Coraz więcej wegetarian wraca do jedzenia mięsa? Ten trend podchwycili nie tylko celebryci
"Właśnie spotkałem się ze starym przyjacielem, który już nie jest weganinem. Mój były właśnie przyznał, że już nie jest weganinem. Poznaję nowych ludzi, którzy przyznają, że byli weganami przez lata, ale już nimi nie są. Ciągle widzę teksty w mediach społecznościowych o tym, dlaczego ktoś już nie jest weganinem" – czytam wpis na Reddicie.
– Jestem w fasfoodzie i zamawiam burgera. Nie jem mięsa, więc proszę o wyjęcie mięsnego kotleta. Nadal zostaje mi panierowany kotlet serowy, akurat mam na niego ogromną ochotę. Biorę do ręki zamówienie, otwieram opakowanie burgera, ale … widzę mięso. Bułka jest posypana kawałkami bekonu. Analizuję to, co powinnam zrobić. Ze względów ekologicznych wyrzucenie całego burgera będzie jeszcze gorsze niż zjedzenie tej bekonowej posypki. Biorę pierwszego gryza i mięsny smak uderza moje kubki smakowe. To takie dobre. Przypomina mi się, jak kiedyś lubiłam wieprzowinę. No i tak się zaczęło – opowiada mi Kinga, która nie jadła mięsa przez 4 lata.
Ratowanie świata
Pamiętam rok 2018. Zamiana plastikowych toreb na bawełniane, rezygnowanie ze słomek w drinkach i lawina deklaracji związanych z rezygnowaniem z mięsa. To ostatnie było nie tylko aktem etycznym, ale też wyrazem troski o przyszłość naszej planety.
– To była nasza duma i wspólny temat – wspomina Kinga.
Warszawa szybko osiągnęła status wegetariańskiej stolicy, stając się 6. miastem na świecie pod względem bycia przyjazną dla wegan i wegetarian. To ze względu na liczbę bezmięsnych restauracji i roślinnych pozycji w menu w tych, które serwują również mięso.
W mediach częściej czytaliśmy o celebrytach, którzy rezygnują z jedzenia mięsa. Powstawały kolejne lokale, zamienniki odzwierzęcych produktów i stale rosła liczba osób deklarujących się jako wegetarianie i weganie.
Mieliśmy wspólnie ratować planetę i dbać o dobrostan zwierząt. Przecież hodowla zwierząt gospodarskich odpowiada za 14,5 proc. globalnych emisji CO2.
We wrześniu 2022 roku holenderskie Haarlem stało się pierwszym miastem na świecie, które zadecydowało o zakazie reklamowania mięsa w przestrzeni publicznej – na przystankach, autobusach lub ekranach.
Ale ostatnio coś zaczęło pękać.
5 na 6 osób wraca do jedzenia mięsa
– Po bekonowej posypce był gryz burgera od mojego chłopaka. Doszłam w końcu do wniosku, że jak będę w restauracji i będę miała ochotę na coś z mięsem, to po prostu to zamówię. Działo się to coraz częściej, aż przestałam to kontrolować – kontynuuje Kinga.
– Widzę to też w moim najbliższym środowisku. Moje rodzice nie jedli mięsa i zaczęli. Tak jak moja bliska koleżanka, w podobnym czasie zrezygnowałyśmy z mięsa, dużo o tym rozmawiałyśmy. Kolejna znajoma, radykalna weganka, również – dodaje Kinga.
Dlaczego się tak dzieje?
W 2014 roku ukazało się badanie dr Hala Herzoga, które zostało przeprowadzone na próbie 11 399 dorosłych w USA. 1,5 proc. z nich było wegetarianami, 0,5 proc. weganami. Dziesięć lat temu, kiedy odsetek osób niejedzących mięso był niższy niż dziś, zadziwiająco dużo osób nie było konsekwentnych w swoich działaniach. 5 na 6 osób wracało do mięsa. Co ciekawe, zrobiło to 86 proc. wegetarian i "jedynie" 70 proc. wegan.
A jak to wygląda dziś? Jeśli chodzi o Amerykanów – obecnie około 4 proc. z nich deklaruje się jako wegetarianie, a 1 proc. uważa się za wegan. Czy wraz ze wzrostem liczby osób rezygnujących z jedzenia mięsa, idzie w parze ich konsekwencja? Na razie nie zostało to zbadane.
Można zauważyć na rezygnację z diety roślinnej wpływają często trendy, social media i – oczywiście – celebryci. O "powrocie do mięsa" mówią bowiem Lizzo, Miley Cyrus czy Bear Grylls.
Zamienniki mięsa bywają za drogie
Jednak często argument jest dużo bardziej prozaiczny – chodzi o pieniądze. Niejedzenie mięsa wymaga większej pomysłowości, bywa też czasem droższe.
O ile wege kiełbaski czy wege szynka wydawały się być świetnym odpowiednikiem nieekologicznego mięsa, w szczególności wołowiny, z czasem okazało się, że ta zdrowsza alternatywa, okazuje się być często po prostu także bardzo przetworzona.
A dobrej jakości zamienniki bywają drogie.
Beyond Meat to jedna z większych firm produkujących zamienniki mięsa. Jej produkty przed i w trakcie pandemii były hitem, dziś cena ich akcji gwałtownie spada.
– Wróciłam do mięsa, bo musiałam zwiększyć ilość zjadanego białka. Trudno jest mi znaleźć źródło czystego, pozbawionego dużej ilości węglowodanów białka, które nie jest chudym twarogiem czy skyrem. Wegańskie i wegetariańskie zamienniki mięsa często są drogie – przyznaje Marta. – Mimo że nie do końca jest mi z tym po drodze ideologicznie, wróciłam do mięsa.
Kalifornia je surowe mięso
Wpływ na ten trend mają ci sławni i rozpoznawalni – nawet jeśli to, co mówią, nie ma przełożenia na naukowe i medyczne fakty (które potwierdzają, że dieta wege jest zdrowa).
Na przykład niedawno Elon Musk w odcinku podcastu u Joe Rogana rzucił, że na śniadanie zjada steka i jajka, co ma dawać mu zastrzyk energii.
"Nie będzie to miało żadnego wpływu na globalne ocieplenie, jeśli ludzie będą jeść mniej steków. Nie będziesz nawet w stanie tego zmierzyć" – stwierdził miliarder.
A bez wątpienia jest on dziś jednym z bardziej wpływowych ludzi na świecie – zwłaszcza od kiedy Donald Trump zapewnił mu miejsce w pierwszym rzędzie jego nowej administracji. I choć Musk nigdy nie deklarował się jako fan diety roślinnej, jego obecny jadłospis zyskuje coraz więcej zwolenników.
W ubiegłym roku luksusowy market ze zdrową żywnością Erewhon wprowadził do swojej oferty Raw Animal-Based Smoothie. Napój jest właściwie miksturą składającą się z kefiru, wołowych podrobów, liofilizowanej siary krowiej, czyli pierwszego krowiego mleka po porodzie, surowego miodu, jagód, bananów, słodzika z owoców lucumy, śmietanki kokosowej, soli morskiej i syropu klonowego.
Erewhon znany jest ze współpracy z takimi celebrytkami jak Kendall Jenner czy Hailey Bieber, które tworzą własne receptury smoothie, a te sprzedawane są później za ok. 20 dolarów za kubek. Klientów nie brakuje, a przed każdą z dziesięciu lokalizacji Erewhon w Los Angeles ustawiają się kolejki.
Choć mięsne smoothie wzbudza kontrowersje nawet wśród stałych klientów marketu, nie bez powodu pojawiło się w jego menu.
Kalifornia od lat uchodzi na stolicę wellnessu i miejsce, gdzie rodzą się wszystkie trendy i innowacje w dziedzinie zdrowia i dobrego samopoczucia. Wiele z nich z czasem zyskało na popularności w Europie. I tak jak dziś najmodniejsi mieszkańcy Los Angeles przekonują się do jedzenia surowego mięsa, tak wcześniej Kalifornia była jednym z pierwszych miejsc, gdzie popularyzowano diety oparte na roślinach.
To w Kalifornii popularyzowała się zachodnia wersja jogi, technologie wellness czy nowoczesne suplementy i adaptogeny, takie jak grzyby reishi oraz maca.
"Wątróbka jest królem"
Fascynacja Kalifornii mięsem i jego właściwościami już zaczyna przechodzić również na Europę.
Czy wam też na Instagramie, jak mi, pojawiają się dziwne nagrania młodych ludzi pokazujących to, co jedzą w ciągu dnia lub zjadający na żywo surowe plastry mięsa, popijając je mlekiem?
https://www.instagram.com/reel/C9kSy5FM8qj/?igsh=YnU0emRkMWppNzY4Za prekursora tego ruchu można uznać Bryan Johnsona. To amerykański milioner, który przeznacza krocie na poprawę swojego stanu zdrowia i maksymalne wydłużenie swojego życia. Od biohackingu, przez intensywnie ćwiczenia fizyczne, po transfuzję osocza krwi od swojego 17-letniego syna – jego poczynania na Instagramie obserwuje ponad 1,3 mln osób. Jest również właścicielem Ancestral Supplements, firmy sprzedającej suszone podroby w formie kapsułek.
Johnson, dzieląc się wskazówkami dotyczącymi zdrowego stylu życia, postanowił wszystko sprowadzić do jednej zasady: "Jedz wątróbkę, ponieważ ona jest królem". Najlepiej sprzedającym się, samodzielnym produktem w jego sklepie jest Grassfed Beef Liver, czyli właśnie wołowa wątróbka.
https://www.instagram.com/reel/C-w2buuoYj4/?igsh=MWZrMzU4N3FkbTE2dA%3D%3DIm bogatszy kraj, tym więcej osób je mięso
Popularność jedzenia wege w dużych miastach może nas mylić. Łatwo ulec złudzeniu bańki. Tymczasem w 2022 roku Statista przeprowadziła badanie w 21 krajach. Okazało się, że ok. 86 proc. ankietowanych je mięso. Żeby zaspokoić głód wszystkich mięsożerców, wyprodukowano go 340 milionów ton w 2021 roku.
Im bogatszy i bardziej rozwinięty kraj, więcej osób kupuje i je mięso. Tylko 3 z przebadanych 21 pańśtw wyłamuje się z tej zasady. W Szwajcarii, Chinach i Indiach mniej niż 80 proc. respondentów stwierdziło, że je mięso. W Indiach to tylko 53 proc. Ale jest to związane przede wszystkim z kulturą i religią tego kraju.
W krajach zachodnich powodem przejścia na dietę roślinną jest najczęściej przede wszystkim obawa o środowisko i świadomość nieetycznych praktyk w produkcji mięsa. Wiele osób jest jednak rozczarowanych tym, że ich etyczne wybory mają mniejszy wpływ na świat, niżby chcieli.
Jednak wielu osób decyduje się także nie na całkowitą rezygnację, a jakieś jego ograniczenie mięsa. I liczba takich osób też ciągle rośnie. Stąd ciągły wzrost substytutów mięsa – kupuje aż 11 proc. respondentów z Austrii i 21 proc. w Wielkiej Brytanii.
– Po 4-5 latach przyszedł moment, w którym "nabrałem smaka" i zacząłem jeść mięso częściej – opowiada mi z kolei Konrad.
– Nie uważam tego za jakąś porażkę – mówi dalej. – To było fajne doświadczenie. Zresztą po kilku latach bycia drapieżnikiem znów dochodzę do wniosku, że znów fajnie byłoby ograniczyć jedzenie mięsa. Na Zachodzie jemy go za dużo. Przecież większość upraw na świecie nie służy produkcji żywności dla ludzi, ale paszy dla zwierząt rzeźnych. To jakiś koszmar. Lasy wycina się pod uprawę soi i kukurydzy nie dla ludzi, ale krów i świń. Najwięcej ryb na świecie zjadają krowy, karmione mączką rybną. To przecież postawienie sprawy na głowie – mówi.
Mimo trendu "powrotu do mięsa", do Veganuary – corocznego wyzwania, które polega na utrzymaniu diety wegańskiej w styczniu – także dołącza z roku na rok coraz więcej osób.