Co będzie z 500+? Sprawdź, która partia jest za jego utrzymaniem, a która za likwidacją

Konrad Bagiński
19 września 2023, 16:11 • 1 minuta czytania
500+ to program socjalny, który miał podnieść dzietność w Polsce. Cel był ambitny, ale środek do jego osiągnięcia okazał się kompletnie nietrafiony. 500+ nie spowodowało tego, że Polacy mają więcej dzieci. Wręcz przeciwnie. Sprawdźmy co o 500+ mówią największe partie biorące udział w wyborach.
500+ ciągle budzi emocje. Która partia lepiej wykorzysta je w kampanii wyborczej? Wojciech Olkusnik/East News | Oleg Marusic/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Polityka społeczna to jeden z najważniejszych wątków niemal każdej kampanii wyborczej w Polsce To właśnie 500 plus było jednym z powodów, dla których Prawo i Sprawiedliwość (PiS) utrzymało władzę w 2019 r. Mimo upływu ośmiu lat od wprowadzenia dodatku, kwestie wspierania rodzin cały czas wymagają reformy. Zobaczmy, co o świadczeniu 500+ mówią najważniejsze partie, szykujące się do październikowych wyborów.


PiS uważa 500+ za swój sukces

Partia Kaczyńskiego jest autorem pomysłu wprowadzenia 500+. Kilka miesięcy temu zapowiedziała i przepchnęła przez Sejm nowelizację ustawy o 500+. Od nowego roku świadczenie ma wzrosnąć do 800 złotych miesięcznie.

"Dzięki wielkiej polityce reformy finansów publicznych stało się możliwe, po raz pierwszy w historii Polski wprowadzić program społeczny, który przywracał godność polskim rodzinom, a jednocześnie ustanawiał nowy standard w relacjach pomiędzy państwem a obywatelem" – czytamy w programie PiS.

Teza o naprawie finansów publicznych jest akurat dość kontrowersyjna. Za rządów PiS faktycznie spadła tzw. luka VAT (z 25 do 11 proc. w latach 2015–2019) i wzrosły dochody budżetu. Z drugiej strony mamy rosnące zadłużenie, a parlament nie ma żadnej kontroli nad wydatkami premiera. Co ważne, w 2016 roku sam Morawiecki przyznał, że "500+ jest na kredyt".

"Oficjalne dane Eurostatu wskazywały, że w 2016 r. w Polsce aż 24,2 proc. dzieci było zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. Obecnie wskaźnik ten nie przekracza 4,2 proc. i jest jednym z najniższych w Unii Europejskiej. Bieda przestała mieć twarz dziecka. Ten szczytny cel udało się osiągnąć, przekazując polskim rodzinom w ramach programu "Rodzina 500+" 240,8 mld zł" – pisze partia w swoim programie wyborczym.

Warto zauważyć, że szybki rzut oka w dane Eurostatu przeczy tej śmiałej tezie. W tabeli "Dzieci (w wieku poniżej 18 lat) zagrożone ubóstwem lub wykluczeniem społecznym" przedstawiono dane, z których wynika, iż w 2016 roku wskaźnik wynosił 23,5 proc., w 2022 roku zaś 16,7 proc. Jest więc progres w stosunku do 2016 roku, ale poziom 4,2 proc. jest kłamstwem.

Być może osoby piszące program PiS podstawiły tu zupełnie inne dane. Pod koniec 2022 roku EAPN Polska (Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu) opublikował raport "Poverty Watch", z którego wynika, że w Polsce zmalał ogólny poziom skrajnego ubóstwa: z 5,2 proc. w 2020 roku do 4,2 proc. w 2021 roku. Ale mowa tu o wszystkich obywatelach, a nie dzieciach. I nie o zagrożonych ubóstwem, ale żyjących w skrajnym ubóstwie.

"Wychodząc naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom społecznym, rząd podjął decyzję o podniesieniu wysokości świadczenia od 1 stycznia 2024 r. do 800 zł na każde dziecko."

PiS nie zamierza więc likwidować 500+, podwyższa wysokość świadczenia do 800 zł od początku 2024 roku.

KO nie zlikwiduje 500+

Wbrew temu, co można usłyszeć z ust polityków PiS, Koalicja Obywatelska nie zamierza likwidować świadczenia. Ba, Donald Tusk próbował nawet wyrolować PiS. Kiedy partia Kaczyńskiego obiecała podwyższenie świadczenia do 800 złotych, partia Tuska od razu zaproponowała zrobienie tego nie od nowego roku, ale natychmiast.

– Nie ukrywam, że niewysoko oceniam kwalifikacje pana Tuska jako premiera, ale nie aż tak nisko, żeby on nie wiedział, że w ciągu dwóch tygodni zmienić budżetu, bo to trzeba by zmienić budżet, zapewnić nowe środki dla tego budżetu i dokonać wielu innych zmian, które są potrzebne, żeby to zaczęło działać, to jest przedsięwzięcie po prostu niewykonalne – w taki charakterystyczny dla siebie, zagmatwany sposób, propozycję Tuska ocenił Kaczyński.

A sam Tusk w wywiadach i wystąpieniach publicznych podkreślał, że 500+ "nikt nie będzie zabierał". Warto jednak zauważyć, że jeszcze w 2019 roku nie był fanem tego programu i szerokiego rozdawnictwa.

– Nie mówię tutaj tylko o 500 Plus, bo program wydawania pieniędzy jest od ostatnich czterech lat dużo szerszy. Mamy do czynienia z dość szczodrym rozdawaniem. Wiem, że mówię rzeczy niepopularne, ale one są prawdziwe – mówił w wywiadzie dla TVN. 

W styczniu 2022 roku tłumaczył, że wobec programu 500 plus "konsensus jest powszechny i zrozumiały". – Jeżeli państwo chce być hojne wobec obywateli, to musi być niezwykle oszczędne w innych rewirach, inaczej mamy inflację i drożyznę – dodawał.

– Polska rodzina na 500 plus nie zagwarantuje zdrowia dzieciom i całej rodzinie, i nie zagwarantuje edukacji za te pieniądze. Oprócz bezpośredniego transferu polskie rodziny oczekują dziś zdecydowanie lepszej, jeśli chodzi o standardy i nowoczesność oferty zdrowotnej i edukacyjnej – mówił wtedy.

Trzeba też zauważyć, że Koalicja Obywatelska ma w programie wprowadzenie tzw. babciowego. "Wspieramy kobiety wracające na rynek pracy po urodzeniu dziecka: w ramach programu „Aktywna mama” wypłacimy 1500 zł miesięcznie na opiekę nad dzieckiem – tzw. babciowe" – czytamy w punkcie 13 programu KO.

Trzeciej Drodze nie po drodze z 500+

Kiedy PiS głosował nad podwyższeniem świadczenia do kwoty 800 złotych, Szymon Hołownia był przeciw. Ale jednocześnie dodał, że Polska 2050 nie jest przeciwko 500 plus. Po prostu, zdaniem Hołowni, świadczenie nie spełniło swojego zadania: wzrostu liczby urodzeń dzieci w Polsce.

Jednocześnie lider Polski 2050 przyznał w lipcu, że 500 plus "zaczęło pełnić rolę godnościową".

– Ludzie poczuli, że mogą dzięki tym dodatkowym pieniądzom wyjść, nie chcę powiedzieć z biedy, ale z poczucia, że są gorsi. Można kupić lepsze buty dzieciom, wyjechać na wakacje nad polskie morze. Można było troszeczkę odetchnąć w tej rzeczywistości i taki cel 500 plus został zrealizowany – mówił Hołownia.

Dodał, że podniesienie świadczenia do 800 zł jest "aberracją, kiełbasą wyborczą, upokarzaniem ludzi". "Te pieniądze, jeżeli są w budżecie, a my mamy do tego wątpliwości, powinny być wydane na edukację i na żłobki" – mówił Hołownia.

– Polska moich marzeń to jest taka Polska, która chce, żeby Polaków było więcej, żeby nas tu po prostu było więcej. A jaką mamy Polskę? Mamy Polskę Jarosława Kaczyńskiego, który uważa, że kobieta to "dzieckomat", że jak wrzucisz 500 zł, to dziecko wyskakuje, że to tak działa – tłumaczył niedawno w Piotrkowie Trybunalskim Szymon Hołownia. – My potrzebujemy dzisiaj tego, co my kładziemy na stole: PIT-u rodzinnego, PIT-u francuskiego. Im więcej masz dzieci w rodzinie, tym płacisz mniejszy podatek, bo masz inną skalę, masz większą kwotę wolną od podatku – mówił na jednym ze spotkań Hołownia. Ale jednocześnie lider Polski 2050 nie wypowiedział głośno postulatu zlikwidowania świadczenia. Jest po prostu przeciwny jego waloryzowaniu.

Druga noga Trzeciej Drogi, czyli Władysław Kosiniak-Kamysz, ma na ten temat inne zdanie. Pod koniec sierpnia na spotkaniu Campus Polska w Olsztynie, stwierdził, że każdy rodzic "dla zabezpieczenia socjalnego powinien mieć zagwarantowane 500 zł, zaś ci, co pracują powinni otrzymywać 800 zł".

Tu liderzy Trzeciej Drogi się różnią. W oficjalnych dokumentach tej koalicji nie ma ani słowa o likwidacji 500+. Jest za to sprzeciw Szymona Hołowni wobec waloryzacji świadczenia.

Konfederacja stoi okrakiem

W Konfederacji program 500+ jest kwestią sporną. Zwolennikiem likwidacji świadczenia jest Sławomir Mentzen.

– Wydajemy ponad 40 mld zł rocznie na program, który po prostu nie działa. To jest olbrzymie marnotrawstwo. Nie widzę żadnego powodu, żeby 500 plus dalej utrzymywać – mówił w marcu w programie "Onet Opinie". Jednocześnie przyznał, że bierze 500+ na trójkę swoich dzieci. "Traktuję to jako mały zwrot płaconych przeze mnie podatków" – oznajmił.

Mentzen zaznacza, że to jego prywatne zdanie. Jak wiele raz podkreślał w wywiadach, w Konfederacji, tworzonej również przez Ruch Narodowy i Konfederację Korony Polskiej Grzegorza Brauna, nie ma zgody na ten temat. Oficjalnego stanowiska tej egzotycznej koalicji próżno szukać w jej programowych deklaracjach.

Lewica – krótka piłka

Punkt 136 programu Lewicy brzmi tak: "Nic, co dane, nie będzie odebrane – będzie waloryzowane. Zachowamy świadczenia wprowadzone po 2015 roku i wprowadzimy ustawową zasadę ich corocznej waloryzacji".

Z programu Lewicy wynika jednoznacznie, że nie politycy tej formacji nie zamierzają likwidować świadczenia 500+. Ani żadnego innego, które wprowadził PiS.

Ze słów Krzysztofa Gawkowskiego, którego partia często wystawia na "odcinek 500+" wynika, że Lewica opowiada się za coroczną waloryzacją świadczeń.

– Nie trzeba ustawy, aby zwaloryzować 500 Plus, w tej sprawie wystarczy decyzja Prezesa Rady Ministrów. Nie ulegajmy więc ściemie. Można to było zrobić miesiące i rok temu. Gdyby Jarosław Kaczyński chciał waloryzować to świadczenie, to zrobiłby to pół roku temu albo i dzisiaj – mówił Gawkowski, podczas konferencji prasowej przed KPRM, organizowanej przy okazji podnoszenia przez PiS wysokości świadczenia.

– Jesteśmy za systemowym podejściem do państwa. Kiedy w zeszłym roku mówiliśmy, że 500 Plus powinno być waloryzowane o wskaźnik inflacji, to politycy PiS śmiali nam się w twarz. Gdyby przyjąć zasadę Lewicy o waloryzacji tego świadczenia o wskaźnik inflacji, to w przyszłości nie byłoby to zależne od widzimisię „Pana z Żoliborza” i jego humoru – dodał poseł Tomasz Trela.

Ze słów posła Gawkowskiego wynika jednocześnie, że na Lewicy nie ma pełnej zgody co do ustanowienia progu dochodowego dla świadczeniobiorców. Sam Gawkowski jest za wprowadzeniem takiego rozwiązania.