Inflacja potwierdzona, sięgnęła 8,2 proc. we wrześniu. Gdyby nie Obajtek, byłaby o wiele wyższa

Konrad Bagiński
13 października 2023, 10:02 • 1 minuta czytania
Potwierdziły się wstępne odczyty inflacji za wrzesień. Jak wyliczył Główny Urząd Statystyczny, sięgnęła ona 8,2 proc. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych we wrześniu 2023 r. w porównaniu z poprzednim miesiącem spadły o 0,4 proc.
Inflacja jest wyższa od celu inflacyjnego już od 30 miesięcy. Obecnie przekracza go trzykrotnie Piotr Kamionka/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przypomnijmy: wedle wstępnego szacunku GUS, inflacja we wrześniu wyniosła 8,2 proc. rok do roku. Ekonomiści spodziewali się spowolnienia tempa wzrostu cen mniej więcej na tym poziomie. Udało się m.in. dzięki heroicznym wysiłkom Daniela Obajtka, który sztucznie obniżył ceny paliw przed wyborami. Wielu ekonomistów spodziewa się jej kolejnego wzrostu.


We wrześniu najbardziej drożały żywność i napoje bezalkoholowe, ich ceny poszły w górę o 10, proc. O 9,9 proc. zdrożały nośniki energii. A paliwo staniało o 7 proc., i to ono odpowiada za stosunkowo niski odczyt wrześniowej inflacji.

Duży udział w zbiciu inflacji miał prezes Orlenu, Daniel Obajtek. Kierowany przez niego koncern sztucznie obniżył hurtowe ceny paliw. Od mniej więcej miesiąca wiadomo, że ceny paliw w Polsce urwały się z choinki.

Ile wynosi w Polsce prawdziwa inflacja?

Oczywiście nie zarzucamy GUS-owi manipulacji. Ale prawdziwy poziom inflacji jest o wiele wyższy. Na jej maskowanie rząd wydaje dziesiątki miliardów złotych, wprowadza tarcze, sztucznie obniża ceny paliw. Wszystko po to, by oficjalna inflacja wyglądała dobrze na papierze. Gdyby nie te działania, inflacja sięgałaby niemal 18 procent. Wyliczyli to eksperci FOR.

Szybki szacunek Głównego Urzędu Statystycznego za wrzesień, wskazujący na inflację na poziomie 8,2 proc., nie daje powodów do optymizmu – inflacja wciąż jest ponad trzykrotnie wyższa od celu. A trzeba pamiętać, że rząd PiS przeznaczył w tym roku dziesiątki miliardów złotych na "mrożenie" cen – pisze w komunikacie Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Gdyby nie te niezwykle kosztowne manipulacje, podjęte po to, by przypudrować inflację w roku wyborczym, ceny wciąż rosłyby w tempie dwucyfrowym. Marcin Zieliński i Zofia Kościk w komunikacie FOR szacują, że we wrześniu poziom cen podniósłby się aż o 17,9 proc. r/r.

Dodają, że "mrożenie" cen przed wyborami, nie oznacza, że po wyborach inflacja gwałtownie nie podskoczy – żadnego kraju nie stać na wieczne utrzymywanie zaniżonych cen, a Polska w przyszłym roku będzie miała jeden z najwyższych deficytów finansów publicznych w Unii Europejskiej.

Inflacja to ukryty podatek

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, członek RPP, Ludwik Kotecki podkreśla, że wciąż nie widać, kiedy era wysokiego wzrostu cen się zakończy. A ostatnie decyzje Rady Polityki Pieniężnej na pewno nas do tego momentu nie przybliżają. Dodaje, że inflacja znajduje się ponad celem już od 30 miesięcy! Prognozy wskazują, że ten okres może spokojnie dobić do 3 lat.

Kotecki w opinii opublikowanej w Business Insiderze dodaje, że państwo na wysokiej inflacji zyskuje, dzięki wyższych dochodom budżetowym. Kotecki przypomina, że historia zna wiele przypadków, kiedy rządy specjalnie psuły pieniądz i wywoływały inflację, by sfinansować swoje potrzeby.

Czy zalicza obecny polski rząd do tej grupy? Przypomina jedynie, że swoisty podatek inflacyjny płacimy wtedy, gdy w gospodarce występuje nadmierna inflacja przekraczająca cel inflacyjny. Dodajmy, że obecna polska inflacja (8,2 proc. rok do roku) cel inflacyjny (2,5 proc.) przekracza trzykrotnie. A większość krajów Unii już dawno poradziła sobie z ponadprzeciętną inflacją.