
Ufać, ale sprawdzać. Tą zasadą powinniśmy kierować się, gdy rozpoczynamy własny biznes i angażujemy do niego osoby trzecie. Jeśli sami nie zachowany czujności i zdrowego rozsądku, możemy skończyć, jak pewien student z Olsztyna, który mimo symbolicznego zarobku musi zapłacić gigantyczny podatek do budżetu państwa. Los olsztyńskiego studenta przypieczętował właśnie wyrok Najwyższego Sądu Administracyjnego.
Mam wrażenie, że ten smutny przypadek, nie tyle obrazowany winien być regułą: „nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności”, ile opisuje skutki angażowania się w proceder prania pieniędzy i brak refleksji nad konsekwencjami naszych działań w świecie gospodarczym. Wszyscy głośno krzyczą, że gospodarka rośnie, a przychody budżetu państwa z podatków pośrednich (VAT) maleją i jest to przejaw nieszczelności systemu. Warto sobie wprost powiedzieć, że za tą luką stoją między innymi setki takich „firm-krzaków” jak ta, która formalnie należała do opisywanego studenta. (...) Jak pokazuje opisywany przypadek, bycie „słupem” to dramatycznie „niedochodowy” sposób zarobkowania. A po ludzku żal tego młodego człowieka, który być może powinien pomyśleć o upadłości konsumenckiej.
Napisz do autora: dawid.wojtowicz@innpoland.pl