Biblioteka w wielkopolskiej Wrześni otrzymała od blogera finansowego, Michała Szafrańskiego, darmowy egzemplarz książki, edukującej Polaków w zakresie prostych sposobów na oszczędzanie i pomnażanie majątku. Odpowiedź, jaką Szafrański dostał od dyrektor biblioteki, zdumiewa. Zwłaszcza że na jego książkę w innych placówkach w Polsce czytelnicy czekają w kilkudziesięcioosobowych kolejkach.
Pozycja, którą Szafrański zaoferował placówce z Wielkopolski gratis, to przewodnik po finansach osobistych, “który każdy powinien przeczytać jeszcze w szkole”. Szafrański tłumaczy, jak zarządzać pieniędzmi, uniknąć pułapek, które zastawiają na nas banki, czy zaplanować wysokość emerytury. Licząca 540 stron pozycja uczy też, jak zoptymalizować podatki czy inwestować z głową – innymi słowy, jak zostać “finansowym ninją”.
Biblioteka we Wrześni, niewiele się zastanawiając, odesłała blogerowi z powrotem egzemplarz, który w sprzedaży detalicznej kosztuje... 69,9 zł. Dyrektor biblioteki, Pani Wioletta, odpisała Szafrańskiemu, że “odsyła “darmowy” egzemplarz książki i prosi, by takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości. “Jeśli będziemy zainteresowani taką pozycją – pana publikacją, to sami się odezwiemy”.
Dlaczego pani Wioletta odpowiedziała w ten sposób Szafrańskiemu? Pytamy samą zainteresowaną. – Jedynym powodem było to, że przyszła na adres naszego pracownika, a nie biblioteki – twierdzi.
– Pracownik poprosił mnie o wysłanie Szafrańskiemu maila o takiej treści, gdyż bał otwierać się przesyłkę niewiadomego pochodzenia, której nadawca tytułował się jako “finansowy ninja”. Bał się zawartości przesyłki, a także tego, że tak naprawdę może wcale nie być darmowa – tłumaczy w rozmowie z INN:Poland pani Wioletta.
A jak ocenia to sam autor? – Wysłałem już 1000 sztuk książek do bibliotek w całej Polsce w ramach inicjatywy, którą nazwałem “Biblioteka 500+”. Było dosłownie 10 zwrotów w całej Polsce, ale mail, który otrzymałem, w takim tonie, z “darmowym” egzemplarzem w cudzysłowie, co dla mnie sugerowało jakieś podejrzenie, że wcale darmowy nie jest, że chcę kogoś przekręcić – dostałem tylko z biblioteki we Wrześni. Dodam, że do biblioteki we Wrześni, jak do każdej innej w Polsce, został wysłany list, w którym jest dokładnie wytłumaczone, że przyjęcie książki nie rodzi żadnych zobowiązań finansowych. Zadbałem więc o to, by ryzyko nieporozumienia zminimalizować do zera – tłumaczy Szafrański w rozmowie z INN:Poland.
– Coś mi tu nie gra. Dlaczego dyrektor bierze w liście w cudzysłów słowo “darmowy”. Będąc osobą pozytywnie nastawioną do świata, gdy otrzymuję takiego maila, widzę tu złą wolę. Tak, jakbym chciał wyciągnąć od biblioteki pieniądze... To nonsens. Będąc na miejscu pani dyrektor w jednostce kulturalnej, próbowałbym uspokoić pracownika, wyjaśnić z nadawcą, dlaczego otrzymałem książkę i uczynić wszystko, aby jak najszybciej udostępnić pozycję odwiedzającym bibliotekę. Zamiast tego otrzymałem insynuacje i w kolejnym mailu wypowiedź o treści – “prosimy o sprostowanie krzywdzących dla biblioteki opinii” – dodaje.
Dlaczego Szafrański wysyła 1000 darmowych książek do bibliotek w całej Polsce? Co może na tym zyskać? – Chciałem, żeby każdy mógł przeczytać moją książkę, bo zdaję sobie sprawę, że jej cena –jak na polskie warunki – jest niemała, a jednocześnie nie chciałem by ludzie ją “piracili”. Gdy widzę post, w którym ktoś pyta, gdzie może ściągnąć darmowego ebooka “Finansowy Ninja”, odpowiadam: "Mój drogi, książka jest dostępna w 1000 bibliotek w Polsce, wypożycz ją sobie, nie kradnij” – wyjaśnia w rozmowie z naszą redakcją.
Czy taka forma promocji w ogóle mu się opłaca? – Jestem self-publisherem, korzystam więc wyłącznie z marketingu, który sam wygeneruję, nie mam za sobą wydawnictwa. Wierzę więc w to, że wieść o książce się po prostu rozniesie. Drugi powód: wierzę w to, że jeśli ludzie uznają książkę za wartościową, to część z nich ją po prostu kupi. W dolnośląskiej bibliotece w kolejce po nią ustawiły się 64 osoby, a w warszawskich placówkach po 20-30 osób czeka na wypożyczenie. Jeśli weźmiesz pod uwagę, że jedno wypożyczenie trwa dwa tygodnie, a czasem miesiąc, to z marketingowego punktu widzenia to świetny efekt. Biblioteki, widząc tę popularność, zaczęły kupować ode mnie kolejne egzemplarze. Akcja już mi się częściowo finansowo zwróciła. Kosztowała mnie łącznie 9,5 tys. zł, a już sprzedałem za ponad 4 tys. zł egzemplarze do samych bibliotek – mówi nam Szafrański.
Jak dowiaduje się redakcja INN:Poland, nasza interwencja nie poszła na marne i konflikt został zażegnany. Książka zyskała akceptację biblioteki z Wrześni, ma zostać wpisana do księgozbioru biblioteki i niebawem czytelnicy będą ją mogli wypożyczyć. “Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy we Wrześni dziękuje za przekazanie daru. Książka zostanie włączona do księgozbioru po opracowaniu w dziale zgromadzenia”. Maila o takiej treści przekazał nam Szafrański.