Zaczynali od starych, dobrych passatów, golfów i opli w przaśnej Polsce lat 90. Ale potem przyszedł film Szybcy i Wściekli i każdy chciał być Brianem i Mia Toretto. Dziś tuning do najbardziej luksusowych aut zamawiają w polskiej firmie bogacze z całego świata.
Wyobraź sobie kobietę po operacji plastycznej. Każda chce wyglądać pięknie, niektóre się na nią decydują. Jednym efekty pracy chirurgów się podobają, innym nie. Tak samo jest z tuningiem.
Jedno jest pewne: auto z Głuszycy pod Wałbrzychem jest wyjątkowe, bo zrobione specjalnie dla ciebie. Suhorovsky Design odróżnia też od innych tego typu firm to, że nie zabijają swoimi pracami charakteru auta, nie robią odpustowej tandety, a jedynie podkręcają jego charakter.
Tuning w Polsce dopiero się rozkręca. Nie ma jeszcze na niego popytu. – 90 procent naszych towarów wysyłamy za granicę. Średni koszt zestawu do tuningu to 4 tys. euro, choć taki do Lamborghini Gallardo kosztuje 10 tys. euro. Klient dostaje zamówione części w 10 dni. Niemcy, Anglia, Francja – to tam są nasi klienci, czyli ludzie zakręceni na punkcie wizualu swoich aut. Co właściwie sprzedajemy? To części do tuningu w skrzyniach, które klienci z Ameryki, Australii, USA, Japonii, Korei i wielu innych państw montują w swoich samochodach, w wyspecjalizowanych garażach – mówi w rozmowie z INN:Poland Sławomir Kapuściński z Suhorovsky Design.
Suhorovsky Design miesięcznie sprzedaje kilkadziesiąt zestawów do tuningu. Tuning jest sezonowy, więc wczesnym latem, wiosną jest tego najwięcej. Chyba, że to Floryda czy Australia. Tam szaleją Porsche czy Jaguarami cały rok – tłumaczy Kapuściński.
Suhorovsky zajmuje się tylko tuningiem optycznym, nie dotyka silnika czy wydechu, ewentualnie pomagają dobrać do ich zestawu ładne felgi. – Ale zawsze niezależnie od tego, czy to jest Porsche, Mercedes, Ferrari czy Lamborghini, musi mieć swój charakter, patrzymy więc na światowe trendy, które panują w tuningowaniu tych aut. Robimy zderzak przedni, zderzak tylny, lotkę, maskę, progi, przednie błotniki, tylne poszerzenia. Łącznie auto zmienia się wizualnie w 70 procentach – wyjaśnia Kapuściński.
To nie jest tak, że Suchorovsky zrobi dla klienta dokładnie to, co on chcce. Oferują mu gotowe rozwiązania, z których może wybierać, obecnie około 25 wariantów modyfikacji. Wszystko to ręczna robota, z laminatów. Wstępne projekty powstają na aucie, potem szczegółowe na komputerze, następnie wycinamy formy i z nich powstaje gotowy produkt, zwany Body Kit.
Czyli jeśli klient ma Mercedesa SL, wybiera z trzech gotowych produktów. Realizacja zamówienia trwa 10 dni. Potem towar w skrzyni leci, płynie lub jedzie do klienta.
Suhorovsky Design działa od początku lat 90, ale dopiero od trzech lat robi tuning optyczny do luksusowych aut. - To była, kurczę, zajawka, szefu miał fioła na punkcie rzeczy, zawsze go to kręciło. Na początku robiliśmy popularne golfy, passaty, beemki, ople.
A potem przyszedł film Szybcy i Wściekli i zaczął się boom na tuning. Brzmi to banalnie, ale klientów znajdują przez internet, gdzie ludzie najczęściej szukają fajnych wizualizacji. Oprócz tego uczestniczą w targach i zlotach. Właśnie wrócili z Moto Show w Krakowie, gdzie ich tuningowana beemka dostała pierwszą nagrodę. Tak jak Mercedes SL na bliźniaczej imprezie w USA. Mają już swoją renomę, klienci polecają ich szczególnie na eBayu.