Masz w portfelu plastikowy dowód osobisty? Czy pamiętasz emocje, które przeżywałeś z uczestnikami teleturnieju "Milionerzy"? Kupujesz paliwo na stacji benzynowej BP, która wcześniej miała logo Aral? Wypłacasz pieniądze ze stojącego na ulicy bankomatu? Komfortowo oglądasz film w kinie? Być może dołożyłem moje małe cegiełki (innowacyjne) przy zaspokajaniu wyżej wspomnianych potrzeb. Jeśli nie zrobiłbym tego ja, to z pewnością zrobiłby to ktoś podobny do mnie. Nie znasz mnie, bo nie szukam rozgłosu.
Jestem polskim wynalazcą !
Przeczytałem serie debat o innowacjach i postanowiłem przedstawić subiektywny punkt widzenia wynalazcy. Moim zdaniem polskie innowacje nie rozwijają się ze względu na oderwanie od realiów - pisanych (i niepisanych) kryteriów oceny wniosków w konkursach na dofinansowanie innowacyjnych technologii organizowanych przez instytucje innowacje wspierające statutowo.
W moim życiu zawodowym – wielokrotnie osiągając cel schodziłem ze stereotypowej ścieżki postępowania, dodam z własnej nie przymuszonej woli i wielokrotnie z sukcesem. Jestem przedsiębiorcą, jednocześnie zajmuje się w Polsce innowacjami od kiedy pamiętam - ze względu na chęć poznawania właśnie, a trochę też z romantycznego patriotyzmu. Zamiast importować zaawansowane produkty, możemy je wytwarzać na miejscu a może nawet odwrócić kierunek i eksportować wyniki naszych prac do zachodniej Europy albo USA. Jednak dzisiaj zastanawiam się czy nie wyjechać z kraju albo porzucić zajmowania się innowacjami. Dlaczego?
Przenalizowałem kilkanaście konkursów grantowych - a do kilku złożyłem nawet wnioski, z których część została już oceniona przez konkursowych ekspertów. Moim zdaniem w treści konkursów ogłaszanych przez instytucje takie jak PARP albo NCBiR i późniejszych ocenach nie znajduje spójności z moim praktycznym podejściem do tworzenia wynalazków. Opinie wydawane przez ekspertów często dają wyraz braku elementarnej wiedzy o ocenianym zagadnieniu.
Wnioski w konkursach dotacyjnych często oceniane są przez ekspertów koncentrujących się na formie składanego wniosku a w mniejszym stopniu na treści. Eksperci szukają ucieczki przed odpowiedzialnością - ucieczki wiodącej poprzez obniżanie ocen dla projektów z nieznacznym udziałem kadry profesorskiej. Najlepiej jeśli w rozliczeniu projektu uczestniczy wielu uniwersyteckich profesorów, co jest w praktyce wyżej oceniane niż zdolność do komercjalizacji wyników badań.
Uwierzyłem kilka lat temu, że tworzenie polskich innowacji można współfinansować z grantów. Dzisiaj jednak raczej żałuje mojej wiary oraz zaangażowania w projektowanie startów w konkursach o pieniądze na wynalazki. Czuję się jak po zderzeniu ze ścianą zbudowaną przez krótkowzrocznych urzędników. Zadaję sobie jeszcze pytanie, czy urzędnicy zdają sobie sprawę – że oni w założeniach dostają pieniądze za prace polegająca na wspieraniu tworzenia wynalazków przeze mnie? Szanowni urzędnicy – tworzenie wynalazków jest wykonalne, gorzej z wpasowaniem się wynalazców w logikę budowanej przez was administracyjnej rzeczywistości.
Z mojej perspektywy, chociaż mogę się mylić - miliardy, które w założeniach miały trafiać na finansowanie innowacji są przejadane przez urzędników w Brukseli albo w Warszawie. Urzędnikom jest z tym dobrze, tylko co dalej? Bo nawet jeśli kibicuję "planowi Morawieckiego", to liczę na rozsądek setek ludzi, którzy swoimi ocenami bezpośrednio podejmują decyzje o wspieraniu albo blokowaniu .. tworzenia polskich wynalazców. W dalszym ciągu nie tylko w energetyce mamy szanse na stworzenie silnych specjalizacji polskiej gospodarki.