
– Nasze urządzenie zostało opracowane jako narzędzie badawcze. Na początku nie było planów wprowadzenia go na rynek, ale bardziej do laboratoriów gdzie istnieje potrzeba używania takiego sprzętu. Chcieliśmy, aby istniała możliwość stosunkowo łatwej modyfikacji, wprowadzania nowych rozwiązań – tłumaczy doktor Marcin Lewandowski
My wykorzystujemy karty graficzne z procesorami GPU, które zapewniają dużą moc obliczeniową. Kiedy nasz projekt startował w 2009 roku, to ich moc nie była tak duża jak teraz, ale rynek powoli ewoluował, a ich możliwości co roku rosły do tego stopnia, że prześcigają już zwykłe procesory. Teraz wykorzystujemy procesory graficzne nie tylko do procesów wyświetlania obrazu, ale także do realizacji skomplikowanych obliczeń
I chociaż na początku nasze urządzenie było tylko urządzeniem badawczym, nie skierowanym na rynek, to na jego podstawie skonstruowaliśmy przenośny model, który ma potencjał rynkowy. Problem jednak jest taki, że Polska jest niedużym krajem, a co za tym idzie firm, które mogłyby być zainteresowane jest niewiele.
Pierwotnym założeniem było wykorzystywanie urządzenia w medycynie do obrazowania narządów oraz badania przepływu krwi, ale dr Lewandowski podkreśla, że nie zamykają się tylko na tę branżę, bo możliwości wykorzystania są większe.
Możliwe, że Instytut zamiast wprowadzać urządzenie samemu może poszukać partnerów, którzy zechcieliby współpracować i wykorzystać ich metodę.