Magda i Kasia przepracowały w korporacjach ponad 15 lat, aż wreszcie powiedziały "dość"
Magda i Kasia przepracowały w korporacjach ponad 15 lat, aż wreszcie powiedziały "dość" Fot. Michał Zagórny

Spotykamy się w jednej z warszawskich kawiarni. Są żywe i pełne entuzjazmu. Właśnie udało im się dopiąć ważny projekt. – Niedługo wprowadzimy na nasz portal rekomendację modowe – cieszą się. Od razu widać, że znają się od dobrych kilkunastu lat. Razem pracowały jeszcze w marketingu Coca –Coli. Później ich drogi się rozeszły – pierwsza odeszła do innej firmy, druga wyjechała (do pracy) zagranicę. – Kiedy spotkałyśmy się ponownie, obie czułyśmy potrzebę zmiany. Piętnaście lat w korporacji to było dla nas zdecydowanie zbyt długo, chciałyśmy spróbować czegoś innego – opowiadają Kasia Dorsey i Magda Kropaczek-Ciaś, twórczynię sklepu internetowego "Yosh".

REKLAMA
Koniec z korpo
– Dlaczego rzuciłyście korporacje? Wypalenie zawodowe, szklany sufit, a może coś zupełnie innego? – dopytuję i dostaję różne odpowiedzi. – W moim przypadku zdecydowało kilka powodów m.in wypalenie. Zbliżałam się do czterdziestki i zaczęłam się zastanawiać, czy jest sens dalej robić to samo. Chciałam zmienić moje życie zawodowe, podjąć nowe wyzwania – tłumaczy Magda.
Dorsey patrzy na to inaczej. – Chciałam się po prostu sprawdzić w biznesie. Zrozumiałam bowiem, że w korporacji doszłam do pewnego poziomu i żebym mogła realizować swoje ambicje muszę to zrobić jako przedsiębiorca. Dodatkowo kultura korporacyjna była coraz bardziej nie do zaakceptowania.
– Wreszcie bardzo ważna była potrzeba zrobienia czegoś na własny rachunek, stworzenia firmy od zera i budowania jej wartości w czasie. Bo oczywiście w dużych firmie możesz być doceniony za swoją pracę, ale nigdy nie masz poczucia, że to wyłącznie twoja zasługa – dodaje Kropaczek-Ciaś.
logo
– Miałyśmy potrzebę zrobienia czegoś na własny rachunek, dlatego założyłyśmy startup – mówi Magda fot. Michał Zagórny
Nie być jak inni
Panie nie traktują jednak wielkich korporacji jako źródła wszelkiego zła. Twierdzą nawet, że gdyby nie doświadczenia stamtąd, to nigdy nie udałoby im się rozkręcić własnego startupu. – Nauczyłyśmy się tam kultury i organizacji pracy, a teraz to wszystko procentuje – wyjaśnia Magda.
Ale w Yosh nic chcą kopiować korporacyjnych wzorców w skali jeden do jednego. – Więcej luzu, więcej zaufania, więcej pozytywnej energii, a rezultaty będę jeszcze lepsze – to podstawy naszej filozofii – wylicza Kasia. – Poza tym szybciej niż w korporacjach podejmujemy decyzje i wdrażamy je w życie – dodaje Magda.
Zanim założyły Yosh, miały wiele różnych pomysłów, ale szukały tego jednego, w który mogłyby zainwestować swój czas i energię. – Korzystając z naszych zawodowych oraz osobistych doświadczeń wnikliwe obserwowałyśmy rynek szukając nowych możliwości i okazji – mówi Kropaczek-Ciaś.
logo
– Aż wreszcie dwa lata temu przyszedł nam do głowy pomysł na stworzenie platformy, która ułatwiałby zakupy modowe on-line, a co za tym idzie pozwalałbym na oszczędność czasu – czegoś czego wszyscy mamy mało. Zobaczyłyśmy w tej idei ogromny potencjał, wpisywał się on bowiem w nowe e-commercowe trendy na świecie, które w Polsce mają dopiero swój początek – stwierdza Kasia.
Yosh jest platformą internetową ułatwiającą szybki i wygodny zakup ubrań w sieci. Niektórzy nazywają go „agregatorem modowym”, oferuje bowiem produkty wielu sklepów z Polski i zagranicy. Czym jednak różni się od Showroomu czy Zalando? Co go wyróżnia? – To bardzo proste. Zalando jest sklepem, a Yosh platformą, która prezentuje ofertę wielu sklepów, w tym Zalando, Answear czy mniej znanego w Polsce Asosa. Sprzedajemy także polskie marki jak Mostrami. Oferujemy więc klientom możliwość zrobienia zakupów w jednym miejscu, zamiast szukania i porównywania w dziesiątkach innych stron internetowych – zapewnia Dorsey.
Personalizacja to świętość
Najważniejszą rzeczą, która wyróżnia Yosha na tle pozostałych agregatorów sklepów, jest personalizacja. Obie panie odmieniają to słowo przez wszystkie przypadki. – Personalizacja to klucz do sukcesu. Weźmy przykładowo klientkę szukającą sukienki. Na naszym portalu mamy 16 tysięcy sukienek, a więc aby zakupy były przyjemne i wygodne. I nie chcąc stracić użytkownika, musimy jak najszybciej zaproponować mu, to co lubi najbardziej – opowiada Kasia.
logo
– Personalizacja to klucz do naszego sukcesu - uważają twórczynię "Yosh" Fot. Michał Zagórny
Jak to robią? – Informacje o kliencie zbieramy, zanim jeszcze pojawi się na naszym portalu. Wiemy, z jakiego korzysta oprogramowania, na jakim urządzeniu pracuje, w jakich godzin przegląda internet i jakie robi zakupy. I dzięki temu potrafimy wstępnie dopasować ofertę do jego oczekiwań. Innym ważnym obszarem pomagającym w personalizacji jest social shopping obecnie wprowadzany w portalu. Sprawdzamy tam m.in. osoby czy style, którymi inspiruje się nasz użytkownik. Wszystko to pozwala lepiej sprostać wymaganiom każdego z klientów – wyjaśnia Dorsey.
Pierwszy raz
Oczywiście na początku nie obyło się bez kłopotów, ale dzisiaj obie panie opowiadają o nich ze śmiechem. – Najtrudniejsza była współpraca z programistami, nie mogłyśmy się z nimi zupełnie dogadać, nie mamy wykształcenia technicznego, pracowałyśmy w marketingu, po stronie komercyjnej biznesu. Oni mówili swoje, a my swoje. Z czasem się jednak dotarliśmy i teraz same czujemy się trochę informatycznym geekami – wspomina z uśmiechem Magda.
Zdarzały się jednak także większe wyzwania. – Zaraz po założeniu Yosh wiele musiałyśmy się nauczyć w obszarach, w których nie miałyśmy doświadczeń. Pierwszy raz szukałyśmy inwestora czy pierwszy raz pozyskiwałyśmy fundusze unijne. I wszystko w zupełnie inny modelu niż dotychczas. To naprawdę było ogromne wyzwanie – zaznacza Kasia.
logo
- Chcemy, żeby "Yosh" wszedł na rynki zagraniczne w przyszłym roku - zapowiada Kasia Fot. Michał Zagórny
Czas na zagranicę
– A nie bałyście się porażki? – pytam. – Zawsze jest jakiś lęk, szczególnie kiedy czyta się statystyki, że 9 na 10 polskich startupów upada w pierwszym roku funkcjonowania. My jednak mamy ogromną wiarę i przekonanie. I udało się przetrwać, a nawet więcej – odnieść pierwsze sukcesy, Ale najważniejsze wyzwania jeszcze przed nami – podkreśla Dorsey.
Yosh ma już przygotowany plan działania na kolejne lata. – Lada dzień wprowadzimy na naszą platformę nowe funkcjonalności dla partnerów i użytkowników, a także wspomniany social shopping oraz systemy rekomendacyjne oparte na zaawansowanej analizie big data, która dopiero raczkuje w Polsce – streszcza Kropaczek-Ciaś.
Największa zmiana czeka jednak Yosh w drugiej połowie przyszłego roku. – Chcemy wtedy wejść na rynki zagraniczne. W ostatnich miesiącach testowałyśmy różne rozwiązania marketingowe i wiemy, że jesteśmy na to gotowe. Potrzeba tylko jeszcze trochę pracy, ale tego się akurat nie boimy – uspokaja Kasia.

Napisz do autora: michal.budzynski@innpoland.pl