Rząd Tuska ma problem z inflacją. Jeśli nie posłucha Glapińskiego, Polacy zapłaczą

Konrad Bagiński
11 marca 2024, 16:55 • 1 minuta czytania
Narodowy Bank Polski ostrzega: jeśli rząd Tuska zrezygnuje z mrożenia cen żywności, energii, gazu i ciepła, inflacja może podskoczyć do 8,4 proc. w ostatnim kwartale tego roku. A to oznacza, że cofnęlibyśmy się do mrocznych pod tym względem czasów, czyli końcówki 2021 roku.
Rząd Tuska trzyma palec na przycisku z napisem "INFLACJA" Eryk Stawinski/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Narodowy Bank Polski opublikował właśnie "Raport o inflacji". Z prognoz analityków naszego banku centralnego wynika, że jeśli rząd odblokuje sztucznie zaniżane ceny, to inflacja znów podskoczy. I to do niebagatelnej wartości 8,4 proc. Takie maksimum może zostać zanotowane w czwartym kwartale 2024 roku.


Prognoza ta mówi o maksymalnej inflacji. Maksimum miałoby być osiągnięte w jednym z ostatnich miesięcy w roku. Nie jest to średnia dla całego kwartału, co oznaczałoby, iż w pewnym momencie musiałaby być albo o wiele wyższa, albo nękać nas przez 3 miesiące.

Zauważmy przy tym, że ostatni raz z inflacją na tym poziomie mieliśmy do czynienia na przełomie listopada i grudnia 2021 roku. Mowa o fali wznoszącej. Kiedy spadała, taki wynik mieliśmy na przełomie sierpnia i września 2023 roku.

Skąd ta groźba?

Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, od 1 lutego 2022 r. w Polsce obowiązuje obniżona do 0 proc. stawka VAT na podstawowe artykuły spożywcze. Ale nie jest to jego "domyślna" stawka. W normalnych warunkach VAT na żywność wynosi 5 proc.

Rząd wyliczył, że w roku 2022 zaoszczędziliśmy 8,5 mld zł, w pierwszej połowie 2023 roku w naszych kieszeniach zostało 6 mld zł. To pieniądze, które nie trafiły do budżetu. Przejściowe obniżenie VAT-u było jednym z elementów tzw. tarcz antyinflacyjnych, które nie obniżają inflacji, ale czynią ją łatwiejszą do zniesienia dla obywateli.

Jak pisaliśmy na INNPoland, jeszcze w ubiegłym roku Andrzej Domański, obecny minister finansów w rządzie Donalda Tuska, zapowiadał na antenie Radia Zet, że jest za ponownym nałożeniem 5 proc. daniny na najważniejsze artykuły spożywcze.

O takiej możliwości pisze też "Fakt". Dziennik zauważa, że Ministerstwo Finansów w dotychczasowych dokumentach najwyraźniej nie zakłada przedłużania zerowego VAT-u na żywność.

Energia też dotowana

A żywność to tylko jedna rzecz, do której dopłaca budżet. Zamrożenie cen prądu w 2024 r. na poziomie cen z 2022 r. zostało przedłużone do 30 czerwca 2024 r. Maksymalna cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych nawet po przekroczeniu limitu do końca czerwca 2024 r. wynosi 0,8585 zł/kWh (z VAT i akcyzą)/ 0,6930 zł/kWh (bez VAT i akcyzy). To o wiele mniej, niż stawka rynkowa.

Co będzie, jeśli rząd nie przedłuży tarcz?

Inflacja pójdzie ostro w górę. NBP przedstawił dwie wersje projekcji. Jedna zakłada odejście od zerowej stawki VAT na żywność i mrożenia cen energii, gazu i ciepła. Punktem wyjścia do drugiej jest kontynuowanie działań osłonowych.

Ta pierwsza zakłada inflację rzędu 5,7 proc. w roku 2024, 3,5 proc. w roku 2025 i 2,7 proc. w roku 2026.

"W pierwszym scenariuszu inflacja CPI, po osiągnięciu minimum w II kw. 2024 r. (2,5 proc.), praktycznie w całym horyzoncie projekcji znajduje się w przedziale dopuszczalnych odchyleń od celu (1,5-3,5 proc.)" – piszą ekonomiści PKO BP w komentarzu do raportu NBP.

Druga projekcja, zakładająca przedłużenie osłon, przewiduje inflację na poziomie 3 proc. w roku 2024, 3,4 proc. w roku 2025 i 2,9 proc. w roku 2026.

"W przypadku całkowitego wycofania tarcz inflacja w IV kw. 2024 byłaby o 5 punktów procentowych wyższa i wyniosłaby 8,4 proc. r/r". "Jednocześnie w II poł. 2025 r., za sprawą efektów bazowych spadłaby poniżej 2 proc. rok do roku" – pisze NBP w raporcie.

Jego autorzy dodają, że efektem zniesienia osłon byłoby osłabienie siły nabywczej konsumentów, niższa dynamika PKB, ujemna luka popytowa w całym horyzoncie projekcji. Doprowadziłoby to do szybszego wzrostu płac i jednostkowych kosztów pracy, bo pracodawcy musieliby kompensować pracownikom wyższą inflację. Jednocześnie spadłaby inflacja bazowa.

Rząd między młotem a kowadłem

Z tej sytuacji rząd Tuska nie ma łatwego wyjścia. Jeśli nie przedłuży tarcz i osłon, Polacy będą musieli zmagać się z coraz wyższą inflacją. Będziemy płacić coraz więcej za jedzenie, wzrosną koszty utrzymania domu.

Ale to rozwiązanie pomogłoby uzdrowić finanse państwa, które teraz dopłaca do energii i nie zarabia na żywności. Summa summarum inflacja i tak spadnie, i to nawet szybciej, niż po przedłużeniu tarcz.

Jeśli rząd zdecyduje się na dalsze mrożenie cen, inflacja nie podskoczy, ale zostanie z nami na dłużej. A za to i tak zapłacimy my, obywatele. I to zarówno w postaci wysokich cen, jak i dopłat z budżetu.