
REKLAMA
Twórcy „drugiej skóry” potwierdzili dotychczas jej dobroczynne działanie w serii zakrojonych na niewielką skalę eksperymentów. Błona była aplikowana na zmarszczki, worki pod oczami (gdzie dała najlepsze rezultaty, o skali... operacji plastycznej), czy na miejsca o wysuszonej skórze. - Zastosowana na twarzy lub ciele przezroczysta warstewka „drugiej skóry” dopasowuje się do kształtu skóry, zarówno wspierając prawdziwą ludzką tkankę, jak i wywołując wrażenie, że skóra jest młodsza niż w rzeczywistości – twierdzą wynalazcy. Oznacza to, że błona ta może pełnić zarówno funkcję lekarstwa, jak i kosmetyku. - To, co byliśmy w stanie zrobić, to krem, który tworzy na skórze jej drugą, elastyczną warstwę – kwitował kierujący badaniami Bob Langer.
Polimerowa błona jest praktycznie niezauważalna: ma grubość zaledwie 70 tysięcznych milimetra. Naukowcy zakładają, że byłaby ona nakładana o poranku, w dwóch kolejnych warstwach, zaczynających działać po trzech minutach – a na koniec dnia obierana i pozostawiona na noc. W testach błona zniosła nie tylko całodzienny kontakt z materiałem ubrań, działanie deszczu, ale i napięcia wynikające z intensywnych ćwiczeń. - Nie można powiedzieć, że to coś, co się zakłada – podsumowywał Daniel Anderson, jeden z badaczy z zespołu Langera.
„Druga skóra” nie jest jednak dziełem w pełni naukowym: badacze, którzy pracowali pod kierownictwem Langera, na co dzień są pracownikami spółek komercyjnych założonych przez uczelnię – firmy kosmetycznej – Living Proof – oraz medycznej, Olivo Labs. Na dłuższą metę twórcy błony liczą, że będzie miała ona również zastosowanie przy maskowaniu znamion, ochronie twarzy przed promieniowaniem UV czy leczeniem chorób takich, jak egzema. Na dłuższą metę błona mogłaby też zawierać substancje lecznicze, które byłyby stopniowo uwalniane do organizmu poprzez skórę.
Pozostaje odpowiedzieć na pytanie, czy sztuczną skórą da się też zamaskować takie defekty, jak np. „brzuszek piwny”? - Cóż, w tej wersji, jaką mamy, nie – kwituje Anderson. - Ale mam nadzieję, że i z tym uda nam się w końcu coś zrobić – dodaje. Uff.
Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl