190-metrowy dom na Żoliborzu z dużym ogrodem, ogromną piwnicą i ścianami pokrytymi w większości boazerią - wśród nich swoje miejsce znalazły dziesiątki początkujących firm. To Reaktor, jedno z najważniejszych miejsc warszawskiej sceny startupowej. Właśnie obchodzi swoje czwarte urodziny. Na wydarzenia, które będzie miało miejsce 8 sierpnia, wciąż można się zapisać. O początkach Reaktora i najbliższych planach rozmawiamy z Borysem Musielakiem, współzałożycielem i osobą, która zarządza Reaktorem.
Jak zdefiniowałbyś Reaktor? Czym tak naprawdę jest?
Borys Musielak: Z założenia to miejsce do co-workingu, ale ludzie nie korzystają z Reaktora głównie z tego powodu. Jego największą wartością to bycie nieformalnym centrum warszawskiej sceny startupowej. Każdy, kto ma pomysł na startup albo ma problemy w rozwoju biznesu i chce się czegoś więcej dowiedzieć, może do nas wpaść. Jesteśmy otwarci, by pomagać innym. Ludzie nie tylko tu pracują, ale odwiedzają też po prostu Reaktor i przychodzą na organizowane tu dla startupowców spotkania.
Skąd wziął się pomysł na taką przestrzeń?
Pamiętam, że pomysł na stworzenie w Warszawie takiego miejsca powstał na jednym ze spotkań Open Coffee, organizowanym chyba przez Krzyśka Kowalczyka [przyp. red. założyciel hardGamma Ventures]. Spotkaliśmy się tam z Kubą Filipowskim [przyp. red. współzałożyciel Netguru] i zaczęliśmy mówić o tym, że w Warszawie brakuje właśnie miejsca dla startupów, o którym mogłyby powiedzieć, że jest ich własnym. Przy okazji i ja i Kuba szukaliśmy miejsca do pracy.
Można powiedzieć, że zadziałaliśmy właśnie w typowy dla startupów sposób: jest problem, trzeba szybko znaleźć dla niego rozwiązanie. Od pomysłu do wynajęcia domu na ulicy Bohomolca minął tydzień lub dwa. W międzyczasie dołączyła do nas jeszcze Ania Walkowska.
Ile firm przetoczyło się przez Reaktor?
W Reaktorze zaczynało ponad 50 firm. W jednym momencie maksymalnie pracowało tu łącznie 10 firm. Obecnie jest ich właśnie około dziesięciu.
Osiągały potem sukcesy?
Na pewno warto wspomnieć o kekemeke, który zaczynał w trzy osoby w Reaktorze, a teraz kierują dużym zespołem. Świetnie sobie radzą, a Adam [przyp. red. Adam Zajdzik, współzałożyciel kekemeke] ciągle jest mocno związany z Reaktorem i często występuje u nas jako mentor. Czuje się częścią społeczności.
Duża część networkingowego rozwoju Netguru przypada właśnie na działalność w Reaktorze. Zaczynał tu również Gametrade, jeden z czołowych polskich sklepów internetowych sprzedających gry. Mogę wymienić jeszcze Windu i Symu, które również są częścią reaktorowej społeczności.
Firm jest więcej, ale na samym początku przez Reaktor przewijały się także poszczególne osoby, które rozwinęły się później. Ola Sitarska zarządzała na początku wydarzeniami w Reaktorze, a teraz prowadzi międzynarodową organizację. Grzesiek z Growbots przez pewien czas też był w Reaktorze. Growbots, którego nie zakładał w Reaktorze, jest teraz jedną z ciekawszych firm z Polski, która robi globalną karierę. Daniel Surmacz podczas pracy nad Feeldate rozwinął w Reaktorze swój network, który pomógł mu potem w pracy nad RTB House, jednym z dużych domów mediowych działających na rynku retargetingu.
Pamiętam pierwszy OpenReaktor, który zorganizowaliśmy zupełnie po amatorsku te cztery lata temu. Przyszło chyba z 20 osób, a wśród nich pojawił się John Biggs z TechCrunch. To była chyba jedna z pierwszych imprez w Polsce, na których się pojawił. Każdy miał możliwość porozmawiania z nim twarzą w twarz. A on napisał potem o większości pomysłów właśnie na TechCrunch. Można powiedzieć, że Reaktor w jakiejś małej części przyczynił się do rozwoju wielu projektów.
Jak wygląda teraz misja Reaktora? Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
To taki moment, w którym nie musimy już walczyć o istnienie. Przez pierwsze kilka lat nie było pieniędzy na istnienie Reaktora i dokładaliśmy do tego z własnych środków: najpierw z Anią i Kubą, potem z Anią, a na końcu przez długi czas robiłem to sam.
W tym momencie nie mamy już z tym problemów. Udało się przekonać sponsorów do współpracy. Doszło nawet do 10 w ciągu roku, a zaczynaliśmy od rocznego partnerstwa z Idea Bankiem. Potem przez rok sponsorem był mBank. Aktualni sponsorzy to: Aviva, Nowa Era, Funding Box, SAS, hub:raum i Akademia im. Leona Koźmińskiego. Korporacjom przynosi to duże korzyści, bo otrzymują dostęp do ciekawych firm na wczesnym etapie. Mogą zawrzeć korzystne umowy, zainwestować. Są na bieżąco w rozwoju startupów.
Obecnie wszystko w miarę samo się kręci. Startupy nas rozpoznają. Boję się, że na najbliższe urodziny nie zmieszczą się wszyscy zapisani. Niektórzy pytają mnie czy chcę stworzyć filię Reaktora albo zmienić go w wehikuł inwestycyjny. W tym momencie jednak w stu procentach poświęcam się Samba TV. Reaktor to obecnie ja oraz pomagający nam wolontariusze, z których najwięcej czasu poświęca Karolina Halik, współorganizatorka OpenReaktorów, a sam czasu mam tyle, by robić dobrze jedną rzecz. Reaktor w obecnym stanie działa bardzo dobrze. Mogę pomagać małej ilości startupów, ale nie planuję teraz ekspansji.
W Warszawie powstaje mnóstwo nowych, fajnych inicjatyw. Ania stworzyła swój akcelerator i mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś dobrego. Kuba rozwinął niesamowicie Netguru i udziela się na poznańskiej scenie. Ekosystem się rozrósł, a Reaktor miał w tym swój wkład.