
W ostatnich dniach furorę zrobiła wiadomość o tym, że EY (dawniej Ernst & Young) przestaje patrzeć na studia, jako czynnik decydujący o zatrudnieniu. Wiele osób zachwyciło się tym pomysłem, dlatego pokazujemy, że EY nie jest jedyne – wielu prezesów już dawno uznało, że stopień magistra nie daje gwarancji kompetencji zawodowych. Do takich wniosków doszło niedawno m.in. Google.
REKLAMA
– Sprawdziliśmy grupę 400 absolwentów. Nie znaleźliśmy korelacji między tym, że ktoś dobrze radził sobie na studiach, a tym, że radzi sobie jako pracownik – wyjaśniała decyzję EY Maggie Stilwell, partner zarządzający firmy.
Takie podejście da się zauważyć w coraz większej liczbie firm, także wielu prezesów twierdzi, że studia nie są potrzebne do robienia kariery. Gdzie można próbować swoich sił, nie mając przed nazwiskiem literek "mgr"?
1. Google
Tak, jeden z najbardziej pożądanych pracodawców świata uznał ostatnio, że studia i stopień z nich lub jego brak nie mają wielkiego znaczenia przy zatrudnianiu. Jak oświadczył szef HR Google'a Laszlo Bock, z początku firma starała się przyjmować ludzi tylko po uczelniach z tzw. Ivy League, czyli grupy najlepszych amerykańskich uczelni, ale strategia ta okazała się błędna.
Jak więc załapać się teraz do pracy w Google? Bock radził, by w CV, zamiast eksponować wykształcenie, należy po prostu pokazać swoje najlepsze prace - i, oczywiście, liczyć na łut szczęścia.
2. Warren Buffett
Chociaż sam odebrał doskonałe wykształcenie, na studia nie posłał żadnego z dwójki swoich dzieci. Nie przeszkodziło mu to namaścić swojego syna na następcę w prowadzeniu funduszu Berkshire Hathaway. Według Buffetta, najważniejsze to inwestować w samego siebie i swój rozwój - a czy zrobimy to poprzez pójście na studia, czy cokolwiek innego, to już nasza indywidualna sprawa.
3. Virgin
Co prawda, Virgin nigdzie oficjalnie nie stwierdza, że nie zwraca uwagi na studia przy zatrudnianiu, ale wypowiedzi Richarda Bransona rzucają nieco światła na tę kwestię. W skrócie: Branson uważa, że nie ma nic złego w zignorowaniu uniwersytetów. Branson stwierdził m.in., że studia nie są żadną gwarancją sukcesu, a pracownik swoją wartość powinien dowodzić czynami, a nie papierkiem.
4. Apple
Może się to wydawać nieprawdopodobne, a jednak. Podobnie jak w przypadku Virgin, wyraz swojemu podejściu do tej kwestii dał ś.p. CEO Apple Steve Jobs. W jednej z rozmów z Barackiem Obamą, opisywanej w książce "Steve Jobs" Waltera Isaacsona, Jobs miał powiedzieć, że musiał zatrudnić 30 tysięcy chińskich inżynierów w fabrykach - nie mógł ich bowiem znaleźć w USA. Jak wówczas podkreślił, ludzie ci nie potrzebowali stopnia naukowego po czterech latach studiach, wymagali jedynie odpowiedniego przeszkolenia. Barack Obama później odnosił się do tej sprawy, mówiąc, że USA musi jakoś "wytrenować te 30 tysięcy inżynierów".
5. Peter Thiel
Założyciel PayPala, który dzisiaj prowadzi wielomilionowe fundusze inwestycyjne. Głośno było o nim, gdy utworzył program, w którym... płacono studentom za odejście ze studiów - mieli być trenowani na przedsiębiorców i zakładać swoje firmy technologiczne. Do inicjatywy od razu zgłosiło się ponad 400 osób.
Zdaniem Thiela studia to dzisiaj bańka edukacyjna, a założenie, że każdy powinien je skończyć, jest po prostu szkodliwe. Jego zdaniem, niedługo studiowanie stanie się luksusem z minionych czasów.
Napisz do autora: michal.wasowski@innpoland.pl
