Nie chcą "marnej pensji" pomimo podwyżek od rządu Tuska. Nauczyciele grożą protestami

Marcin Gościński
07 sierpnia 2024, 10:47 • 1 minuta czytania
Nauczyciele domagają się zmiany w wymiarze wynagrodzenia. Prowadzili na ten temat rozmowy z MEN z ramienia ZNP 26 czerwca 2024 roku. W opinii związków zapowiadana na 2025 rok podwyżka o 4,1 proc. jest niewystarczająca. Jeśli rozmowy zakończą się fiaskiem, nauczyciele mogą rozpocząć protesty.
Nauczyciele chcą większych podwyżek i zapowiadają protesty Mateusz Grochocki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nauczyciele pełnią ważną funkcję, kształtując i edukując społeczeństwo. Jednak zarobki nie są adekwatne do ich roli. Belfrowie od lat walczą o podwyżki. Wraz ze zmianą rządu ich wynagrodzenie wzrosło. Nie sprostało to wymaganiom nauczycieli. Żądają większych podwyżek i grożą protestami.


Przyczyną konfliktu są różnice w oczekiwaniach. Premier Donald Tusk zapowiedział, że podwyżki dla sektora budżetowego, do którego zaliczają się nauczyciele, będą miały wymiar 4,1 proc. w 2025 roku. Związki zawodowe domagają się natomiast przynajmniej 15 proc. wzrostu wynagrodzeń zasadniczych.

Spotkanie w sierpniu związków i MEN będzie decydujące

Na czwartek 22 sierpnia jest zaplanowane drugie spotkanie grupy roboczej Zespołu do spraw pragmatyki zawodowej nauczycieli. Ministerstwo Edukacji Narodowej poruszy na nim tematy dotyczące rozwiązań płacowych, które zaproponowali związkowcy. Najważniejsze założenia obejmują właśnie nowelizację systemu wynagrodzeń.

Czwartek 22 sierpnia może być datą przełomową w dotychczasowych rozmowach pomiędzy Ministerstwem Edukacji Narodowej a związkami zawodowymi. Jak podaje portalsamorzadowy.pl – "Związkowcy liczą na konkretne decyzje, ale jeśli będzie to tylko czcza gadanina, zapowiadają protesty".

Na temat możliwych protestów wypowiedział się Sławomir Witkowicz, czyli przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego "Forum Oświata":

Wszystko zależy od tego, jakie stanowisko przyjmie MEN wobec zgłaszanych przez nas uwag. Bo jeżeli okaże się, że na żadne proponowane przez nas zmiany nie będzie zgody ze strony rządzącej, to powstaje pytanie, jaki jest sens prowadzenia tych rozmów. W takiej sytuacji rząd będzie musiał się liczyć z konsekwencjami.Sławomir Witkowiczprzewodniczący Wolnego Związku Zawodowego "Forum Oświata"/ źródło:portalsamorzadowy.pl

Udział w dyskusjach biorą udział stowarzyszenia: Solidarność oświatowa, a także Związek Nauczycielstwa Polskiego. Dyskusje są toczone wokół ustaleń z 26 czerwca, które zostały przekazane przez związek do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Podzielono je na dwie części – pierwsza dotyczy wynagrodzeń, a druga emerytur.

Na temat aktualnego tempa dyskusji wypowiedział się Waldemar Jakubowski – przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Jak podaje portalsamorzadowy.pl, przewodniczący stwierdził, że związki mają od 3 do 4 lat na reakcję. Później, zdaniem Waldemara Jakubowskiego "zmiany w edukacji staną się nieodwracalne". Uniemożliwią rekonstrukcję systemu edukacji w racjonalnych ramach czasowych.

Związki uważają, że w budżecie MEN jest miejsce na podwyżki

W opinii Waldemara Jakubowskiego jest przestrzeń w budżecie MEN, aby wygospodarować większe podwyżki. Czynnikiem sprzyjającym negocjacjom jest informacja, którą podał "Dziennik Gazeta Prawna", wspominając, że rząd planuje podwyżkę dla strefy budżetowej nie na poziomie 4,1 proc., a 7 proc.

To, czy interesy związków i MEN są zbieżne lub rozbieżne, okaże się 22 sierpnia. Waldemar Jakubowski w wypowiedzi dla portalsamorzadowy.pl podkreślił, że będzie reakcja związków, jeśli rząd będzie prowadził "grę na zmęczenie przeciwnika". Wtedy, po decyzji Rady Sekcji, nauczyciele mogą zdecydować się na protest. W jakiej formie? To się jeszcze okaże.

Czytaj także: https://innpoland.pl/207797,zus-wyplaci-niedlugo-czternastki-nie-wszyscy-otrzymaja-swiadczenie