Jaki będzie los firmy OceanGate? Udziałowiec rzuca nowe światło na skandal z Titanem
Wśród piątki tragicznych ofiar podwodnej ekspedycji batyskafu Titan był prezes firmy OceanGate Expeditions, Stockon Rush. Nowe materiały z nim zyskują światło dzienne. Serwis "Sky News" dotarł do jednego z mniejszościowych udziałowców, który podzielił się swoimi przemyśleniami o losie firmy wobec tej katastrofy.
Co się dzieje z firmą OceanGate?
Dziennikarze "Sky News" weszli w kontakt z Guillermo Sohnleinem. Był on współzałożycielem OceanGate w 2009 roku, lecz nie pracuje w niej już dziesięć lat. Pozostał jednak mniejszościowym udziałowcem i przyjacielem Rusha.
W ośmiominutowym nagraniu Sohnlein mówi, że rada nadzorcza spółki zapewne będzie dyskutować w ciągu najbliższych tygodniach, czy firma w ogóle ma szansę przetrwać wobec takiej katastrofy wizerunkowej. Sądzi, że na początku zarząd skupi się na rozmowach z członkami rodziny zmarłej załogi. Przypomniał, że pracownicy OceanGate byli osobiście zaangażowani w poszukiwania i też potrzebują czasu, aby ze wszystkim się pogodzić.
Zapytany, czy firma poniesie odpowiedzialność za zaniedbania, udziałowiec odpowiedział, że nie jest kwalifikowany do udzielenia takiej odpowiedzi. Nie wyraził pewności, czy firma w ogóle posiadała ubezpieczenie na tego typu wydarzenie.
Zauważył, że każda osoba biorąca udział w takiej ekspedycji przechodzi trening, aby w misji pełniła funkcję specjalisty. Podróżnicy nie byli turystami czy pasażerami, a aktywnymi członkami załogi z przydzielonymi obowiązkami. Nie było mowy o tym, że nie zdawali sobie sprawy z ryzyka.
Ważnym argumentem w sprawie, czy rodziny zmarłych mają prawo do roszczeń wobec OceanGate jest kwestia świadomości ryzyka. Podpisane dokumenty mogą być jednak unieważnione, jeśli firmie udowodni się szczególne zaniedbania w kwestiach bezpieczeństwa. Na jaw wychodzą nowe informacje o konstrukcji łodzi Titan, jak fakt, że wykonano jej szybę z płyty pleksi. Rozmówca bronił jednak dyrektora.
Czy Stockon Rush wiedział o niebezpieczeństwie?
Guillermo określa zmarłego przyjaciela, jako zdolnego inżyniera, który był poświęcony bezpieczeństwu. Dziennikarka zapytała rozmówcę o liczne ostrzeżenia od pracowników i ekspertów o bezpieczeństwie łodzi OceanGate.
"Zawsze był skłonny wysłuchać opinii innych. Jeśli go przekonasz, to zmieni zdanie, co jest bardzo rzadkie w tej branży" - odpowiedział udziałowiec. O odrzuceniu przez Rusha niedawnych zażaleń od pracowników nie zdawał sobie sprawy.
Krytyka misji Rusha pochodziła nie tylko z firmy. O sprawie wypowiedział się też James Cameron, mówiąc, że ekipa OceanGate zdawała sobie sprawę z ryzyka i świadomie ignorowała opinie profesjonalistów z branży.
Co dalej z komercyjnymi wyprawami?
Guillermo Sohnleim powiedział, że społeczność komercyjnych badaczy oceanów jest mała. Jego zdaniem sytuacja z OceanGate może zniszczyć wizerunek wszystkich tego typu przedsiębiorstw. Nie wie, czy konkurenci zawieszą swoje misje.
W przyszłości łodzie podwodne OceanGate miały być produkowane dla każdego chętnego klienta, np. filmowców, turystów, badaczy, wojska czy firm energetycznych.
Guillermo ma nadzieję, że prywatyzacja eksploracji oceanu nie zostanie wstrzymana. Widzi w tym ważne dążenie dla ludzkości i chciałby też, aby w ten sposób uczcić pamięć tragicznie zmarłej piątki odkrywców.