
Reklama.
Długi Ogon Internetu
Do sklepów Google czy firmy z Cupertino dalej trafia prawie 1000 aplikacji, dziennie. Ludzie dalej je pobierają, ale tendencja jest spadkowa. W ciągu roku w USA liczba ściągnięć 15 najpopularniejszych mobilnych programów spadła średnio o 20 proc., wynika z danych firmy Nomura.
Do sklepów Google czy firmy z Cupertino dalej trafia prawie 1000 aplikacji, dziennie. Ludzie dalej je pobierają, ale tendencja jest spadkowa. W ciągu roku w USA liczba ściągnięć 15 najpopularniejszych mobilnych programów spadła średnio o 20 proc., wynika z danych firmy Nomura.
Mają się dobrze dwie aplikacje, czyli Uber i Snapchat. Porównując maj 2015 i 2016, zanotowały one ponad dwukrotny wzrost. W Stanach Zjednoczonych ostatnia aplikacja przegoniła mobilną wersję serwisu Marka Zuckerbega pod względem wzrostu liczby pobrań.
Oczywiście, mimo że dynamika pobrań Facebooka jest mniejsza, to i tak aplikacja góruje. Obok apek Youtube'a oraz Messengera zalicza się ona do grupy najbardziej popularnych w USA. Amerykanie tracą na nie aż 80 proc. czasu korzystania ze smartfonów. Pierwsze i trzecie miejsce zajmują więc produkty od największego serwisu społecznościowego na świecie.
A to przekłada się na globalne wyniki pobrań. W maju bieżącego roku aż 62 proc. wszystkich pobranych aplikacji należały do Facebook. 38 proc. rynku zostało więc do podziału dla setek tysięcy deweloperów i firm.
Drugi strzał rewolucjonisty
Apple już zdecydowało się odpowiedzieć na ten niepokojący trend. Coraz mniejsza ilość pobrań może być dla nich dotkliwym ciosem – do stycznia bieżącego roku firma z Cupertino zarobiła 40 miliardów dolarów odkąd AppStore został uruchomiony. Jakie są pomysły na podtrzymanie takiego poziomu rentowności sklepu?
Apple już zdecydowało się odpowiedzieć na ten niepokojący trend. Coraz mniejsza ilość pobrań może być dla nich dotkliwym ciosem – do stycznia bieżącego roku firma z Cupertino zarobiła 40 miliardów dolarów odkąd AppStore został uruchomiony. Jakie są pomysły na podtrzymanie takiego poziomu rentowności sklepu?
Phil Schiller, starszy wiceprezes globalnego marketingu na świat proponuje kilka rozwiązań. Przede wszystkim chcą postawić na system subskrypcji aplikacji od konkretnych deweloperów. Taki system jak na razie jest możliwy dla aplikacji, które oferują streaming audio, wideo lub wiadomości i informacje. One jednak stanowią tylko 25 proc. wszystkich przychodów z platformy – cała reszta to gry mobilne.
Wprowadzenie dla ich twórców możliwości subskrybowania treści umożliwi otrzymywanie przez nich stałych wpłat, z którymi będą się dzielić się z Apple. Ten jednak, żeby zachęcić ich do nowego systemu, oferuje również nowy model podziału zysków. Na chwilę obecną deweloper dostaje 70 proc. zarobionych pieniędzy. Jeśli jednak utrzyma się na rynku więcej niż rok, wtedy proporcje ulegną zmianie na jego korzyść – Apple będzie pobierać tylko 15 proc., a reszta trafi do twórców.
Ostatnią dużą zmianie w działaniu sklepu będzie wprowadzenie płatnych reklam, podobnych do tych w wyszukiwarce Google. Schiller podkreślił, że system pozycjonowania oraz aukcji płatnych treści w wyszukiwarce aplikacji nie będzie faworyzować dużych twórców – małe studia i niezależni producenci mają mieć takie same szanse na wypromowanie swoich produktów.
Jaka jest zatem przyszłość mobilnych aplikacji? Ich pobieralność stabilnie spada, do tego używamy tylko kilku najważniejszych – reszta jest instalowana tylko po to, by po chwili zabawy użytkownik ją usunął. Potem wraca do Messengera, Instagrama i Snapchata. Artur Kurasiński przewiduje, że przyszłością sektora mobilnego są sztuczna inteligencja i automatyzacja:
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl