UE rozważa opcję atomową wobec Polski? Stracilibyśmy KPO oraz kolejne 75 mld euro
- Nie dość, że Polska nie dostała jeszcze z UE środków z KPO, to może stracić kolejne.
- Zamieszanie wokół praworządności i sądownictwa przedłuża konflikt z UE i grozi blokadą funduszy spójności.
- Mowa o 75 miliardach euro, których wypłata – jak pisze Bloomberg – jest zagrożona.
Polska może stracić ponad 75 miliardów euro z budżetu Unii Europejskiej, jeśli nie zatwierdzi przepisów dających jej sądownictwu większą niezależność – pisze Bloomberg. Ten proces został w zeszłym miesiącu zawieszony przez działania prezydenta Dudy i Julii Przyłębskiej.
Jak pisze Bloomberg, powołując się na źródła w Komisji Europejskiej, ramię wykonawcze UE wiąże kwestie praworządności już nie tylko z 35 miliardami euro pomocy postpandemicznej, ale i tak zwanymi funduszami spójności określonymi w budżecie na lata 2021-2027. Tu stawka jest jeszcze wyższa – chodzi o ok. 75 miliardów euro.
"To spowodowałoby, że rząd w Warszawie straciłby znacznie większe środki finansowe, jeśli reforma, cofająca zmiany, które według UE upolityczniają polski system sądownictwa, nie zostanie przeforsowana. Rządząca w Polsce partia Prawo i Sprawiedliwość ryzykuje, że zostanie z pustymi rękami, zmagając się z kryzysem kosztów życia w kraju na kilka miesięcy przed wyborami" – zaznacza Bloomberg.
Agencja przypomina, że w zeszłym miesiącu ustawodawcy przyjęli ustawę, która wycofuje kluczowe elementy kontrowersyjnych zmian w sądownictwie. Miał to być krok w kierunku kompromisu w sporze o praworządność. Ustawa po akceptacji KE mogłaby skutecznie oddalić pomysły wprowadzenia systemu dyscyplinarnego dla "niepokornych" sędziów.
"Ale prezydent Andrzej Duda, którego podpis jest wymagany do sfinalizowania zmian, pogrążył ten proces w chaosie, poddając go kontroli sądowej" - pisze Bloomberg. Chodzi oczywiście o skierowanie ustawy do trybunału Julii Przyłębskiej.
"Praca Trybunału może być utrudniona przez konflikty wewnętrzne. Niektórzy sędziowie kwestionujący legitymację Julii Przyłębskiej zagrozili, że nie będą orzekać, co może uniemożliwić kworum i wstrzymać jakąkolwiek decyzję" – zauważa agencja.
Przypomnijmy: wielu ekspertów uważa, że kadencja Julii Przyłębskiej jako szefowej TK dobiegła końca 20 grudnia 2022 roku. W styczniu szóstka członków Trybunału Konstytucyjnego zażądała od niej zwołania Zgromadzenia Ogólnego sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent Andrzej Duda wskaże nowego prezesa. Przyłębska się z tym oczywiście nie zgadza i uważa, że jest legalną prezeską TK.
Co dalej z sądownictwem i pieniędzmi?
Nowa ustawa sądownicza pozostaje w zawieszeniu. Prezeska Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska obiecała, że szybko przystąpi do procedowania sprawy.
Ale trzeba też pamiętać, że Komisja Europejska zarzuca Polsce, iż Trybunał Konstytucyjny swoimi orzeczeniami narusza porządek prawny Unii Europejskiej i prawa obywateli UE. Komisja podważa też wybór "dublerów" i Julii Przyłębskiej na prezesa TK. Dlatego wnosi skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Spór jest więc głęboki, co nie pomaga Polsce w staraniu się o unijne fundusze.
"Konsekwencje niepowodzenia w przeprowadzeniu zmian mogą być teraz bardziej ponure. Władza wykonawcza UE uzależniła dostęp do funduszy spójności – kamienia węgielnego szybkiego wzrostu gospodarczego Polski od czasu przystąpienia do UE w 2004 r. – od spełnienia tak zwanych warunków sprzyjających, które są zgodne z Kartą praw podstawowych UE" – konkluduje Bloomberg.
Ustawa o SN nie podoba się nikomu
Z ustawy, która ma być kluczowym narzędziem do odblokowania pieniędzy z KPO, nie jest zadowolony nikt. Odrzucenia dokumentu w całości chciała Konfederacja i Solidarna Polska, a wątpliwości zgłaszał nawet Pałac Prezydencki. Nie popiera jej opozycja, której poprawki zostały przez Zjednoczoną Prawicę odrzucone.
Obecnie mamy pat, wiele zależy od Julii Przyłębskiej, o której nie wiadomo, czy ma legalne umocowanie do szefowania Trybunałowi Konstytucyjnemu. Sytuacja jest więc skomplikowana, a kolejne środki z UE mogą nam przejść koło nosa.
Czytaj także: https://innpoland.pl/191849,podatek-sasina-to-nie-ja-to-unia-mowi-minister