
Spotykamy się w jednej z warszawskich kawiarni. Są żywe i pełne entuzjazmu. Właśnie udało im się dopiąć ważny projekt. – Niedługo wprowadzimy na nasz portal rekomendację modowe – cieszą się. Od razu widać, że znają się od dobrych kilkunastu lat. Razem pracowały jeszcze w marketingu Coca –Coli. Później ich drogi się rozeszły – pierwsza odeszła do innej firmy, druga wyjechała (do pracy) zagranicę. – Kiedy spotkałyśmy się ponownie, obie czułyśmy potrzebę zmiany. Piętnaście lat w korporacji to było dla nas zdecydowanie zbyt długo, chciałyśmy spróbować czegoś innego – opowiadają Kasia Dorsey i Magda Kropaczek-Ciaś, twórczynię sklepu internetowego "Yosh".
– Dlaczego rzuciłyście korporacje? Wypalenie zawodowe, szklany sufit, a może coś zupełnie innego? – dopytuję i dostaję różne odpowiedzi. – W moim przypadku zdecydowało kilka powodów m.in wypalenie. Zbliżałam się do czterdziestki i zaczęłam się zastanawiać, czy jest sens dalej robić to samo. Chciałam zmienić moje życie zawodowe, podjąć nowe wyzwania – tłumaczy Magda.
Panie nie traktują jednak wielkich korporacji jako źródła wszelkiego zła. Twierdzą nawet, że gdyby nie doświadczenia stamtąd, to nigdy nie udałoby im się rozkręcić własnego startupu. – Nauczyłyśmy się tam kultury i organizacji pracy, a teraz to wszystko procentuje – wyjaśnia Magda.
Najważniejszą rzeczą, która wyróżnia Yosha na tle pozostałych agregatorów sklepów, jest personalizacja. Obie panie odmieniają to słowo przez wszystkie przypadki. – Personalizacja to klucz do sukcesu. Weźmy przykładowo klientkę szukającą sukienki. Na naszym portalu mamy 16 tysięcy sukienek, a więc aby zakupy były przyjemne i wygodne. I nie chcąc stracić użytkownika, musimy jak najszybciej zaproponować mu, to co lubi najbardziej – opowiada Kasia.
Oczywiście na początku nie obyło się bez kłopotów, ale dzisiaj obie panie opowiadają o nich ze śmiechem. – Najtrudniejsza była współpraca z programistami, nie mogłyśmy się z nimi zupełnie dogadać, nie mamy wykształcenia technicznego, pracowałyśmy w marketingu, po stronie komercyjnej biznesu. Oni mówili swoje, a my swoje. Z czasem się jednak dotarliśmy i teraz same czujemy się trochę informatycznym geekami – wspomina z uśmiechem Magda.
– A nie bałyście się porażki? – pytam. – Zawsze jest jakiś lęk, szczególnie kiedy czyta się statystyki, że 9 na 10 polskich startupów upada w pierwszym roku funkcjonowania. My jednak mamy ogromną wiarę i przekonanie. I udało się przetrwać, a nawet więcej – odnieść pierwsze sukcesy, Ale najważniejsze wyzwania jeszcze przed nami – podkreśla Dorsey.
Napisz do autora: michal.budzynski@innpoland.pl
