Justyna Płatek nie rozumiała kiedyś fenomenu „Minecrafta”. Obecnie prowadzi zajęcia z dziećmi, na których właśnie w „Minecrafcie” uczy dzieci kodowania. W Warszawie brakuje już miejsc na zajęciach, ale jeszcze w tym roku MindCloud powinien trafić do innych, polskich miast. Płatek liczy, że zostanie franczyzodawcą.
– Zastanawiałam się co ze sobą zrobić, gdy kończyłam studia – mówi Justyna Płatek, założycielka i prezeska MindCloud. Było to 5 lat temu. Postanowiła wtedy prowadzić kursy z efektywnej nauki. – Scenariusze zajęć były jednak bardzo niedopracowane i sama musiałam długo przygotowywać się do prowadzenia każdego spotkania. Dzięki tym zajęciom nauczyłam się tworzyć dobre scenariusze edukacyjne i pracować z dziećmi – tłumaczy Płatek w rozmowie.
Taka praca okazała się jednak zbyt mało rozwojowa dla Justyny Płatek. – Po kilku latach miałam dość. Szukałam czegoś bardziej perspektywicznego zarówno od strony finansowej jak i osobistej. Zmieniłam trochę branżę i zajęłam się... employer brandingiem. Jednak w małej agencji, w któ®ej pracowałam więcej było gadania, niż realnej roboty – opowiada. Potrzebowała zajęcia, które będzie jednocześnie wyzwanie i pozwoli jej wykorzystać kompetencje miękkie. Humanistka, po pedagogice i filozofii, zaczęła przez to przygodę z programowaniem.
Humanistka programistka
– Zawsze czułam, że jest przede mną pewna bariera. Nigdy nie byłam mocna w naukach ścisłych. Miałabym programować? – mówi Płatek. Opory okazały się kompletnie nieuzasadnione. Płatek sięgnęła po dostępne online kursy, m.in. na platformie Coursera. Samodzielnie udało jej się opanować podstawy. Później trafiła na kursy prowadzone przez Geek Girls Carrots. – Nie trzeba wcale znać całek, żeby kodować – tłumaczy Justyna Płatek.
Myśli Justyny nie krążyły jednak wyłącznie wokół nowych, ekscytujących umiejętności. Kamil, jej chłopak, mieszkał w tamtym okresie w Norwegii. – Zajmował się typowymi pracami dorywczymi, aż ktoś zapytał go, czy zna się trochę na elektronice. I zaczął... konstruować tam drony. Jest samoukiem i bardzo mi pomógł w stawianiu pierwszych kroków w świecie nowych technologii – mówi Płatek.
Rozmowy na Skypie przestały im wystarczać, więc Kamilowi pewnego wieczoru udało się namówić Justynę na wspólną... grę w „Minecrafta”. – Spędziliśmy dobre 7 czy 8 godzin w nocy budując wspólnie szklane wieże i inne budowle – opowiada Justyna Płatek. – Gdy prowadziłam zajęcia z efektywnej nauki dzieci bardzo często opowiadały mi o „Minecrafcie”. Żałuję, że wtedy nie poświęciłam temu odpowiedniej uwagi – mówi Płatek.
Biznes z klocków
„Minecraft” to ogólnoświatowy fenomen. Najczęściej grę określa się jako „wirtualne Lego”. Gracz trafia do świata złożonego z sześciennych bloków. Szuka surowców, tworzy narzędzia i buduje coraz wymyślniejsze konstrukcje (w trybie Survival walczy również o przetrwanie). Do tej pory grę kupiło ponad 22 miliony osób. To jeden z najpopularniejszych tytułów wśród tzw. letsplayerów. Gra pomaga rozwijać kreatywność, a mnogość modyfikacja sprawia, że może być również narzędzie do nauki.
Skoro dzieci wykazywały zainteresowanie – chociaż to mało powiedziane – grą, a ta spodobała się – i to też mało powiedziane – Justynie, to należało to wykorzystać. Powstał pomysł, by w „Minecrafcie” zacząć uczyć programowania.
– Bałam się jak rodzice zareagują na ten pomysł. W końcu kiedyś uważano, że gry to tylko marnowanie czasu przy komputerze. A teraz miałyby służyć do nauki? – mówi Płatek. Po chwili przyznaje, że wiele się jednak zmieniło. – Rodzice dzieci, które są obecnie w wieku 6-12 lat sami wychowywali się na grach i podchodzą z entuzjazmem do takich pomysłów – dodaje.
Początki działalności
MindCloud założony przez Justynę Płatek działa od roku. Zajęcia prowadzone są w trybie semestralnym, a każdy z nich trwa około 3 miesięcy. – Wyszliśmy już na plus jeśli chodzi o przychody, co jest sukcesem po tak krótkim okresie – mówi Justyna Płatek.
Właśnie ruszył nowy semestr zajęć. W rozmowie słyszę, że MindCloud pracuje obecnie nad powiększeniem zespołu. – Zainteresowanie jest tak duże, że tworzyliśmy listy rezerwowe – mówi założycielka firmy. Niestety nie dla wszystkich znalazło się miejsce w jednej z czterech organizowanych grup.
Jednak nie zawsze było tak łatwo. – Na początku zrobiłam duży błąd, bo źle oceniłam kanały dotarcia do swoich klientów. Wydałam sporo pieniędzy na reklamy w autobusach. Myślałam, że dzieci jadące do szkoły zwrócą na to uwagę i zapamiętają – mówi Justyna Płatek. Obecnie korzysta głównie z o wiele tańszej, a skuteczniejszej reklamy na Facebooku. – Rodzice dowiadują się o naszych zajęciach głównie stamtąd, ale coraz więcej z nich trafia do nas, bo ich znajomi polecają nasze kursy – słyszę. Tak było w podwarszawskim Izabelinie, gdzie MindCloud zorganizował jednorazowe warsztaty. Miały spotkać się z takim zainteresowaniem, że lokalne Centrum Kultury samo odezwało się do firmy i zaoferowało salę do prowadzenia tam kursów.
Kursy w praktyce
Kursy prowadzone są obecnie wyłącznie w Warszawie i okolicach, ale od października Płatek chce ruszyć z działaniem na większą skalę. – Pracuję nad przygotowaniem podręczników, które przygotowałyby trenerów do prowadzenia kursów. Chcemy, żeby w przyszłości MindCloud działa na terenie całego w kraju na zasadach franczyzy – tłumaczy Płatek. Podobno lepiej nawet, gdy prowadzący zajęcia w tym przypadku nie jest informatykiem, ale osobą z innego świata, która sama uczyła się programowania w ostatnich latach. – Chodzi o osobowość i kompetencje miękkie – mówi założycielka firmy.
Opłata za kurs wynosi 700-800 złotych, a składa się na niego 12 półtoragodzinnych spotkań. Wszystkie zajęcia dzielone są na części. Na początku dzieci bez komputera poznają podstawowe pojęcia z zakresu programowania. Następnie samodzielnie rozwiązują łamigłówki w "Minecrafcie", np. programują roboty w grze tak, by te samodzielnie budowały dla nich domy. – Pokazujemy im, że programowanie jest przydatne w rozwiązywaniu w realnych problemów i może być bardzo satysfacjonujące – tłumaczy Justyna Płatek. Pod koniec zajęć dzieci wspólnie bawią się na serwerze, gdzie przy użyciu między innymi wspomnianych robotów, kreują swoje miasta. – Budujemy rollercoaster, który okrąża wszystkie budynki albo chociażby arenę robotów, na której sprawdzamy, kto lepiej zaprogramował do walki swojego pomocnika – opowiada Płatek.
Na początku Płatek komunikowała rodzicom swoje zajęcia jako szansę dla ich dzieci na znalezienie w przyszłości dobrej pracy. – Zrozumiałam jednak, że nie do końca o to chodzi. Umiejętności nabywa się przy okazji. Rodzicom zależy przede wszystkim na tym, by ich dzieci robiły coś, co naprawdę je ekscytuje – mówi mi Justyna Płatek.