W Wielkiej Brytanii powstają pierwsze elektrownie czerpiące energię z mórz. Będą zasilać całą Walię przez 120 lat

Elektrownia ma działać 120 lat
Elektrownie wyprodukują energię z przybrzeżnych pływów. Ma ona wystarczyć na pokrycie 8 proc. zapotrzebowania elektrycznego. Dzięki temu Wielka Brytania uzyska od 4 do 6 terawatogodzin energii rocznie. Taka ilość powinna zapewnić zasilenie każdego domu w Walii przez okres 120 lat. Na tyle czasu przewiduje się działanie „elektrowni pływowych”.

Rozpoczęły się już prace na budową elektrowni w Swansea. Inwestycja ma kosztować miliard funtów, mierzyć 8 km szerokości oraz ponad 3 km długości w głąb morza. Jej działanie ma opierać się na wyizolowaniu ogromnej powierzchni wody. Dzięki temu zostaną uruchomione turbiny znajdujące się w ścianie w momencie, kiedy poziomy pływowe będą wzrastać. W czasie odpływu turbina wygeneruje prąd, pozbywając się wcześniej zgromadzonej wody.

Podatnik zapłaci za wszystko
Budowa wszystkich inwestycji w kwocie 30 miliardów funtów ma zostać sfinansowana z pieniędzy podatników. Rząd Wielkiej Brytanii „elektrownie pływowe” uważa za pewniejsze źródło wytwarzania energii niż np. turbiny wiatrowe – zależne od nieprzewidywalnego wiatru lub panele słoneczne, które osiągają maksymalną moc tylko w pełnym słońcu.

Firma Tidal Lagoon Power obecnie negocjuje z rządem wysokość opłat, jakie będzie pobierać za wyprodukowaną energię. Na razie szacuje się, że megawatogodzina powstała w „elektrowni pływowej” w Cardiff ma kosztować od 90 do 95 funtów. Z kolei np. energia wytworzona w planowanej elektrowni jądrowej w Hinkley, miałaby kosztować 92,50 funta za megawatogodzinę.