"To niesprawiedliwe i szkodliwe". Nad morzem mają dość gadania o "paragonach grozy"

Konrad Bagiński
26 lipca 2023, 14:42 • 1 minuta czytania
Nadmorscy przedsiębiorcy wypowiadają wojnę "paragonom grozy". Przekonują, że nad Bałtykiem można zjeść dobrze i niedrogo. A ceny noclegów praktycznie nie drgnęły od roku. Mówienie o drożyźnie nad morzem jest, zdaniem przedsiębiorców, niezrozumiałe i szkodliwe.
Fenomen "paragonów grozy" irytuje nadmorskich przedsiębiorców Mariusz Grzelak/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

– Ile można narzekać na paragony grozy? Ile można zwracać uwagę na najdroższe oferty, jakie oferują hotele w regionie? Jeżeli ktoś ma ochotę na weekend w Hiltonie, to oczywiście ma do tego prawo, ale w Kołobrzegu, Świnoujściu czy w Międzyzdrojach można wypocząć za naprawdę rozsądne pieniądze – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.


– Na polską turystykę w ostatnich dwóch latach prowadzona jest niezrozumiała dla mnie nagonka. Efekt jest taki, że turystów z Polski jest w tym roku mniej nad polskim morzem. To sytuacja dla mnie zaskakująca i niezrozumiała – dodaje.

Izba wystosowała apel, który jest wyrazem sprzeciwu wobec retoryki, która mocno dotyka zachodniopomorską turystykę. Obecnie stanowi ona ponad 15 proc. lokalnego PKB – zniechęcanie turystów, by przyjeżdżali nad polskie morze, bo "jest drogo" i "są paragony grozy" jest zdaniem Izby działaniem, które sprawia, że przedsiębiorcy tracą klientów. Jest to retoryka szkodliwa i często bardzo niesprawiedliwa – podkreśla Izba.

– Jeżeli się uprzemy, to znajdziemy nad morzem frytki za 25 złotych i noclegi za 20 tysięcy złotych za tydzień, ale po co pokazywać skrajne przypadki? Efekt takiego działania to setki turystów, którzy stwierdzają, że nad morze nie jadą, bo paragony grozy, drożyzna i jest nieciekawie. Jako Północna Izba Gospodarcza apelujemy: porzućmy te niezrozumiałe kompleksy i przestańmy wstydzić się naszej turystyki – mówi Hanna Mojsiuk.

- Mamy przepiękny pas nadmorski, wspaniałe atrakcje, piękne hotele, mnóstwo zieleni, bardzo profesjonalną obsługę. I w porównaniu z innymi kurortami naprawdę przystępne ceny. W czym nasze polskie morze jest gorsze od kurortów albańskich, bułgarskich czy nawet niektórych hiszpańskich? Jedyne, na co nie mamy wpływu, to pogoda. Reszta czynników pokazuje nasz wielki potencjał – mówi Hanna Mojsiuk.

"Paragony grozy" są medialne, budzą dyskusję

– Rozumiemy media, które potrzebują emocji. Nad polskim morzem można zjeść pyszny obiad za 40-50 złotych za osobę. Czy to dużo w miejscowości turystycznej? – pyta prezes Hanna Mojsiuk.

Turyści z zagranicy doceniają Bałtyk bardziej niż Polacy?

Również Prezes oddziału Północnej Izby Gospodarczej w Świnoujściu Piotr Kośmider przekonuje, że turystyka na Pomorzu Zachodnim przyciąga turystów z zagranicy. Chwalą oni jakość i atrakcyjność hoteli oraz czystość naszych kurortów.

- Przyznaję, że w tym roku dyskusja o paragonach grozy i cenach nad polskim morzem przybrała już znamiona nagonki. To krzywdzące, bo sprawdziłem dokładnie ceny w Mielnie, Kołobrzegu, Międzyzdrojach czy w Świnoujściu i nie ma mowy o tym, by były one radykalnie podwyższone w porównaniu z rokiem ubiegłym. Ceny usług hotelowych są nawet niższe niż przed rokiem. Musimy więc głośno krzyczeć, że Bałtyk jest piękny, że warto tu przyjechać i korzystać z naszych atrakcji – mówi Piotr Kośmider.

– Turyści z Czech są zachwyceni polskim morzem, mówią, że tak szerokiej, publicznej plaży jak w Świnoujściu to jeszcze nie widzieli. W wielu kurortach są tylko hotelowe plaże i leżaki po 5 euro. Zacznijmy doceniać naszą turystykę – dodaje.

A jak z cenami?

Przedsiębiorcy zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej z sektora turystycznego przyznają, że ten sezon jest trudniejszy. Obłożenie w hotelach waha się od 50 do 90 proc. Jest niższe nawet niż w pandemicznym roku 2021. Czy winne są rosnące ceny? Jak mówi Karolina Sadka z Trofea Hotel Międzyzdroje ceny w większości obiektów nadmorskich rok do roku się... nie zmieniły.

Nie możemy straszyć turystów, że nad tym Bałtykiem to są astronomiczne ceny. To dla mnie niezrozumiałe, bo ceny w porównaniu z ubiegłym rokiem nie wzrosły drastycznie. Ceny są wszędzie dostępne – mówi.

– Widzimy, że jest mniej ludzi. To jest widoczne w hotelach, w kawiarniach, ceny są bardzo skrupulatnie weryfikowane. Zdajemy sobie sprawę, że inflacja dotyka wszystkich, nie możemy jednak zgodzić się z retoryką, że nad Bałtykiem ceny to rozbój w biały dzień, bo to nieprawda – dodaje Karolina Sadka.

Eksperci rynku nieruchomości zauważają, że mniejszym zainteresowaniem cieszą się wille, hotele i pensjonaty. Klienci kierują się w stronę aparthoteli.

– Ofert na sprzedaż pensjonatów, willi i małych hoteli w mniej prestiżowych miejscowościach nadmorskich jest bardzo dużo. Wynika to z wielu czynników. Turystyka się zmienia, to efekt inflacji, ale i zupełnie innych oczekiwań od miejsca, gdzie się zatrzymujemy. Przedsiębiorcy, którzy od lat prowadzą działalność w taki sam sposób, te same pokoje hotelowe, ten sam standard, brak atrakcyjnych nowości, muszą się liczyć z odpływem klientów – tłumaczy Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.