Osiemnaście firm – taki jest dorobek pierwszego w Polsce, sześciomiesięcznego inkubatora przedsiębiorczości adresowanego do kobiet: Girls Go Start-Up! Uczestniczki tego programu chcą podbijać rynki całą paletą produktów – od butów, których obcasy można dowolnie regulować, tworząc w miarę potrzeb szpilki, albo płaskie pantofelki, aż po platformę informatyczno-medyczną dla dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera.
Podręczny, przenośny czujnik do wykrywania glutenu w produktach spożywczych – to cel Zofii Iskierko. Badaczka pojawiła się w inkubatorze, mając już ten projekt „z tyłu głowy”. – Wcześniej znalazłam się w grupie badawczej, która robi czujniki chemiczne na różne substancje – opowiada Iskierko w rozmowie z INN:Poland. – Mile widziane jest tam, gdy nowa osoba wnosi własny projekt. A ja jestem przede wszystkim mamą: miałam wówczas dziecko w wieku, w którym wprowadza się nowe pokarmy. Przy tej okazji dowiedziałam się, że istnieje gluten, może uczulać i powodować najróżniejsze problemy – wyjaśnia. Ba, u osób chorujących na celiakię może doprowadzić do bardzo poważnych zaburzeń wchłaniania, niedożywienia i niedoborów składników odżywczych w organizmie.
Ale nie tylko o chorych tu chodzi. Na całym świecie liczba osób unikających glutenu, lub przechodzących na jakiś wariant diety bezglutenowej, rośnie. Dla ich potrzeb urządzenie, które marzy się Zofii Iskierko, byłoby zapewne, jak znalazł: przenośny elektroniczny czujnik – wielkości markera, jak zastrzega pomysłodawczyni – który analizuje niewielkie okruchy produktu i w ciągu minuty, najdalej dwóch, daje wynik pomiaru zawartości glutenu.
Cała sztuka polega m.in. na tym, żeby dobrać odpowiednie odczynniki chemiczne – wchodzące w reakcję z glutenem – a następnie umieścić je w czujniku. – Badania wciąż trwają i proszę nie oczekiwać, że czujnik wejdzie na rynek jutro – zastrzega Iskierko. – Nie potrafię też jeszcze określić, jakie będą koszty marketingu i sprzedaży – dodaje. Docelowa cena nie będzie jednak zbyt wysoka, gdyż czujnik ma być urządzeniem adresowanym do możliwie jak największej grupy odbiorców.
A przede wszystkim, co z tego, że badacz ma jakiś pomysł, skoro nie ma pojęcia, jak go przekształcić w przedsiębiorstwo, ani czasu, by szukać na ten temat informacji? W tym kierunku poszli organizatorzy Girls Go Start-Up: by maksymalnie ułatwić uczestniczkom życie. – Chodziło zwłaszcza o kontakty. Teraz wiem też, co robić z tym projektem, krok po kroku – mówi nam Iskierko. – Jestem w fazie rozmów o prototypie czujnika i dalszych etapach rozwijania projektu, mam też zainteresowanych produktem inwestorów, ale w międzyczasie muszę jeszcze obronić pracę doktorską – tłumaczy badaczka.
Praca w trybie obcasa wysokiego
Niewątpliwie, dla wielu uczestniczek Girls Go Start-Up, inkubator był szansą na spełnienie marzeń. Choćby dla Agnieszki Borowik, z Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii UG oraz GUM, która chce tworzyć biżuterię z roślinami hodowanymi in vitro. „To połączenie mojej fascynacji nauką i kobiecej potrzeby noszenia czegoś ładnego i niepowtarzalnego. Wykorzystują potencjał i piękno roślin hodowanych w zamkniętych słoiczkach in vitro” – charakteryzuje swój pomysł Borowik.
W tym projekcie „ogród” to możliwość łączenia modułów „biżuteryjnych” z łańcuszkami, paskami, częściami ubrania, a także drewnem. Rośliny w kapsułach żyją dzięki odżywce, przechodzą kolejne etapy cyklu rozwojowego, co wpływa na zmiany ich barw i kształtów. Typowo kobiecym projektem jest też HeroIN: realizowany przez Natalię Lipkę projekt zakładający produkcję obuwia, potrafiącego łączyć wygodę butów sportowych z elegancją wysokich obcasów. Buty HeroIN mają pozwalać na szybkie przełączanie trybów: obcasa i płaskiej podeszwy. Jeszcze dalej idzie Milena Marciniak z Wydziału Elektrycznego Politechniki Warszawskiej, która w ramach Girls Go Start-Up postanowiła rozwijać projekt... „kobiecego samochodu elektrycznego”. „Kobiecość” tego wozu sprowadza się zarówno do detali – poręczne miejsce na torebkę tuż przy kierownicy – jak i pryncypiów, czyli łatwości i wygody elementów wozu: zabezpieczeń, baterii czy oświetlenia.
Ale nie tylko rozrywka, czy innowacyjnie pojmowany styl życia, są domeną kobiecej innowacyjności. Jak udowadniają doświadczenia Girls Go Start-Up, sporej grupie uczestniczek inkubatora marzy się wywołanie rewolucji na rynku medycznym, w opiece zdrowotnej i systemach pomocy chorym i słabszym. Zaczyna się od projektów wręcz, można by rzec, kameralnych: Estera Kot z Politechniki Warszawskiej zaprojektowała analizator EKG wbudowany w zegarek. Urządzenie takie miałoby w zamyśle przewidywać nadchodzący zawał serca – co pozwoliłoby odpowiednio wcześnie wezwać ratowników – poprzez sygnał GPS czy alarm dźwiękowy. W czasie, kiedy nie dzwoni, zegarek analizuje codzienną kondycję naszego serca.
Ale są też znacznie dalej idące projekty – przykładem mogłaby być choćby platforma informatyczno-medyczna dla dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera, którą zaprojektowała Anna Czyrko. Dzięki algorytmom pozwalałaby ona diagnozować i dopasowywać ścieżki edukacyjne indywidualnie dla każdego dziecka. Z kolei Klaudia Gębala, studentka Politechniki Warszawskiej, chce zaoferować nowoczesne ortezy – stabilizatory dla osób z przewlekłymi bólami stawów nadgarstka, w formie wodoodpornej opaski, znacznie wygodniejszej i łatwiej w użyciu niż te, które są dostępne w handlu dzisiaj.
Polskę naukę chciałaby zaś zrewolucjonizować Anna Gorzkiewicz, doktorantka Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. „Rozwój nauki wiąże się z nieustannym gromadzeniem coraz większej ilości danych” – tłumaczy badaczka. „W środowisku akademickim wciąż dominuje papierowy zapis danych naukowych. Niestety, utrudnia on wyszukiwania i porównywanie informacji, a co gorsza, podatny jest na czynnik błędu ludzkiego”. Zaprojektowany przez Gorzkiewicz międzyuczelniany system integralności badawczej miałby wyeliminować papierowy zapis danych – i umożliwić błyskawiczne wyszukiwanie dowolnych danych. Rzecz oczywista, a jednocześnie – do tej pory nikt się na taką rewolucję nie pokusił.
Kobiety o 63 proc. lepsze od mężczyzn
Nawet jeśli niektóre z wymienionych projektów mogą wyglądać na nieco ekstrawaganckie, o wielu z nich – jeśli nie o wszystkich – możemy jeszcze usłyszeć. Choćby dlatego, że to projekty wymyślone i prowadzone przez kobiety, a te są – jak dowodzą badania – zazwyczaj znacznie skuteczniejsze w działaniu niż mężczyźni.
Tak przynajmniej dowodzą wyniki badań prowadzonych przez jedną z firm venture capital, First Round Capital. Z opublikowanych na łamach „Harvard Business Review” rezultatów wynika, że kobiety w start-upach radzą sobie znacznie lepiej niż mężczyźni – statystycznie, o 63 proc. – Trzy z pierwszej dziesiątki najlepszych inwestycji funduszu First Round, oceniając wartość wytworzoną dla inwestorów, to były firmy, w których przynajmniej jednym z współzałożycieli była kobieta. To znacznie wyżej niż procentowy odsetek kobiet- założycielek technologicznych spółek w całym zestawieniu – podkreślała redakcja „Harvard Business Review”.
Skądinąd, inne ważne czynniki z tego badania też miałyby zastosowanie w odniesieniu do Girls Go Start-Up. Jak podkreślali analitycy First Round Capital, młodzieńczy wigor triumfował nad doświadczeniem – start-upy zakładane przez osoby przed 25. rokiem życia radziły sobie średnio o 30 proc. lepiej niż te, których twórcy byli starsi (nie mówiąc już o 30- i 40-latkach). Dodatkowym istotnym czynnikiem było wykształcenie: zdecydowanie górowali w zestawieniu absolwenci czołowych amerykańskich uczelni. Gdy przełożyć te czynniki na Girls Go Start-Up, widać jak na dłoni, że wszystkie trzy kluczowe czynniki sukcesu zostały tu spełnione. Powodzenia!