Szef HR w Google Laszlo Bock.
Szef HR w Google Laszlo Bock. Fot. Youtube/The Boston Consulting Group/http://skroc.pl/7f80e
Reklama.
Benefity to tylko dodatek
Google od lat uznawane jest za najbardziej pożądanego pracodawcę na świecie. Nic dziwnego, skoro od lat rozpieszcza swoich pracowników, o czym pisaliśmy w NaTemat.
Google oferuje zatrudnianym przez siebie osobom m. in.: dostęp do darmowego jedzenia i picia w postaci lodówek wypełnionych prowiantem, barów, restauracji czy kawiarni zlokalizowanych w siedzibie koncernu z Mountain View. Inne benefity to darmowe masaże, żłobki czy przedszkola, które znajdują się w kampusie firmy. Co więcej, pozwala nawet przyprowadzać do pracy… psy.
Jednak jak przyznaje w rozmowie z Bloombergiem Laszlo Bock, są to jedynie dodatki, które mogą co prawda zwiększyć wydajność i pomóc w podtrzymaniu dobrej atmosfery w zespole, ale nie przyczynią się do zatrzymania najlepszych pracowników. Oni nie pracują dla pieniędzy. Według niego, aby zatrzymać ich w firmie, trzeba spełnić dwa warunki.
Sens i poczucie wspólnoty ważniejsze od pieniędzy
Po pierwsze, zapewnić pracownikom wysoką jakość ich kolegów z pracy. Dlatego w Google, niezależnie, czy kandydat stara się o przyjęcie na stanowisko asystenta lub starszego inżyniera, przechodzi wieloetapową i morderczą rekrutację – o czym pisaliśmy w INNPoland. Odbywa rozmowy ze swoim potencjalnym szefem, współpracownikami, komisją rekrutacyjną czy samym prezesem firmy Larry’m Page’em.
Po drugie, najlepsi specjaliści muszą czuć sens wykonywania swojej pracy. Chcą mieć poczucie, że wykonywane przez nich zadania przyczyniają się do powstania czegoś istotnego. Bock powołał się na badania przeprowadzone przez prof. Adama Granta. Wynika z nich, że gdy ludzie dostrzegają istotność swojej pracy, to ich wydajność wzrasta pięciokrotnie.

Napisz do autora: kamil.sztandera@innpoland.pl