Ludzie już tracą pracę przez ChatGPT. Czy faktycznie zawiniło AI?

Sebastian Luc-Lepianka
05 czerwca 2023, 16:53 • 1 minuta czytania
Sztuczna inteligencja odmienia nasz świat i wpływa już na kształt rynku pracy. Na zachodzie padają już pierwsze ofiary. Ile jednak winne jest temu samo AI?
Zwolnieni, bo AI jest tańsze, nie lepsze. Arkadiusz Ziolek/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Sztuczna inteligencja z dnia na dzień szokuje czymś nowym – jak przeróbki obrazów czy sensacja związana z domniemanym zbuntowanym dronem. Wielu ludzi boi się o swoją pracę i są już przykłady osób poszkodowanych w związku z używaniem AI. "The Washington Post" opisuje szerzej przypadek ludzi, którzy stracili pracę z powodu ChatGPT.


Redaktorka reklamowa i oszczędni menadżerzy

Olivia Lipkin, 25-letnia copywriterka z San Francisco, pracowała w technologicznym start-upie. Jak powiedziała dla "The Washington Post", kiedy ChatGPT zadebiutował w zeszłym roku, nie myślała o nim wiele. Posadę straciła w kwietniu, a na firmowym kanale Slack zaczęto nawet odnosić się do niej jako "Olivia/ChatGPT".

Lipkin nie otrzymała wyjaśnień, ale miała usłyszeć, że menadżerzy firmy mówili o tym, że ChatGPT jest zwyczajnie tańszy niż zatrudnianie redaktorów.

– Kiedykolwiek ludzie wspominali ChatGPT, czułam się niepewnie i bałam się, że mnie zastąpi. Teraz mam dowód na to, że to prawda, że moje lęki były uzasadnione i nie mam teraz pracy z powodu AI – powiedziała.

Olivia zajęła się teraz wyprowadzaniem psów. 

Ciasny budżet

Na jej profilu na LinkedIn czytam, że Olivia ma za sobą długą karierę z sukcesami. W firmie Vibe zajmowała się marketingiem. Nie oferują oni żadnych ofert pracy.

Historia Olivii jest przykra i zapewne nie będzie ostatnia, ale należy pamiętać, że o zatrudnieniu nadal decydują ludzie. Vibe jest start-upem, sami o sobie piszą, że dopiero zaczynają i wiele przed nimi. W takich sytuacjach budżet firmy może być bardzo ograniczony.

Generatywne systemy językowe dobrze radzą sobie z pisaniem treści na poziomie social mediów. O ile brakuje im wyczucia i kreatywności człowieka, wiele firm może zdecydować, by poświęcić te elementy na rzecz oszczędności. A przecież technologia ta może stać się lepsza z czasem, bez dodatkowych opłat.

Marketingowiec traci klientów

Eric Fein prowadził firmę piszącą materiały marketingowe – 60 dolarów za godzinę (około 250 złotych). 34-latek utrzymywał w ten sposób swoją rodzinę. W marcu stracił największego klienta, bo ten przeszedł na korzystanie z ChatGPT. Jego śladem podążyli pozostali i Fein stracił bazę dziesięciu kontraktów, które trzymały jego biznes. 

"The Washington Post" opisuje, że próbował negocjować z partnerami, ale ci powtarzali jedno: AI było zwyczajnie tańsze, niż płacenie Ericowi za godziny. Tylko jeden klient zatrudnił Erica z powrotem, niezadowolony z jakości treści produkowanych przez ChatGPT. Marketingowiec musiał zamknąć biznes. Planuje zostać technikiem i hydraulikiem, celując w zawody, które nie będą zagrożone przez AI

Za decyzjami stoją ludzie

Nie wiemy jeszcze, czy w długoterminowej perspektywie stosowanie AI w miejsce pracowników będzie niekorzystne. Nawet nasz bank centralny eksperymentuje z reklamą, zrobioną całkowicie przez AI. W wypowiedzi Glapińskiego mogliśmy usłyszeć, że chwali on możliwość szybkiego tworzenia audiobooków, ale nie wspomina nic o kunszcie i wysiłku pracy żywego lektora.

Należy pamiętać, że za takimi zwolnieniami stoją ludzie i budżety, nie sama technologia. Niewykluczone, że gdyby AI nie było, Olivia zostałaby zwolniona na rzecz tańszego i mniej wykwalifikowanego pracownika. Inna sprawa, że swoją decyzją Vibe zamknęło furtkę dla takich osób. Na świecie powtarzane są głosy, że potrzeba stanowczych regulacji do tej technologii.

Kosztowne błędy AI

Ślepe poleganie na technologii może okazać się też kosztowną porażką, jak przekonał się o tym amerykański prawnik.

Czytaj także: https://innpoland.pl/194534,prawnik-uzyl-w-sadzie-ai-chatgpt-zabral-mu-prace

Steven Schwartz pokazał w sądzie "dowody" stworzone przez ChatGPT. Próba ułatwienia sobie życia zakończyła się dla niego katastrofą. Sąd udowodnił, że sztuczna inteligencja pokazała całkowicie fałszywe dane. Kariera prawnika legła w gruzach. Wpadka Schwartza nadała sprawie więcej szumu, niż jest warta. Proces miał dotyczyć skargi pasażera kolumbijskich linii lotniczych Avianca. Miał zostać uderzony wózkiem do serwowania potraw, prowadzonego przez stewardessę. Ze względu na małą wagę incydentu linie złożyły wniosek o odwołanie sprawy.

Prawnikowi pozostało więc powołać się na listę podobnych przypadków i znaleźć dowody na to, że nie były one traktowane jako błahe. W ten sposób miałby w ręku argumenty pozwalające na odrzucenie wniosku o oddalenie sprawy.