniu emerytur dla pań stosować wyniki uwzględniające ich długość życia, dostawałyby grosze. Już dziś są poszkodowane możliwością wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Bo 5 lat pracy mniej to 5 lat odprowadzania składek mniej. Nie bez znaczenia jest też fakt, że kobiety na ogół zarabiają po prostu mniej.
Tabele długości życia decydują o emeryturze
Druga sprawa to sam proces wyliczania przewidywanej długości życia. Tu wszystkim rządzi statystyka. A zgodnie z jej prawami im więcej osób umiera, tym wyższe są emerytury. Jak to możliwe? Spójrzmy na rok 2022. Wtedy GUS opublikował tabele długości życia, zawsze zresztą robi to pod koniec marca. Okazało się, że przewidywana długość życia spadła. A przez to osoby odchodzące wtedy na emeryturę dostały więcej, niż otrzymałyby odchodząc miesiąc wcześniej.
W rozmowie z INNPoland.pl tłumaczy to Oskar Sobolewski z Debaty Emerytalnej. Załóżmy, że ktoś wiosną 2023 roku może przejść na emeryturę. Pod koniec marca GUS opublikuje tabele, z których prawdopodobnie będzie wynikało, że długość życia wzrosła. A to będzie oznaczało, iż wysokość potencjalnej emerytury będzie niższa.
Tłumaczy to na przykładzie 65-letniego mężczyzny.
– Jeśli miał urodziny w zeszłym roku, ale po podaniu przez GUS tablic długości życia, moment przejścia na emeryturę nie ma dla niego znaczenia. ZUS kieruje się przepisem, zgodnie z którym może on dostać przelicznik z dnia, w którym ukończył 65 lat. Dla niego nie ma więc znaczenia, czy tabele GUS pokażą wydłużenie życia – mówi Sobolewski w rozmowie z INNPoland.pl.
– Ale jeśli nasz mężczyzna miałby 65 urodziny 2 lata temu, to dla niego korzystniej byłoby przejść na emeryturę teraz, a nie za rok. Nowe tablice długości życia mogą nie być dla niego łaskawe – tłumaczy ekspert.
Po pandemii emerytury początkowe spadną?
Powrócimy więc do trendu, który zburzyła pandemia. Przez ostatnie lata obserwowaliśmy w Polsce systematyczny wzrost średniej długości trwania życia. Było to negatywne (oczywiście wyłącznie z finansowego punktu widzenia!) dla osób, które kolejno zdobywały uprawnienia emerytalne.
Kapitał, który zgromadziły, dzielił się bowiem na coraz większą liczbę miesięcy, które statystycznie mają przeżyć. Ten trend zaburzyła pandemia, ale wygląda na to, że wszystko wraca do normy. Wskazuje na to na przykład tygodniowa liczba zgonów w Polsce.
Jeśli więc ktoś w tym roku kończy 65 lat (mężczyzna) lub 60 lat (kobieta), dostanie niższe świadczenie, niż gdyby mógł / mogła przejść na emeryturę rok wcześniej. Warto jednak dodać, że liczy się też moment osiągnięcia wieku emerytalnego.
Jeśli ktoś przekroczył "magiczną granicę" w zeszłym roku, to może skorzystać z tabel z tego właśnie okresu. Czyli może spokojnie pracować dalej, korzystny dla niego przelicznik nie przepadnie.
Emeryci dostają... za dużo
To nie żart. Jak twierdzi członkini Rady Polityki Pieniężnej, prof. Joanna Tyrowicz, tabele GUS są przez ZUS stosowane źle. Musimy tu poczynić zastrzeżenie. Pod pojęciem "ZUS wylicza emerytury" nie kryją się jakieś autonomiczne decyzje urzędników Zakładu. Wszystko odbywa się na podstawie przepisów. I ewentualne paradoksy czy absurdy wynikają właśnie z prawa.
Ale jak to możliwe? Wszystko przykrywa statystyka. ZUS w momencie wyliczania emerytury musi korzystać z danych GUS. Na czym to w praktyce polega? Wiadomo, że średnia długość życia w Polsce się wydłuża – to nie ulega wątpliwości. Spójrzmy teraz w tabele GUS, z którym musi korzystać ZUS.
Osoba, która w 2017 roku miała 45 lat, powinna statystycznie żyć 414,3 miesiąca. Osoba w tym samym wieku, ale rok później powinna żyć jeszcze 413,7 miesiąca. W 2018 roku długość życia osoby 45-letniej była szacowana na 412,6 miesiąca. W 2022 roku – na zaledwie 389,2 miesiąca! To mniej niż w roku 2010 (393,4 miesiąca). Z tabel GUS wynika więc, że z roku na rok długość życia... regularnie spada.
GUS w korespondencji z INNPoland.pl tłumaczy, że "trwanie życia jest wskaźnikiem przekrojowym – co oznacza, że jest liczone na podstawie danych z konkretnego roku". Jeżeli w danym roku miało miejsce wydarzenie szczególnie mające wpływ na poziom umieralności (takie jak pandemia koronawirusa 2020 i 2021) to trwanie życia wyliczone na podstawie danych w danym roku będzie szczególnie niskie.
"Trwanie życia pomiędzy 2010 a 2019 r. dla 45-latka wzrosło 29,7 do 31,3 roku. Dla 45 latki z 36,8 do 37,8. Spadek w ostatnim czasie był obserwowany tylko w latach 2020 i 2021 (tablica publikowana w 2022 r. powstaje w oparciu o dane z 2021 r.), przy czym był bardzo gwałtowny" - tłumaczy GUS w korespondencji z INNPoland.pl.
Nie jest to do końca prawda, bo z tabel GUS wynika, że spadek przewidywanej długości życia nastąpił też w innych okresach. Statystyczny 45-latek w tabelach z 2017 roku miał żyć średnio 414,3 miesiąca. Rok później osoba w tym wieku miała przed sobą już tylko 413,7 miesiąca życia. Tabele z 2019 wskazują na dalszy spadek do 412,6 miesiąca.
Ale zdaniem GUS, nie występuje stały trend obniżania się trwania życia. Nastąpiło jedynie jego "gwałtowne obniżenie w dwóch wskazanych latach". W najbliższych latach jest bardzo prawdopodobne, że trwanie życia wróci do wartości sprzed pandemii i ponownie zacznie wzrastać.
Jak to zjawisko tłumaczą eksperci Urzędu? "Faktycznie w latach przed pandemią w Polsce było obserwowane pewne wyhamowanie trendu wzrostowego, które jest przedmiotem zainteresowania demografów i nie ma jak na razie jednoznacznej odpowiedzi, czym to było spowodowane i czy będzie ono długotrwałe" - czytamy w nadesłanych do redakcji INNPoland.pl wyjaśnieniach.
"Jeżeli chodzi o lata 2015 i 2018 (tablice 2016 i 2019) to najprawdopodobniej miały wówczas szczególnie groźne sezony grypowe, które negatywnie wpłynęły na trwanie życia. Szczególnie w 2015 r. wyraźny spadek trwania życia był obserwowany w większości krajów europejskich. Takie krótkotrwałe wahania umieralności są zjawiskiem naturalnym. W ostatnich latach są one jednak prawdopodobnie bardziej widoczne w tabelach, gdyż wydaje się, że trend przyrostu trwania życia na pewno nie jest już tak szybki, jak był kilkanaście lat temu" - dodaje GUS.
Ale co wynika z tych spadków?
Mniejsza liczba miesięcy do przeżycia oznacza relatywnie wyższą emeryturę. W praktyce wychodzi na to, że emeryci... dostają za dużo. Bo z tabel GUS wynika, że dzisiejszy 45-latek lub 45-latka będzie żyła do 77, 5 roku. A jeszcze w 2017 emerytura takiej osoby była liczona tak, jakby miała (niezależnie od płci) dociągnąć prawie do osiemdziesiątki. Była więc mniejsza.
Prof. Tyrowicz już od lat postuluje, by wyprostować ten aspekt i przy wyliczaniu długości życia brać pod uwagę realne dane. Emeryci by na tym stracili, ale zdaniem prof. Tyrowicz powinniśmy też lepiej waloryzować świadczenia. To byłoby z kolei dla emerytów korzystne. Finansowo wyszłoby na to samo, ale zasady ustalania wysokości emerytur byłyby o wiele zdrowsze.
Czytaj także: https://innpoland.pl/189169,tym-sie-pis-nie-chwali-nizszy-wiek-emerytalny-to-glodowe-emerytury