Polski start-up Cognitum szuka VAT-owskich karuzel w Brazylii, zapewnia bezpieczeństwo w przestworzach nad całym światem i wspomaga walkę z rakiem. Na zdjęciu z prawej - Paweł Kapłański (CEO), pośrodku Alessandro Seganti (CTO)
Polski start-up Cognitum szuka VAT-owskich karuzel w Brazylii, zapewnia bezpieczeństwo w przestworzach nad całym światem i wspomaga walkę z rakiem. Na zdjęciu z prawej - Paweł Kapłański (CEO), pośrodku Alessandro Seganti (CTO) Mat. prasowe

Żeby zrozumieć, czym zajmuje się polski start-up Cognitum trzeba przeczytać kilka książek Stanisława Lema, w których maszyny nauczyły się myśleć. A potem obejrzeć imponujące efekty pracy tuzina ludzi, którzy wykrywają karuzele VAT w Brazylii i zapewniają bezpieczną podróż pasażerom samolotów na całym świecie.

REKLAMA
Po wnikliwej lekturze strony Cognitum udało mi się dojść mniej więcej do tego, że jest to firma produkująca oprogramowanie, które wyciąga wnioski z dużej ilości danych.
– I dokładnie o to chodzi, to robimy. Proszę sobie wyobrazić, że mam problem i próbuję go rozwiązać. Najpierw muszę zbudować świadomość sytuacyjną. Zrozumieć to, co mnie otacza i zrozumieć mój problem. Muszę zobaczyć, jakie mam dane, które pozwolą mi go pokonać. Zrozumienie, decyzja, akcja – taka jest właściwa kolej rzeczy. To, co powiedziałem, to tzw. teoria Ensley, pani naukowiec z MIT, z którą mieliśmy okazję pracować. My po prostu pomagamy zrozumieć, w którym momencie ktoś się znajduje – mówi w rozmowie z INN:Poland Grzegorz Kanka z Cognitum.
logo
Mat. prasowe
Jak to wygląda w praktyce?
– Jednym z naszych zadań jest np. problematyka wyłudzeń podatku VAT. To jest w tej chwili nasz najważniejszy, sztandarowy projekt – mówi nam Kanka. A Cognitum realizuje go w Brazylii. Warto pamiętać, że to nie dziura na drugiej półkuli, ale kraj zajmujący połowę Ameryki Południowej, zamieszkały przez 208 mln ludzi. Rząd Brazylii – jak wiele władz na świecie – borykał się z problemami wyłudzania podatków.
Do rozwiązania problemu zaangażował amerykańskie konsorcjum. Zakres prac był bardzo szeroki, pierwszym krokiem było zbudowanie centralnej bazy faktur i płatności. Drugim – sprawienie, by wszystkie transakcje z całego kraju w trybie online do tej bazy spływały. Potem pojawił się problem trzeci.
– Amerykanie zauważyli, że w momencie, gdy liczba transakcji zaczyna narastać – a mówimy o wielu milionach, dzień w dzień – potrzebowaliby coraz większego oprogramowywania kolejnych reguł. Bo metody szukania fraudów są znane od lat, ale dla brazylijskich urzędników ważna była płynność i jak najszybsza reakcja. Bo przecież po to mamy centralną bazę, uaktualnianą w czasie rzeczywistym, by móc jak najszybciej reagować na próby wyłudzeń. Konsorcjum zaczęło więc szukać odpowiednich rozwiązań na całym świecie i okazało się, że najlepsze zbudował pewien polski start-up – mówi nam Grzegorz Kanka.
logo
Cognitum Mat. prasowe
Dziś problemem nie jest gromadzenie nawet bardzo dużych ilości danych, ale ich odpowiednia interpretacja. Najpopularniejszą metodą jest oprogramowywanie odpowiednich algorytmów i implementacja ich do systemów. One, kolokwialnie mówiąc, „czeszą” dane i zwracają wyniki. A więc wyzwaniem staje się danie analitykowi bardzo intuicyjnego narzędzia, pozwalającego mu powiązać fakty w tym morzu danych.
– My wtedy nie mieliśmy jeszcze nic wspólnego z poszukiwaniem fraudów. Ale Amerykanie zobaczyli, że nasza technologia idealnie odpowiada na ich potrzeby. Ponieważ potrafimy przetwarzać te miliony transakcji, potrafimy za pomocą języka naturalnego kontrolować je i przeglądać. Daliśmy pracownikom urzędów skarbowych narzędzie, do wyłapywania naruszeń i to w trybie bieżącym. Amerykanie zwrócili się do nas w kwietniu 2016 roku, okazało się, że nasza platforma jest idealna i od tej pory wyszukuje fraudów w brazylijskim podatku VAT – dodaje.
Cognitum podchodzi do analityki danych od zupełnie nowego poziomu.
– Wykorzystujemy to, co znamy, czyli modele językowe, semantyczne. One są przez nas projektowane w najprostszy możliwy sposób, czyli w kontrolowanym języku naturalnym. Polega to na tym, że użytkownik może sam systemom zadawać zapytania, reguły oraz działania systemom. I one to zadanie wykonują. Pisze się reguły matematyczne w normalnym języku, to jest język zbliżony do tego, jakim my się wysławiamy. Nie trzeba być programistą, wystarczy umieć napisać reguły czy algorytmy, albo po prostu je powiedzieć. I to jest najprostsza droga do tego, by kazać wykonywać je systemowi, który zaczyna szukać. I to jest jedna połowa tego „cudu” – opowiada Grzegorz Kanka.
Druga połowa tego informatycznego wyczynu polega na tym, że sztuczna inteligencja uczy się tych reguł, potwierdza, że były prawidłowe (bo podały wynik) i szuka anomalii.
logo
Mat. prasowe
– W przypadku fraudów powstaje taki cybernetyczny byt, który zaczyna przewidywać, że może nastąpić wyłudzenie podatku. Człowiek z jednej strony może natychmiast reagować i wprowadzać zbiory reguł, z drugiej zaś jest wspomagany przez sztuczną inteligencję. To wszystko razem pięknie się komponuje. Bo człowiek ze swoją ekspercką wiedzą, potrafi myśleć równie fantazyjnie, jak ten, który wyłudza VAT. I system potem szuka takich zachowań. Mogą to być na przykład transakcje z udziałem świeżo założonych spółek, wielu szybkich transferów z konta na konto, albo nie zgadzają się rodzaje działalności firm. A to są tylko drobne i oczywiste przykłady niektórych reguł – mówi Kanka.
Dodaje, że podobne rozwiązanie da się bez problemu wdrożyć w każdym kraju, również w Polsce.
– Jeśli tylko ministerstwo będzie chciało z nami współpracować – a mamy nadzieję, że to nastąpi – to nie ma problemu. Już nie trzeba ściągać do Polski ogromnych korporacji, których rozwiązania kosztują ogromne pieniądze. One są świetne, my z nimi nie konkurujemy. Ale mamy rozwiązanie, nasze, rdzenne, którego nie trzeba się wstydzić a efekty jego działania są równie dobre, o ile nie lepsze. A Amerykanie akurat uznali, że lepsze – twierdzi.
Narzędzie Cognitum można wykorzystywać wszędzie, gdzie zarządza się informacją oraz zatrudnia do tego ekspertów.
– My pomagamy im stać się superekspertami, którzy na dodatek będą wykorzystywać swoją wiedzę szybciej. Na przykład w systemach serwisowych. Ostatnio pozyskaliśmy kontrakt z francuskim producentem samolotów. Oni mieli problem z tym, by ich pracownik podchodząc do konkretnego samolotu wiedział co ma zrobić z określoną częścią. Jest jakaś śrubka, bezpiecznik, który na przykład – nie daj Boże – leży na płycie lotniska. Chodzi o to, by mechanik umiał zidentyfikować co to jest i co trzeba z tym dalej zrobić. I to w jak najszybszym tempie, bo pasażerowie czekają i chcieliby polecieć – opowiada Kanka.
logo
Mat. prasowe
W praktyce wygląda to niemal jak na futurystycznych filmach. Mechanik może zrobić zdjęcie danej części i od razu uzyskać informacje o dalszym postępowaniu. Być może samolot trzeba zatrzymać na lotnisku, ale może się okazać, że naprawy można spokojnie dokonać na następnym postoju. Jednocześnie centralny system zamówi część i zarezerwuje prace ekipy serwisowej.
Ale polski system jest też wykorzystywany w medycynie. W 2010 roku założyciel Cognitum, Paweł Kapłański rozpoczął swój przewód doktorski na Politechnice Gdańskiej, zresztą nadal jest zatrudniony jako adiunkt i wykłada na tej uczelni. W tym czasie zaczął pracować naukowo w obszarze lingwistyki komputerowej, uczenia maszynowego oraz przetwarzania dużych zbiorów danych.
W trakcie swojej pracy spotkał się z problemem onkologicznym, który starał się rozwiązać. Pracował nad tym do 2014 roku i efektem było wdrożenie projektu dla Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie. Wszystko polegało na wsparciu leczenia konkretnego obszaru onkologicznego. Potem projekt uzyskał kolejne wdrożenie dla Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej.
– Problemem jest wiedza i dzielenie się nią. Ekspert, czyli lekarz, ma często bardzo unikalne umiejętności i obserwacje. Próbowaliśmy w jakiś sposób przełożyć jego wiedzę, ale nie tylko notatki czy kartę pacjenta, ale cały proces leczenia, w taki sposób, by mógł się tym dzielić z innymi lekarzami. To był proces, który spowodował, że Paweł Kapłański, założyciel naszego start-upu, wymyślił kontrolowany język w takiej postaci, jaka dziś u nas funkcjonuje. I to jest nasz unikat. Lekarze zaczęli wprowadzać swoją wiedzę i budować takie mechanizmy, by proces leczenia odbywał się w jak najprostszy sposób. Lekarze mogą więc korzystać z wiedzy, dzielić się nią, odpytywać bazy danych etc. – tłumaczy nam Grzegorz Kanka.
logo
Mat. prasowe
Cognitum, mimo prowadzenia sporych i skomplikowanych projektów jest ciągle start-upem i niewielką firmą. Zatrudnia 12 osób. W pewien sposób starają się one przywrócić informatykę do obszarów pierwotnych, sprawić, by z komputerami można było posługiwać się nie za pomocą skomplikowanych komend, ale zrozumiałych dla każdego człowieka komunikatów.
– Nasza technologia to (modny zwrot) cognitive computing. Ale my podchodzimy do tego troszkę inaczej, niż inni. Z jednej strony wykorzystujemy sztuczną inteligencję, ale z drugiej uważamy, że na razie wiodącą jednostką na tej planecie jest człowiek. I będzie, proszę się nie martwić, Terminator nam nie grozi. Maszyny nie posiadają fantazji, nie ma śnienia o elektrycznych owcach, jak u Dicka – śmieje się Kanka.