Grupa studentów z Koła Naukowego Pojazdów i Robotów Mobilnych, które działa przy Politechnice Wrocławskiej, stworzyła prototyp pierwszego całkowicie elektrycznego samochodu do driftu – Zero Emission Car (ZEC). Jak zapewniają twórcy pojazdu, pod jego maską znajdzie się najlepszy na świecie silnik ze stosunkiem mocy do masy – która ma być porównywalna do gabarytów wózka dziecięcego i wynosić zaledwie 12 kilogramów. Obecnie wrocławianie zorganizowali zbiórkę w internecie na dokończenie budowy auta.
„Elektryczny potwór” zamiast spalinowego diesla
Elektryczny samochód ma być dostosowany do uczestnictwa w międzynarodowych zawodach driftowych. Jak wyjaśnia czwórka jego twórców – Zbigniew Żelazny, Patrick Rutkowski, Wojciech Głuszek i Kacper Bacik, konstrukcja prototypu została oparta na BMW e36. Jednak aktualnie egzemplarz niemieckiej marki nie ma niemal nic wspólnego z oryginałem, ponieważ studenci zamierzają całkowicie zmienić jego parametry oraz wyposażenie.
Zamiast spalinowego diesla, wrocławianie chcą stworzyć prawdziwego „elektrycznego potwora”. Sercem Zero Emission Car ma być silnik elektryczny napędzany prądem z najlepszym na świecie stosunkiem mocy (100 kilowatów) do masy (12 kilogramów). Aby „odchudzić” samochód, jego karoseria oraz nadwozie zostały wykonane w 80 proc. z laminatów włókna węglowego, czyli tzw. carbonu.
Drifciarz dostanie wszystko, czego potrzebuje do jazdy
Kierowcy, którzy uprawiają drift, są bardzo wymagający. Szczególnie istotną rolę odgrywa dla nich perfekcyjnie działający układ napędowy. Aby właściwie funkcjonował, studenci z Wrocławia w swojej konstrukcji zastosowali komputer pokładowy wcześniej nie stosowany w tym sporcie. Dzięki temu układ napędowy pojazdu natychmiast reaguje na zmiany, które zachodzą na trasie, co umożliwia jazdę w ekstremalnych warunkach.
Ponadto w drifcie często wątpliwości budzi sprawiedliwość oceny przejazdu wydawana przez sędziów. Postanowili zmienić to wrocławianie. W Zero Emission Car zainstalowali system pomiaru, który oparty jest na akcelerometrach i żyroskopach. Takie rozwiązanie umożliwi nie tylko wydanie arbitrowi bezstronnej noty, ale także pomoże zawodnikowi w szlifowaniu swoich umiejętności.
Rywalizację na torze mają także ułatwić zawodnikom zaprojektowane przez pomysłodawców Zero Emission Car modułowe pakiety baterii. Będzie je można błyskawicznie wymieniać w czasie zawodów. Oznacza to, że w efekcie dojdzie do ograniczenia ich masy. Dzięki temu często będzie można doładowywać akumulatory, których kierowca aktualnie nie używa.
Potrzebne wsparcie
Studenci z Wrocławia w dużym stopniu zbudowali elektryczny samochód do driftu dzięki wsparciu sponsorów. Jednak aby jak najszybciej pojazd wyjechał na tor, zdecydowali się zwrócić się z pomocą do internautów. Darczyńcy mogą finansowo wesprzeć ich projekt za pośrednictwem serwisu Odpalprojekt.pl. W pierwszym etapie zbiórki twórcy Zero Emission Car chcą pozyskać 60 tys. złotych. Jak zapewniają, taka kwota pozwoliłaby im ukończyć prace nad samochodem i uruchomić pierwsze pokazy z jego udziałem już w lipcu 2016 roku. Pieniądze miałyby zostać przeznaczone na zakup m. in. komponentów do zaprojektowanych pakietów baterii czy hydraulicznego hamulca ręcznego.
Z kolei zebranie 100 tys. złotych w ocenie studentów z Wrocławia pozwoli skonstruować „elektrycznego potwora”. W takim przypadku pieniądze zostałyby przeznaczone na zakup dwóch silników elektrycznych o łącznej mocy 400 koni mechanicznych. Natomiast gdyby udało się pozyskać 150 tys. zł, to twórcy Zero Emission Car zainwestowaliby je w międzynarodową promocję samochodu na takich torach wyścigowych, jak np. słynne niemieckie Nurburgring.
Skuter, który sam podgrzewa jedzenie
Zero Emission Car to nie pierwszy projekt studentów z Koła Naukowego Pojazdów i Robotów Mobilnych Politechniki Wrocławskiej zakończony sukcesem. Bez wątpienia takim było stworzenie elektrycznego skutera – LEM Napoli. Pojazd może rozwinąć prędkość do 65 kilometrów na godzinę i na jednym ładowaniu baterii jest w stanie przejechać do 70 kilometrów.
Jak podają twórcy, koszt przejechania motocyklem 100 kilometrów wynosi zaledwie 2,5 złotego. Co ciekawe, ekonomiczna maszyna sama podgrzewa… jedzenie. W efekcie ryzyko dostarczenia przez pizzerię klientowi zimnej pizzy za pomocą pojazdu z Wrocławia zostało wyeliminowane – o czym pisaliśmy w INNPoland.
W ubiegłych latach studenci z Wrocławia skonstruowali też pierwszy polski samochód autonomiczny o nazwie Jurek – o czym pisaliśmy w INNPoland.