PKB Polski rozczarowuje. Gospodarka jeszcze nie wskoczyła na odpowiednie tory
Czwarty kwartał 2023 r. był w wykonaniu polskiej gospodarki rozczarowujący. W ostatni dzień lutego GUS potwierdził, że tempo wzrostu wyniosło zaledwie 1,0 proc. r/r, a PKB nie zwiększyło się w porównaniu do trzech poprzednich miesięcy.
Konsumpcja była pod kreską i spadła o 0,1 proc. r/r. Jasnym punktem danych okazały się natomiast inwestycje, rosnąc o 8,7 proc. r/r. Na tempo wzrostu negatywnie oddziaływała znacząca redukcja zapasów, a pozytywny wkład wykazał eksport netto.
– Wychodzenie z dołka ma szarpany, nierówny przebieg. Na początku roku pojawiają się jednak optymistyczne zwiastuny powracania gospodarki na dobre tory. Wprawdzie produkcja przemysłowa nadal znajduje się pod wpływem anemicznej koniunktury u naszych głównych partnerów handlowych, lecz są widoki na krzepnięcie konsumpcji mającej być główną siłą napędową odbicia dynamiki PKB – pisze w komentarzu Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
– W styczniu powyżej prognoz wypadła sprzedaż detaliczna, a nienotowana od Globalnego Kryzysu Finansowego dynamika wynagrodzeń w ujęciu realnym i luzowanie fiskalne zwiastują szeroki strumień wydatków gospodarstw domowych – zauważa.
Dodaje, że dobre perspektywy gospodarki, która w bieżącym roku powinna wzrosnąć o ok. 3 proc., a w kolejnym przyspieszyć do przeszło 4 proc. r/r, zawężają RPP przestrzeń do cięcia stopy referencyjnej NBP z obowiązującego od października pułapu 5,75 proc.
– Połączenie utrzymywania kosztu pieniądza bez zmian w tym samym czasie, gdy bankierzy centralni praktycznie na całym świecie będą luzować politykę pieniężną, i nieosiągalnej dla większości gospodarek regionu dynamiki PKB stanowią o fundamentalnych atutach złotego. Polska waluta wspierana także przez pewną perspektywę odblokowania finansowania dla KPO i pozytywne tendencje w bilansie płatniczym w minionych tygodniach była silna i stabilna – tłumaczy Sawicki.
Jak pisze, zbliżanie się obniżek stóp procentowych przez Fed i EBC powinno sprzyjać przedłużeniu przez kursy walut ubiegłorocznych spadków.
– Prognozy fintechu Cinkciarz.pl zakładają, że na koniec roku za euro płacić będziemy ok. 4,25 zł. Podobnie wyceniany powinien być też frank, który już w lutym zaczął spuszczać z tonu. Podobnie jak CHF/PLN większą od EUR/PLN przestrzeń do spadków ma także kurs dolara. USD/PLN, który ostatnio krąży wokół 4,0, w dalszej części roku prawdopodobnie osuwać będzie się stopniowo w kierunku 3,70 – konkluduje Sawicki.
Co dalej z gospodarką?
"GUS potwierdził, że polska gospodarka wzrosła w IV kw. o 1 proc. rdr. Na taki wynik złożyły się słaba konsumpcja gospodarstw domowych i mocne wydatki inwestycyjne, które rosły o 8,7 proc. rdr. Wynik poprawiał też eksport netto, natomiast na minus działał spadek zapasów" – piszą na X (d. Twitter) analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Ich zdaniem w I kw. tempo wzrostu gospodarczego będzie zbliżone do 2,2 proc. Pomoże odbicie wydatków konsumpcyjnych oraz niska baza z ubiegłego roku.
"Zobaczymy też wyraźne hamowanie inwestycji związane z przestojem w pracach samorządów dot. projektów finansowanych środkami spójności UE. Te pojawiają się cyklicznie na początku 7-letniej perspektywy. Wolniejsze będzie także tempo wzrostu nakładów wśród firm z uwagi na mniejsze zyski z działalności operacyjnej" – przewidują.
Dodają, że ich zdaniem rok 2024 gospodarka zamknie ze wzrostem 2,4 proc., nieco poniżej konsensusu. "Taki wynik będzie wysoki na tle państw UE. W II połowie roku spodziewamy się słabego wzrostu inwestycji. Wsparcie z KPO uwidoczni się prawdopodobnie dopiero w ostatnim kwartale" – piszą.
Bardziej optymistyczni są analitycy ING. Ich zdaniem "W 2024 PKB wzrośnie 3 proc. Odbudowa konsumpcji będzie głównym motorem, ale "bez szaleństwa" ostatnich lat. Odbija też globalny przemysł, ale najmniej dynamicznie w Eurolandzie i Niemczech, co razem z mocnym złotym ogranicza odbicie eksportu" – zauważają na X.