Tak się złożyło, że Nowy Rok spędziłam w Tel Avivie.
Biura turystyczne oferują tu przeróżne wycieczki po mieście: by night, tropem Bauhausu, graffiti, izraelskiej kuchni oraz... śladem innowacji.
"Tel Aviv Startup Tour" to jedna z popularniejszych tras.
A także temat rozchwytywanych kursów na najlepszych uniwersytetach - Technion i Hebrew University w Jerozolimie (Innovnation: Start Ups and Innovation: The Israeli Model). Czy też niezwykle ekskluzywnych wizyt studyjnych w ramach programu "InnovatioNation".
Orientacja na innowację to flagowy element wizerunku Izraela, wybitnie wzmocniony globalnym bestsellerem Dana Senora i Saula Singera "Start-Up nation" (The Story of Israel's Economic Miracle) z 2009 roku.
Uczestnicy wycieczki "startupowej" prowadzeni są przez słynny Bulwar Rotschilda - centralną, elegancką arterię, przy której na dole zabytkowych willi mamy eleganckie kafejki i restauracje, na górze zaś start-upy i kancelarie prawne. Jest ich tu zatrzęsienie.
Zagęszczenie start-upów per capita jest w Izraelu największe na świecie (działa tu ok 3 tys. przedsięwzięć tego typu). Największe jest też nagromadzenie venture capital na głowę. Izrael jest również jednym z liderów w wysokości wydatków na R&D i ilości patentów na naukowca.
W stosunkowo krótkim czasie (państwo izraelskie powstało w 1948 roku) maleńki, nękany ciągłymi konfliktami, pozbawiony jakikolwiek bogactw naturalnych (a nawet wody) Izrael stał się prawdziwą oazą technologii i innowacji. Według Startup Genome Project - Sillicon Wadi (jak mówi się o Izraelu) ma drugi najlepszy ecosystem start-upowy na świecie, zaraz po amerykańskiej Krzemowej Dolinie.
Jak to w ogóle możliwe?
Według autorów "Start-up Nation" powodów jest kilka. Wszystkie są bardzo ciekawe. Oto moje dwa ulubione:)
Państwo typu start-up
Izrael tak dobrze rozumie potrzeby start-upów, bo - jak twierdzą autorzy - sam jest swego rodzaju... start-upem. Kultura budowania nowego biznesu jest w Izraelu osadzona głębiej niż gdziekolwiek indziej na świecie, bo syjonistyczna myśl o stworzeniu od zera klasycznego państwa narodowego, przypomina niejeden ryzykowny i wydawałoby się szalony plan biznesowy realizowany przez niebojących się ryzyka przedsiębiorców. Wielu izraelskich biznesmenów uważa wręcz, że to, co robią jest XXI wiecznym ekwiwalentem dzieła ich dziadów budujących nowe państwo w mało sprzyjających okolicznościach from scratch.
...i chucpa.
"Chucpa" - słowo to, zapożyczone z jidisz funkcjonuje również w języku polskim i oznacza: bezczelność, tupet, zuchwałość, arogancję. Trochę też coś na granicy oszustwa, cwaniactwa. Ma być ono jednym z najpełniej definiujących izraelskie podejście do innowacyjnego biznesu.
Zjawisko chucpy dobrze obrazuje poniższy rysunek:
:)
Zdaniem autorów "Start-up Nation" to chucpa właśnie - bezczelna brawura - wpisana głęboko w kulturę żydowską, powoduje że nawet najlepsze rozwiązania są analizowane i poddawane ostrej krytyce, że zanika klasyczna hierarchia. Brak sztywnych zasad i ograniczeń powoduje wolny przepływ myśli i szybsze reakcje.
Chucpa daje siłę (i nerwy) na ryzykowne rozwiązania.
W popularnej percepcji innowację zrównuje się z błyskotliwa ideą - pomysłem za milion dolarów. Jednak studiowanie sukcesu izraelskiej kultury start-upów pokazuje, że świetny pomysł to tylko początek i wcale nie najważniejsza część tworzenia innowacji.
To, co różni Izrael od innych państw, to, ich zdaniem, kulturowa akceptacja dla podejmowania ryzyka.
Przełożenie pomysłu na dobrze funkcjonujący biznes kosztuje mnóstwo czasu, energii i, przede wszystkim, determinacji. Większość start-upów upada - i w Silicon Valley i w Silicon Wadi. Izraelczycy są tego świadomi. Upadek biznesu nie jest jednak traktowany tu jako stygmat czy osobista porażka - tylko ważne doświadczenie. Państwo wspiera potężnymi środkami te potencjalnie najbardziej ryzykowne przedsięwzięcia rodzące się na styku biznesu i świata nauki. Wie, że doświadczenia i wiedza zgromadzone przez uczestników pozornie nieudanego biznesu zaprocentują w przyszłości.
Tak czy inaczej, intuicyjnie przeczuwamy, że pewien poziom chucpy (czy, na warunki polskie "ułańskiej fantazji") - jest warunkiem koniecznym angażowania się w niezwykle przecież ryzykowne przedsięwzięcia na styku nauki, biznesu i najnowszych technologii:)
Takiej twórczej chucpy życzę nam wszystkim jak najwięcej w Nowym Roku:)))