
Reklama.
Z nieba do piekła
Martin Shkreli jest obecnie prezesem firmy farmaceutycznej Turing Pharmaceuticals, która nie dawno nabyła prawa do 62-letniego leku Daraprim. Jest on używany do leczenia infekcji pasożytniczych – malarii oraz toksoplazmozy. To drugie schorzenie jest szczególnie groźne dla osób chorych na AIDS oraz kobiet w ciąży. Biznesmen zaszokował świat, gdy podniósł cenę jednej tabletki specyfiku z 13,5 do 750 dolarów – a więc o 5500 proc.
Martin Shkreli jest obecnie prezesem firmy farmaceutycznej Turing Pharmaceuticals, która nie dawno nabyła prawa do 62-letniego leku Daraprim. Jest on używany do leczenia infekcji pasożytniczych – malarii oraz toksoplazmozy. To drugie schorzenie jest szczególnie groźne dla osób chorych na AIDS oraz kobiet w ciąży. Biznesmen zaszokował świat, gdy podniósł cenę jednej tabletki specyfiku z 13,5 do 750 dolarów – a więc o 5500 proc.
Jego decyzja wywołała oburzenie na całym świecie, skrytykowała go m. in. Hillary Clinton. W rezultacie następnego dnia pod naporem gigantycznej krytyki Shkreli zapowiedział w wywiadach telewizyjnych, że wycofa się z tak gigantycznej podwyżki. Jednak nie podał dokładnej nowej ceny Daraprimu. Jak stwierdził, najpierw jego firma musi przeanalizować dokładne koszty jego wytworzenia, co zajmie kilka tygodni. Dopiero po tym czasie pacjenci dowiedzą się, ile będą musieli zapłacić za lek.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Teraz jednak okazuje się, że zamieszanie z Daraprimem to dla Shkreli’ego nie pierwszyzna. Otóż wcześniej jako prezes firmy Retrophin zastosował podobny manewr. Spółka zakupiła prawa do leku Thiola, który służy do leczenia cystynurii. Jest to przewlekła choroba nerek, która charakteryzuje się powstawaniem w ludzkim organizmie bolesnych kamieni nerkowych. W USA cierpi na nią około 20 tys. osób. Jak wskazuje Steve Brozak, w tym kraju nie jest znany żaden inny lek na to schorzenie.
Pomimo tego Shkreli nie miał skrupułów i zdecydował się podwyższyć cenę jednej pigułki z 1,5 do 30 dolarów – „zaledwie” o 2000 proc. W rezultacie według szacunków Brozaka, roczna cena terapii dla jednego pacjenta wzrosła do poziomu pomiędzy 54,7 tys. do 109,5 tys. dolarów. Jednak wtedy sprawa nie stała się jeszcze tak głośna, jak przypadek Daraprimu.
Wówczas biznesmena skrytykowały przede wszystkim autorytety medyczne. Jak widać, niewiele sobie z tego zrobił i apetyt urósł mu w miarę jedzenia, kiedy zdecydował się dokonać 5500 proc. podwyżki. Zresztą używał nawet tych samych argumentów. Zarówno w przypadku Thioli, jak i Daraprimu przekonywał, że zarobione w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone na prace nad stworzeniem skuteczniejszych, bardziej przyjaznych dla chorych leków.
Była firma pogrąży biznesmena?
Ale jak widać, tym razem chyba się przeliczył. Dlatego, że kłopoty Shkreli’ego nie ograniczają się jedynie do miażdżącej krytyki i publicznego napiętnowania. Otóż Retrophin, jego była firma, z której został wyrzucony, domaga się w pozwie sądowym od biznesmena odszkodowania w kwocie 65 mln dolarów.
Zarzuca mu, że nadużył środków finansowych spółki. Przede wszystkim poprzez fałszowanie rozliczeń z firmami konsultingowymi. Jednak niepokorny biznesmen nie traci rezonu, ponieważ nazwał pozew „niedorzecznym”.
Napisz do autora: kamil.sztandera@innpoland.pl
Źródło: Slate.com