Sebastian Mikosz, dotychczasowy prezes PLL LOT, podał się wczoraj do dymisji. Jak donosi „Rzeczpospolita”, została ona przyjęta. Powodem rezygnacji Mikosza ma być decyzja Ministerstwa Skarbu Państwa, które wstrzymało prywatyzację państwowego przewoźnika.
Zakupem LOT-u potencjalnie był zainteresowany fundusz Indigo. Jednak Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało go 13 sierpnia, że resort wstrzymuje proces prywatyzacji spółki ze względu na zbliżające się wybory parlamentarne w Polsce. Całą procedurę ma już dokończyć nowy rząd, który zostanie wyłoniony w październiku.
Stanie się tak pomimo, że na początku planowano podpisać list intencyjny z Indigo 13 lipca. Decyzja resortu o wstrzymaniu prywatyzacji LOT-u bardzo rozczarowała Sebastiana Mikosza. Jak podaje „Rzeczpospolita” były prezes stwierdził, że w związku z takim stanowiskiem rządu, jego misja na dotychczasowej funkcji dobiegła końca.
Jak argumentuje Sebastian Mikosz, szkoda decyzji MSP tym bardziej, że Idnigo zadeklarowało utrzymanie marki oraz siedziby LOT-u w Warszawie. Ponadto fundusz miał w planach wybudować centrum przesiadkowe na lotnisku Chopina w stolicy.
Dodatkowo były prezes stwierdził, że pomimo poprawy kondycji finansowej firmy, bez pieniędzy od zewnętrznego inwestora, nie jest ona w stanie konkurować na bardzo wymagającym rynku lotniczym. - W efekcie takiego stanu rzeczy spółka może w przyszłości nawet zakończyć swoją działalność – podsumowuje Sebastian Mikosz.
Jak donosi „Puls Biznesu”, resort swoją decyzje uzasadnił koniecznością przeprowadzenia czasochłonnych analiz związanych z przekształceniem LOT-u. Dlatego, że istnieje spore ryzyko, że nie udało by się ich zakończyć przed upływem kadencji obecnego rządu, MSP postanowiło wstrzymać prywatyzację przed wyborami.
Rozczarowania taką decyzją nie kryje również William A. Franke, partner zarządzający w Indigo. Twierdzi, że obecne stanowisko polskiego rządu jest całkowicie sprzeczne z wcześniejszymi deklaracjami m. in. resortu oraz władz LOT-u.