
Reklama.
Doświadczony przez los
Siodmok odebrał staranne wykształcenie. Jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Krakowie, studiował też za granicą w jednej z największych na świecie szkół zarządzania i biznesu – INSEAD we francuskim Fontainebleau. Tytuł doktora nauk ekonomicznych zawdzięcza pracy obronionej na warszawskim SGH. A jego kariera w biznesie? Już bardziej kręta i nie zawsze usłana różami. Siodmok nie ukrywa, że zdarzyły mu się chwile zwątpienia i musiał poradzić sobie z upadkiem. – Dwa razy straciłem wszystko poza rodzinnym domem. Wiem co to znaczy. Najważniejsze jednak, by umieć się podnieść. By znaleźć w sobie siłę i wiarę w to, co się robi – opowiada o cieniach swojej biznesowej działalności w wywiadzie dla EKAI.
Siodmok odebrał staranne wykształcenie. Jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Krakowie, studiował też za granicą w jednej z największych na świecie szkół zarządzania i biznesu – INSEAD we francuskim Fontainebleau. Tytuł doktora nauk ekonomicznych zawdzięcza pracy obronionej na warszawskim SGH. A jego kariera w biznesie? Już bardziej kręta i nie zawsze usłana różami. Siodmok nie ukrywa, że zdarzyły mu się chwile zwątpienia i musiał poradzić sobie z upadkiem. – Dwa razy straciłem wszystko poza rodzinnym domem. Wiem co to znaczy. Najważniejsze jednak, by umieć się podnieść. By znaleźć w sobie siłę i wiarę w to, co się robi – opowiada o cieniach swojej biznesowej działalności w wywiadzie dla EKAI.
Prezes to nie marionetka
Prezesem Atlasa został w 2007 roku, przejął stery w firmie po właścicielach, którzy po 16 latach zrezygnowali z ręcznego sterowania i postanowili przekazać pałeczkę w zarządzaniu doświadczonemu menadżerowi. Czy rzeczywiście to do niego należy ostatni głos? – Od razu na samym początku zastrzegłem, że jestem prezesem tej firmy, a nie prezesem któregoś z właścicieli. Działam dla dobra firmy, a więc i dla dobra właścicieli, mam nadzieję. Sytuacje konfliktowe można policzyć na palcach jednej ręki – nakreślił charakter swojej współpracy z założycielami Atlasa, odpowiadając na pytanie Dziennika Łódzkiego.
Prezesem Atlasa został w 2007 roku, przejął stery w firmie po właścicielach, którzy po 16 latach zrezygnowali z ręcznego sterowania i postanowili przekazać pałeczkę w zarządzaniu doświadczonemu menadżerowi. Czy rzeczywiście to do niego należy ostatni głos? – Od razu na samym początku zastrzegłem, że jestem prezesem tej firmy, a nie prezesem któregoś z właścicieli. Działam dla dobra firmy, a więc i dla dobra właścicieli, mam nadzieję. Sytuacje konfliktowe można policzyć na palcach jednej ręki – nakreślił charakter swojej współpracy z założycielami Atlasa, odpowiadając na pytanie Dziennika Łódzkiego.
Krajowy potentat
Pod jego kierownictwem Atlas nie ma powodu do wstydu – od dłuższego czasu uchodzi za jedną z najbardziej rozpoznawalnych, cenionych i najsilniejszych polskich marek. Pod łatwą do zapamiętania nazwą producenta materiałów budowlanych kryje się rozbudowana grupa spółek, w skład której wchodzi 20 podmiotów gospodarczych.
Pod jego kierownictwem Atlas nie ma powodu do wstydu – od dłuższego czasu uchodzi za jedną z najbardziej rozpoznawalnych, cenionych i najsilniejszych polskich marek. Pod łatwą do zapamiętania nazwą producenta materiałów budowlanych kryje się rozbudowana grupa spółek, w skład której wchodzi 20 podmiotów gospodarczych.
W październiku tego roku Siodmok miał zaszczyt wygłosić przemówienie w związku ze zwycięstwem kierowanego przez siebie przedsiębiorstwa w łódzkim plebiscycie „Wiosła Biznesu”. Przyznana przez Kapitułę statuetka powędrowała do Atlasu za największe zasługi dla rozwoju miasta i regionu. – Jesteśmy dumni z faktu, że nasza praca, a zwłaszcza rola założycieli firmy w ewolucji gospodarczej regionu została tak doceniona – skomentował prezes kolejne w dorobku firmy wyróżnienie.
Na przedsiębiorcę chuchać i dmuchać
Biznesmen wychowany na Śląsku ma prostą receptę na sukces gospodarczy. W rozmowie z dziennikarzem Wnp stwierdza, że zwyczajnie należy „postawić przedsiębiorcę w centrum życia społeczno-gospodarczego. Nie dlatego, że jest najważniejszy na świecie, ale z pewnego wyrachowania i reakcji na fakty: dlatego, że pełni ważną rolę w życiu społecznym”. A rola to niemała i obarczona ogromną odpowiedzialnością. I nie można się z niej wywiązać bez poszanowania biznesowej etyki. – Wartości etyczne to podstawa w długofalowych relacjach w biznesie, one stają się gruntem do budowania zaufania, a bez tego nie da się być skutecznym przedsiębiorcą – mówił podczas zorganizowanego w Katowicach tegorocznego „Forum dla wolności i rozwoju”.
Biznesmen wychowany na Śląsku ma prostą receptę na sukces gospodarczy. W rozmowie z dziennikarzem Wnp stwierdza, że zwyczajnie należy „postawić przedsiębiorcę w centrum życia społeczno-gospodarczego. Nie dlatego, że jest najważniejszy na świecie, ale z pewnego wyrachowania i reakcji na fakty: dlatego, że pełni ważną rolę w życiu społecznym”. A rola to niemała i obarczona ogromną odpowiedzialnością. I nie można się z niej wywiązać bez poszanowania biznesowej etyki. – Wartości etyczne to podstawa w długofalowych relacjach w biznesie, one stają się gruntem do budowania zaufania, a bez tego nie da się być skutecznym przedsiębiorcą – mówił podczas zorganizowanego w Katowicach tegorocznego „Forum dla wolności i rozwoju”.
Dekalog biznesmena
Siodmok przywiązany do chrześcijańskich wartości jest zwolennikiem swoistego dekalogu gospodarczego. Stara się wskazywać drogę narażonym na pokusy przedsiębiorcom, którzy zastanawiają się, jak pogodzić wieczną pogoń za zyskiem z dbałością o dobro wspólne. Jego zdaniem, wbrew powszechnemu przekonaniu, jest to jak najbardziej możliwe, ale nad wyraz trudne. Stąd stawia dość śmiałą tezę, że „gdyby Jezus żył w dzisiejszych czasach, to byłby przedsiębiorcą”. I wzorem kościelnego przewodnika „Powołanie lidera biznesu” zachęca przedstawicieli swego środowiska do wspierania godności ludzi pracy i sprawiedliwego podziału zysków.
Siodmok przywiązany do chrześcijańskich wartości jest zwolennikiem swoistego dekalogu gospodarczego. Stara się wskazywać drogę narażonym na pokusy przedsiębiorcom, którzy zastanawiają się, jak pogodzić wieczną pogoń za zyskiem z dbałością o dobro wspólne. Jego zdaniem, wbrew powszechnemu przekonaniu, jest to jak najbardziej możliwe, ale nad wyraz trudne. Stąd stawia dość śmiałą tezę, że „gdyby Jezus żył w dzisiejszych czasach, to byłby przedsiębiorcą”. I wzorem kościelnego przewodnika „Powołanie lidera biznesu” zachęca przedstawicieli swego środowiska do wspierania godności ludzi pracy i sprawiedliwego podziału zysków.
Światopogląd Siodmoka przekłada się na społeczną działalność Atlasu, który określa mianem „wielkiej fali dobroczynności”. Powstała pod tą marką fundacja przeznaczyła na cele dobroczynne w sumie ponad 60 milionów złotych i wybudowała dwa hospicja. Regularnie finansuje szkoły i ośrodki kultury, działa na rzecz ochrony środowiska i buduje dobry klimat dla przedsiębiorczości.
Jak postępować, by osiągnąć sukces, nie łamiąc sobie przy tym moralnego kręgosłupa? „Módl się i pracuj” – radzi Henryk Siodmok, powtarzając swoje ulubione motto życiowe.