Skandal w znanej sieci aptek. Podsłuchiwali rozmowy pacjentów z farmaceutami
O tej bulwersującej sprawie jako pierwszy poinformował serwis "Puls Medycyny". Redakcja dostała sporo skarg od farmaceutów i techników farmaceutycznych, byłych lub obecnych pracowników jednej z największych w Polsce sieci aptek. Opublikowała również zdjęcia urządzeń nagrywających dźwięk.
Twierdzą oni, że poza monitoringiem wizyjnym, w aptekach sieci zainstalowano również mikrofony. Mają one przy każdym okienku nagrywać zarówno pracowników, jak i klientów. Z podanych informacji wynika, że pacjenci nie byli informowani o nagrywaniu ich wizyt w aptekach.
"Przy części okienek zamontowano również niewielkie mikrofony. Są zlokalizowane w taki sposób, by były widoczne dla pracowników, ale nie rzucały się w oczy pacjentom. Myślę, że pacjenci nie są świadomi, że także są nagrywani podczas realizowania recept, podawania tak wrażliwych danych jak te dotyczące ich zdrowia i np. numeru PESEL. Pracownicy ich o tym nie informują" – czytamy w jednym z listów opublikowanych przez "Puls Medycyny".
Chęć zysku ponad wszystko
"Pacjenci o niczym nie wiedzieli, ale głównym celem podsłuchów była inwigilacja pracowników. Chodziło o to, by każdy z nich pamiętał o polecaniu tańszych zamienników leków pacjentom, ponieważ sieć bardzo dobrze na tym zarabiała" – pisze inna pracownica apteki.
Z informacji zebranych przez portal wynika, że pracownicy musieli podpisywać zgody na podsłuch; klientów nie uprzedzano o nagrywaniu dźwięku.
Wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej Marek Tomków podkreśla w rozmowie z serwisem, że ten proceder pozostaje "bezwzględnie bezprawny i skandaliczny". Dodaje, że rozmowa farmaceuty z pacjentem jest objęta tajemnicą zawodową: nie można jej nagrywać i odsłuchiwać w imię źle pojętego monitorowania pracy pracownika apteki.
RPO w akcji
Sprawą zajął się już Rzecznik Praw Obywatelskich. "Z tych doniesień wynika, że problem znany jest od dawna, ale oficjalnych działań nie podjęto z braku stosownej skargi – wszystkie bowiem informacje przekazywano anonimowo" – pisze biuro RPO w informacji i podjętych działaniach.
Rzecznik zwraca uwagę na fakt, że sieć aptek robiła to z chęci zysku. "Co kilka tygodni każdy pracownik [...] otrzymywał imienną ocenę i wytyczne od koordynatora. Sieć aptek kładła bowiem duży nacisk na sprzedaż zamienników, wydawanie leków w mniejszych opakowaniach dla seniorów (leki z listy S w mniejszych opakowaniach są objęte wyższą refundacją) i marek własnych. Pracowników zobowiązywano, aby każdorazowo wypowiadali ustaloną formułkę" – pisze RPO.
"Sprawa dotyczy prawa do prywatności objętego gwarancją konstytucyjną (art. 47 Konstytucji RP). Chodzi m.in. o osoby wykonujące zawód farmaceuty, związany z zachowaniem tajemnicy zawodowej. Pacjent z kolei – w myśl ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta – ma prawo do zachowania w tajemnicy przez osoby wykonujące zawód medyczny" – zwraca uwagę rzecznik.
Rzecznik Praw Obywatelskich pyta prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, co już zrobiono, aby wyjaśnić sprawę i czy zawiadomiono o niej Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz Państwową Inspekcję Pracy.