Google inwestuje w Polsce. Czy na pewno jest się z czego śmiać?

Wiktor Knowski
14 lutego 2025, 13:23 • 1 minuta czytania
Kwota 5 milionów dolarów zdominowała medialne relacje ze spotkania prezesa Google z premierem Polski. "Przyznam, że dość niefortunnie informacja ta wybiła się, bez właściwego kontekstu" – komentował Piotr Matczuk, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. "To pierwszy krok do tego, żeby w Polsce pojawiły się nowe, miliardowe inwestycje Google. Mamy bardzo duży apetyt" – dodał. Jednak stawką tej współpracy jest także uzależnienie Polski od usług giganta z Doliny Krzemowej.
Sundar Pichai – dyrektor naczelny Google spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem. Fot.: SERGEI GAPON/AFP/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Premier Donald Tusk jeszcze w trakcie konferencji "Polska. Rok przełomu" ogłosił plan współpracy z największymi Big Techami z Doliny Krzmowej. 


"Jesteśmy mocno zaawansowani, jeżeli chodzi o nasze rozmowy z gigantami technologicznymi. Mam za sobą rozmowy z liderami z Google, Amazon, IBM. Szefowie Microsoft i Google będą w najbliższych dniach w Polsce moimi gośćmi i będziemy dopinali ich plany inwestycyjne" – mówił 10 lutego w premier. 

Pierwsze z tych spotkań już za nami.

Sundar Pichai – dyrektor naczelny Google spotkał się z Donaldem Tuskiem, a ich ustalenia wzbudziły spore kontrowersje. Zapowiedziana przez firmę inwestycja w rozwój kompetencji AI wśród Polaków okazała się symboliczna. Na przeszkolenie miliona osób Google chce przeznaczyć 5 milionów dolarów.

Czytaj także: https://innpoland.pl/211097,ekspert-o-planie-gospodarczym-jestem-rozczarowany

Przedstawiciele rządu odpowiadają, że w spotkaniu nie chodziło o drobne dofinansowanie, a rozmowa Pichaia z Tuskiem, może mieć większe znaczenie dla przyszłości kraju.

"Pomyśl jeszcze raz"

Po firmie, której kwartalne przychody zbliżają się do 100 miliardów dolarów, spodziewalibyśmy się więcej. Zwłaszcza że spotkanie Pichai z Tuskiem zapowiadane było, jako początek nowej ery rozwoju technologicznego kraju, zapoczątkowanej przez wielomiliardowe inwestycje. 

Zamiast tego dostaliśmy komentarze: "Wycenili Polaków na 20 zł od łebka". Albo porównania do inwestycji w geotermię w Żyrardowie (również wynosi ok. 5 mln dol).

W obronie współpracy z Google stanął Andrzej Domański.

"Jeżeli ktoś myśli, że prezes Googla przyjeżdża do Polski żeby rozmawiać z premierem o inwestycji za 5mln dolarów to niech pomyśli raz jeszcze…" – napisał na platformie X minsiter finansów.

Enigmatyczny wpis ministra sugeruje, że że istota tego spotkania nie sprowadza się do tej nieśmiałej kwoty

Według informacji, jaką przesłało mi Biuro prasowe Google, to faktycznie zaledwie jeden z trzech kluczowych ustaleń: 

Spotkanie prezesa Google i premiera Polski komentował także dla Polskiej Agencji Prasowej Piotr Matczuk – prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

"Google ma w Polsce największe centrum kompetencyjne w tej części Europy i ma ambicje dalej je rozwijać. W memorandum wskazane zostały prace, które PFR będzie prowadzić wspólnie z Google, żeby określić, jak będzie rosło zapotrzebowanie na usługi chmurowe i AI Google w Polsce i regionie. Strony memorandum działają w przekonaniu, że Polska może być liderem rozwiązań AI w regionie, a nawet w Europie".

Do kwoty 5 milionów dolarów odniósł się tak:

"Przyznam, że dość niefortunnie informacja ta wybiła się w przekazie medialnym, bez właściwego kontekstu. Istotne jest to, że zostało podpisane memorandum, które jest pierwszym krokiem do tego, żeby w Polsce pojawiły się nowe, miliardowe inwestycje Google. Mamy na nie bardzo duży apetyt".

Tłumaczył, że przy negocjowaniu umowy dla strony polskiej ważna była kwestia zabezpieczenia suwerenności danych i regulacji.

Jednak wciąż jedyna konkretna informacja dotycząca inwestycji sprowadza się do 5 milionów dolarów. A przecież według Donalda Tuska to spotkanie miało służyć "dopinaniu interesów".

Czytaj także: https://innpoland.pl/211157,szef-google-spotkal-sie-z-donaldem-tuskiem-zainwestuja-5-zl-na-polaka

"Paciorki coraz tańsze"

– Zamiast prowadzić krajowe inwestycje, będziemy dopłacać do amerykańskich firm. To rodzi niebezpieczeństwa. Ludzie pokroju Marka Zuckerberga czy Elona Muska są nieprzewidywalni, a do tego widzimy, że nowa administracja rządowa może nimi łatwo manipulować. A mimo to nasza polska chmura stoi na amerykańskiej infrastrukturzemówił mi wcześniej przedsiębiorca i specjalista od AI, Artur Kurasiński.

Mocniejszych słów użyła dziennikarka technologiczna Sylwia Czubkowska, która działania Google nazwała "cyfrowym kolonializmem". 

"Rządy się zmieniają, a płaszczenie przed BigTechami bez zmian. Tylko paciorki coraz tańsze" – napisała na X Czubkowska.  

Inwestycje w szkolenie z wykorzystywania AI mogą być tak małe, ponieważ Google szkoli ze swoich narzędzi. Do tego zapowiedziany "plan rozwoju kluczowych sektorów polskiej gospodarki", będzie opierał się o technologię giganta z Doliny Krzemowej. 

Stąd obawy o silniejsze uzależnienie Polski od technologii Google. 

W przyszłym tygodniu Donald Tusk spotka się z kolejnym liderem Big Tech – prezesem Microsoft Satyą Nadella.