Najniższa krajowa z marzeń prezesa. Sen Kaczyńskiego z 2019 r. może się spełnić
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w 2019 roku zapowiadał, że najniższa krajowa wynosić będzie 4000 zł brutto na koniec 2023 roku. Choć po drodze zdarzyły się pandemia COVID-19 i wojna w Ukrainie, to jesteśmy coraz bliżej tego poziomu.
Co więcej, dla rządu i to tuż przed wyborami otwiera się kolejna furtka, by płacę minimalną podnieść. Ten rok i tak jest rekordowy, bo najniższa krajowa od stycznia wzrosła do poziomu 3490 zł brutto, a od 1 lipca br. będzie wynosić już 3600 zł brutto.
Wspomnianą furtką dla rządu jest implementacja unijnej dyrektywy do polskiego prawa. Dotyczy ona europejskiej płacy minimalnej.
Najniższa krajowa w górę przed wyborami?
Wiceszef resortu rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed, pytany o tę kwestię przez "Super Express" stwierdził, że rząd wdroży dyrektywę o płacy minimalnej w całości.
– Będąc członkiem Unii Europejskiej, zmierzamy z zarobkami w stronę warunków europejskich. Wdrożymy w całości dyrektywę o europejskiej płacy minimalnej. Musimy wpierw dokonać zmian w obecnych przepisach – podkreślił minister.
I choć dyrektywa UE została ogłoszona w sierpniu 2021 roku, i nic nie stało na przeszkodzie, by ją wdrożyć w Polsce, to jednak rząd dopiero teraz proceduje ustawę. Tak się składa, że na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi.
Jak czytamy na money.pl, nieoficjalnie mówi się, że dyrektywa o europejskiej płacy minimalnej miałaby się przełożyć na kolejną podwyżkę najniższej krajowej.
Eksperci Business Centre Club (BCC), cytowani przez portal, zaznaczają, że zgodnie z zapisami w unijnych przepisach, minimalna płaca miałaby stanowić co najmniej 50 proc. średniej krajowej.
"Oznacza to, że płaca minimalna w Polsce powinna wynosić 4130 zł brutto (3145 zł netto), a więc o 640 zł więcej niż obecnie. Jednocześnie minimalna stawka godzinowa powinna wzrosnąć w lipcu 2023 r. o 3,80 zł w porównaniu z wartością z roku ubiegłego" – tłumaczą eksperci BCC.
Podobne wyliczenia przedstawia "Super Express". Dziennik również powołuje się na nieoficjalne informacji, i również podaje kwotę 640 zł wzrostu najniższej krajowej.
Średnia płaca według GUS to mit
Jak wcześniej informowaliśmy w INNPoland, prawda o zarobkach Polaków jest inna niż najczęściej podawane dane GUS. Nasz urząd statystyczny wylicza (a politycy chętnie powtarzają), że 7508,34 zł brutto to średnie zarobki Polaków.
Wiele osób patrzy na swoje wypłaty i zastanawia się, o co w tym chodzi – bo nie zgadzają im się ani sumy, ani podwyżki. To nie ich wina, to statystyka. Większość Polaków nie dostaje takich pieniędzy. Mniej więcej 2/3 Polaków zarabia mniej od GUS-owskiej średniej.
Powodów jest kilka. Pierwszy jest taki, że GUS liczy zarobki w tzw. sektorze przedsiębiorstw, czyli firmach zatrudniających przynajmniej 10 osób. Ze statystyk wypadają więc wszystkie małe firmy, na ogół płacące gorzej niż duże.
Od lat eksperci przypominają, że realne zarobki Polaków są o wiele niższe niż podawane przez GUS.
W zestawieniu GUS nie uwzględnia się też wynagrodzeń m.in. w administracji publicznej, edukacji, opiece zdrowotnej, pomocy społecznej. W efekcie średnie wynagrodzenie w praktyce wyliczane jest na podstawie zarobków 6,5 mln pracowników, podczas gdy w sumie pracuje w Polsce prawie 17 mln osób.