Rezerwiści muszą pożyczać nawet naboje. Pieniądze idą wszędzie, tylko nie na nich

Sebastian Luc-Lepianka
17 listopada 2023, 08:07 • 1 minuta czytania
Trwa właśnie powołanie na jesienne ćwiczenia rezerwy. W tym roku w planie armii jest wezwanie około 200 tys. żołnierzy. Pierwsi wśród nich… skarżą się na tragiczne warunki i przestarzały sprzęt rodem z PRL.
Trwają jesienne ćwiczenia rezerwy. Żołnierze skarżą się na stare wyposażenie. Fot. Stanislaw Bielski/Reporter
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Pierwsi rezerwiści dzielą się spostrzeżeniami z ćwiczeń w mediach społecznościowych. Padają informacje o używanej bieliźnie i broni strzeleckiej, do której muszą pożyczać amunicję. Rezerwiści ćwiczą na sprzęcie, który w prawdziwym starciu kosztowałby ich życie.


Sprzęt drugiej kategorii

Nasza armia jest jak rzymski bóg Janus o dwóch twarzach - z jednej strony lśniące nowe technologie i potężne inwestycje. Polska Grupa Zbrojeniowa podpisała niedawno kontrakt na budowę radarów dla amerykańskiego systemu rakietowego Patriot (w nie same inwestuje 60 miliardów złotych), a Jacek Sasin ma stworzyć fundusz 8,5 miliardów złotych na wsparcie krajowego sektora zbrojeniowego. 

Z drugiej nie zapowiada się, by nawet złotówka spadła na wyposażenie dla żołnierzy, którzy muszą wkładać używaną bieliznę i przestarzałe hełmy. A żeby tylko. Kurtki wojskowe z 93 roku, używane piżamy, buty ze startą podeszwą, archaiczne zasobniki na amunicję… żeby nie było, wymienia się też nowe rzeczy. Jak skarpetki. Albo pantofle kąpielowe.

"Wyszkolenie strzeleckie: "waszą bronią osobistą jest P83 ale nie mamy do niej amunicji, więc będziecie strzelać z P94, którą pożyczymy." Ale żeby nie marudzić, dostaliśmy nowe hełmy wz.67/75" – opisuje na portalu społecznościowym jeden z powołanych rezerwistów.

Hełmy mogą tylko wyglądać na nowe. Ich oznakowanie oznacza wzór z 1967 roku, potocznie nazywane są szyszkami albo orzeszkami. "Rzeczpospolita" informowała, że są one odnawiane na szeroką skalę - usuwa się stary lakier i nakłada nową farbę antykorozyjną, a wnętrze regeneruje. Zdaniem ekspertów nie są skuteczne, aby uchronić noszącego przed pociskami czy odłamkami granatów.

Inny rezerwista informuje, że ćwiczą z karabinkami automatycznymi Kałasznikowa. Może słyną ze swojej niezawodności, ale tak żołnierze nie nauczą się obsługi nowoczesnego sprzętu. A przynajmniej nowszego, niż AK-47.

– Mamy zamówienia z Agencji Uzbrojenia na dostawę karabinów BOR, karabinów maszynowych UKM-2000P i karabinów TOR – PGZ cytuje dyrektora handlowego ZM Tarnów, chwaląc się na mediach społecznościowych nowym zamówieniem.

Poszkodowani rezerwiści

Nie wygląda też na to, by rezerwiści robili z tym sprzętem coś praktycznego. Przeglądając ich relacje na przestrzeni lat, powtarza się informacja, że ćwiczą głównie stanie na warcie.

"Więc zamiast żołnierza-profesjonalisty, mamy ubranego w mundur pracownika ochrony, którego wyszkolenie ogranicza się do wykonania strzelania wartowniczego i znajomości obowiązków wartownika oraz wybranych przepisów z zakresu ustawy o użyciu środków przymusu bezpośredniego" – pisze na X (dawny Twitter) Bechatka, strona satyryczno-militarna.

"Powołanie na ćwiczenia rezerwy. Znowu 10 dni z naj******* alkusami co mają wychodne od żony na których niczego ciekawego nie będę robił poza nap******* wart" – pisze sfrustrowany rezerwista na X.

Czytaj także: https://innpoland.pl/199084,blaszczak-woli-kupowac-samoloty-niz-majtki-dla-zolnierzy-dostaja-uzywane

O ponurym stanie wyposażenia Wojska Polskiego pisał u nas felieton Konrad Bagiński. Rok temu w redakcji naTemat mogliśmy przeczytać podobne doniesienia o skandalicznych warunkach dla rezerwistów, co pokazuje, że jeśli coś się poprawiło, to niewiele.

– Moim zdaniem to jest strata pieniędzy podatników na szkolenia, które niczego nie wnoszą i nie podnoszą żadnej zdolności bojowej rezerw. Nawet jednego naboju nie wystrzeliliśmy, tylko składanie i rozkładanie namiotów. Taka czarna robota – mówił w rozgłośni Radio Wrocław rezerwista.

Wojsko w szale zakupów

We wrześniu 2023 roku PGZ pobiło rekord wydatków na nowe inwestycje. I to pomimo posiadanego zadłużenia. Kontrakty sięgały blisko 100 miliardów złotych. Więcej o tym pisaliśmy na INNPoland.

Lwią część wojskowego koszyczka, bo prawie 50 proc. jak informuje wnp.pl, stanowiły kontrakty związane z kontynuacją programu WISŁA II, czyli procesu pozyskiwania przeciwlotniczych i przeciwrakietowych zestawów rakietowych średniego zasięgu WISŁA. Zakupiono ponad 600 pocisków PAC-3 MSE (pociski antyrakietowe), sześć baterii systemu M903 Patriot (48 wyrzutni) i umowę wykonawczą z firmą Raytheon, dotyczącą radarów LTAMIDS (Lower Tier Air and Missile Defense Sensor). Jest ich w planach 12, razem ze stacjami zasilającymi.

Czytaj także: https://innpoland.pl/198400,pgz-wydala-100-miliardow-zlotych-nowy-sprzet-dla-polskiego-wojska