Ochotnicy zgodzili się na implant w mózgu. Przez piętnaście minut skanował ich neurony
Miniaturowy chip stworzyła firma Precision Neuroscience i między kwietniem a majem na trzech ochotnikach testowała swoje miniaturowe urządzenie. To cienkie paski materiału, które kładzione są na powierzchni mózgu, bez inwazyjnych operacji. Przez kwadrans urządzenie rejestrowało aktywność mózgu pacjentów.
Implant w/na mózgu. 15 minut z plastrem w głowie
Precision Neuroscience chcą zbudować BCI - interfejs mózg-komputer, system do bezpośredniej kontroli komputera za pomocą mózgu. Prototyp z kilku pasków celofanu, Layer 7 Cortical Interface, na razie jedynie odczytywał mózgi trójki ochotników, w trwających kwadrans sesjach. Przysłużył się do celów diagnostycznych. Jest grubości jedynie 1/5 ludzkiego włosa.
Jak podano na serwisie Wired, pacjenci mieli przechodzić operację usuwania guzów mózgu, więc wynalazek wykorzystano, by potwierdzić lokalizację narośli.
Nieinwazyjna metoda
Do tymczasowej instalacji sprzętu nie była potrzebna kraniotomia, której proces gojenia się może potrwać nawet miesiąc. Supercienki chip wsunięto przez szczelinę w czaszce i ulokowano na powierzchni kory mózgowej. Jego elastyczność pozwala mu utrzymywać się na mózgu pacjenta bez tracenia połączenia, adaptując się do naturalnego przemieszczania mózgu w czaszce.
Precyzję odczytu zapewniają 1024 elektrody i oprogramowanie firmowe. Dwóch z trzech pacjentów było przytomnych w trakcie testów. Nie odnotowano żadnych efektów ubocznych. W planach firma ma dwa kolejne testy i zdobycie zezwolenia FDA na dłuższą instalację. Do tej pory nie była potrzebna ze względu na małą inwazyjność urządzenia.
Dalekosiężne cele
Precision Neuroscience zostało współzałożone przez Benjamina Rapoporta, neurochirurga, który współzakładał także Neuralink.
Za opracowaniem nieinwazyjnej instalacji stoi kilka celów. Precision Neuroscience zauważa przede wszystkim, że nowe technologie rozwijają się i użytkownicy mogą chcieć, a nawet musieć, zaktualizować posiadany sprzęt. Ich implant łatwo usunąć. Do tej pory testowali go na świnkach miniaturkach, które nosiły miniaturowe chipy przez miesiąc. Prosiaki miały nie mieć efektów ubocznych a wydobycie urządzenia przeszło bezstresowo.
Wcześniejsze wersje urządzenia, zwane Utah array, zawierały setkę igieł penetrujących tkankę mózgową. Ich wadą było zostawianie blizn, które utrudniały ponowne instalacje urządzeń, wywoływał też podrażnienia. Chociaż mógł być noszony długi, z czasem tkanka bliznowa dookoła chipu powodowała osłabianie sygnału. Rekordzista, Nathan Copeland, testował urządzenie osiem lat. Pomagało mu walczyć z paraliżem.
Jak wiele podobnych urządzeń, system BCI ma m.in. umożliwić sparaliżowanym ludziom do odzyskanie władzy w kończynach.
Neuralink idzie inną drogą?
Niedawno firma Elona Muska, Neuralink, otrzymała zgodę FDA na eksperymenty na ludziach. Ich metoda zakłada instalację implantu w tkance mózgowej, a specjalistyczny robot ma minimalizować inwazyjność procedury.
Firma Muska działa od 2016 roku i pracuje nad technologią łączącą elektronikę z mózgiem. Do tej pory prowadziła testy na zwierzętach, teraz otrzymała zielone światło do eksperymentów na ludziach.
Na twitterowym koncie firmy Neuralink czytamy, że otrzymała ona zgodę amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA) na badania kliniczne z udziałem ludzi. Nie otwiera się jeszcze na ochotników i zaznacza, że uzyskanie tej zgody było zasługą bliskiej współpracą firmy z agencją. Neuralink planuje stworzyć chirurgiczne urządzenia łączące się z komputerami.