W warszawskiej fabryce startupów pracuje łącznie około 80 osób.
W warszawskiej fabryce startupów pracuje łącznie około 80 osób. Fot. Materiały firmy

Fabryki startupów, venture builders, studia technologiczne – nowy biznesowy trend kryje się pod wieloma nazwami, ale zawsze ma te same założenia. To firmy, które korzystają z własnych środków, by finansować coraz to nowsze startupy. Nie zastanawiają się dwa razy, gdy któryś z projektów nie daje perspektyw na dobrą rentowność, tylko bezpardonowo je zamykają. Ale z projektów, którym się udało, czerpią wymierne zyski. W swoim portfolio mają nawet... sieć kawiarni.

REKLAMA
Tego typu firmy działają również w Polsce, a Marek Kirejczyk, dyrektor techniczny z DaftCode uważa, że na całym świecie będzie ich powstawać jeszcze więcej.
Marek Kirejczyk, DaftCode

Wydaje się, patrząc na to, co dzieje się w San Francisco czy Europie Zachodniej, że można mówić o trendzie. Ten model ma bardzo wiele zalet. Po założeniu typowego startupu wiele energii schodzi jego pracownikom na szukanie finansowania. Często odbija się to na samym produkcie. Nierzadko słyszymy o startupach, o których mówi się naprawdę dużo, ale mija też bardzo dużo czasu zanim dojdą do zarabiania lub nawet wprowadzą produkt na rynek. Często tuż przed kolejnym etapem inwestycji zajmują się głównie PR-em.

Coraz więcej projektów
Firmy typu venture builders pracują nad kolejnymi i kolejnymi projektami, które wcale nie muszą być ze sobą powiązane. – Zazwyczaj są w pełni lub w znakomitej większości finansowane ze środków samej firmy – tłumaczy Kirejczyk i zwraca uwagę na specyficzną organizację pracy, która panuje w jego firmie.
– Każdy produkt budowany jest jak startup, ale nie ma jednej osoby, która jest tradycyjnym szefem – tłumaczy Kirejczyk. Zespół osób, których suma umiejętności pozwala zbudować projekt, nie musi martwić się o jakiekolwiek deadline'y i budżety. Chociaż z drugiej strony Kirejczyk przyznaje, że cała firma ma zdefiniowane cele na najbliższy tydzień, kwartał czy nawet długofalową perspektywę.
Marek Kirejczyk

Każdemu projektowi dajemy czas i patrzymy jak się rozwija. Jeżeli jest obiecujący to dajemy mu więcej czasu. Jeżeli nie, to go zamykamy, a środki i ludzi możemy wtedy przenieść do innych, bardziej perspektywicznych zespołów.

Jak to się robi?
Firma istnieje od 2011 roku i zatrudnia obecnie około 80 osób. Chociaż zaczynało się od kilku. – Obecny zamysł firmy powstał bardzo prosto. Założyciele stworzyli swoją pierwszą aplikację internetową, a następnie zaczęli prace nad kolejnym produktem. Każdy projekty przynosił pomysł na kolejny. Robiły się coraz bardziej ambitne i interesujące – wspomina Kirejczyk.
Nasz rozmówca stwierdza, że ciężko mu jednoznacznie powiedzieć ile projektów „się udaje”. Ale z głowy rzuca, że może to być mniej więcej 50 proc.
logo
Programiści podzieleni na zespoły, które pracują nad różnymi projektami. Fot. Materiały firmy
Aplikacja targowa
Zapytany o najciekawszy projekt autorstwa DaftCode, Kirejczyk stwierdza, że jego zdaniem jest to Adfairs, czyli aplikacja dla hal targowych. – Daje użytkownikom wiele możliwości: zobacz co się dzieje, znajdź stoisko, wymień się wizytówką, sprawdź kalendarz. Wszystko jest proste i intuicyjne. Jednak najciekawszym punktem aplikacji jest śledzenie tego, jak poruszają się po targach ich bywalcy – mówi Kirejczyk.
W ten sposób aplikacja dostarcza organizatorom statystyk. Wiedzą, którędy ludzie przechodzą najczęściej i jak się zachowują wewnątrz hali. – Te informacje są bardzo cenne, m.in. dlatego, że organizatorzy targów oferują wystawcom różne ceny zależnie od tego, gdzie znajdować miałoby się ich stanowisko. Do tej pory te dane były zazwyczaj mocno ogólnikowe – tłumaczy. Firma ma już podpisane pierwsze kontrakty, np. z halami EXPO w Warszawie i Krakowie.
Twórcy Adfairs sprawdzają na razie aplikację na polskim gruncie, ale z czasem zamierzają wyjść z nią poza granice kraju. Pozostałem aplikacje, programy i rozwiązania firmy zwykle od razu przygotowywane są na rynek globalny, a jednym z przyszłych ciekawych rozwiązań ma być system płatności, który ma lepiej od innych wykrywać oszustwa. Wszystko dzięki zastosowaniu sztucznej inteligencji.
– Zbieramy bardzo dużo informacji na temat użytkownika, który płaci i zaprzęgamy algorytm, który na podstawie przeszłych doświadczeń podpowiada czy dana transakcja może być oszustwem czy też nie – tłumaczy Marek Kirejczyk. Wszystkie technologie wykorzystywane w projektach firmy są jej autorstwem.
Biznes z przypadku
Firma jest tak pochłonięta inwestowaniem w nowe projekty, że przypadkiem stworzyła nawet sieć kawiarni. Prezes DaftCode usłyszał, że właścicielka kawiarni z ich budynku chce ją zamknąć, a że bardzo lubił pić w niej kawę, zaproponował odkupienie lokalu. Tak powstał pomysł, żeby zbudować sieć kawiarni. Obecnie istnieją w Warszawie dwie DaftCafe, ale firma chce by do końca roku działało ich już co najmniej pięć. A to tylko jeden z wielu biznesów, które otwierają co roku.

Napisz do autora: adam.turek@innpoland.pl